Kupcy z Osaki – Recenzja


Tak prezentuje się wierzchnia okładka do instrukcji. W środku wszystko czytelne i klarowne a zasady gry są naprawdę proste.

Nie jestem fanem gier typu euro takich jak Kupcy z Osaki. Zdecydowanie bardziej wolę Wojnę o Pierścień, Horror w Arkham albo X-Winga. Zawsze na blogu recenzje tego typu pozycji opisuje Ola która to uwielbia gry bezklimatyczne które mają interesującą, acz prostą mechanikę. Kupcy z Osaki są wyjątkiem – to jeden z pierwszych eurosów od których nie stronię, a nawet mi się podoba. Więc zdecydowaliśmy że tym razem ja napiszę recenzję takiej gry.

Założenia gry Kupcy z Osaki

Kupcy z Osaki to gra planszowa dla 2 – 4 graczy która opiera się na prostej tematyce handlu. Naszym celem jest tutaj dostarczenie towarów przez morski szlak handlowy między Osaką oraz Edo. Czyli jak pewnie się domyślacie, akcja gry dzieje się w feudalnej Japonii. Niestety tematyka jest tutaj tylko pretekstem do gry o interesującej mechanice.

Celem prowadzącym do zwycięstwa jest sprzedawanie surowców zakupionych w Osace. Aby to zrobić należy przeprowadzić jeden z odpowiednich okrętów do stolicy Japonii. Mamy cztery rodzaje surowców (zielone, niebieskie, czerwone oraz żółte) i analogiczne cztery rodzaje statków do których przypisany jest dany kolor surowca. W momencie kiedy statek dopłynie do portu w Edo, każdy z graczy może sprzedać posiadane zasoby oraz cieszyć się z zarobku, a nim są punkty zwycięstwa.

Surowce są prezentowane jako karty, a każda karta spełnia tutaj trzy cele. Pierwszym z nich jest oznaczenie kolorystyczne oraz powiązane z tym surowce, drugim jest oznaczenie monetarne które oznacza pieniądze które daje taka karta kiedy weźmiemy ją jako zebrane monety. Trzecim oznaczeniem jest ubezpieczenie kart, które określa ile kart możemy zabezpieczyć przed zatonięciem.

Zasady gry

W swojej turze gracz może wykonać trzy akcje – może kupić karty będące dostępne na rynku jako surowce. Aby to zrobić należy opłacić koszt będący sumą wszystkich kart dostępnych na rynku. Za każdy kolor danego surowca, przesuwamy statek o jedno lub dwa pola w zależności od liczby tych kolorów. Drugą akcją jest pobranie jednej karty z rynku jako zasobów pieniężnych których potrzebujemy do kupowania surowców z rynku. Trzecią akcją jest rezerwacja surowców na rynku lub farmie.

Farma jest buforem pokazującym trzy surowce które pokażą się w następnym uzupełnieniu rynku. Kiedy kupujemy surowce z rynku, zawsze kupujemy je wszystkie i uzupełniamy je biorąc trzy surowce z farmy oraz dwa z wierzchu stosu doboru.

Zasady są bardzo proste, próg wejścia znikomy i wyjaśnianie tych zasad jest ślicznie proste i szybkie. Gra bardzo dobrze nadaje się na imprezy z planszówkowymi amatorami oraz jako filer między grubszymi pozycjami.

Dostarczenie surowców do portu skutkuje otrzymaniem liczby punktów zwycięstwa oraz specjalnego tokena który w przyszłości będzie zwiększać wartość surowców w naszej ładowni. Dzięki temu sukcesywne dostarczanie tych samych towarów spowoduje dla nas znacznie większy zysk, ale nie zawsze będzie to możliwe.

Niestety kupowanie zasobów danego typu oraz kompletowanie tych znaczników nie uwzględnia w żaden sposób bonusów za komplety. W każdym razie instrukcja tego nie robi, a przydałoby się niczym w Multiuniversum, dodatkowe punktowanie za przykładowo trzy znaczniki danego koloru surowca lub posiadanie czterech różnych znaczników. Gra stałaby się w tym momencie znacznie ciekawsza, a planowanie byłoby bardziej interesujące ponieważ każdy gracz skupiałby się na zdobyciu odpowiedniego kompletu.

Dlaczego uważam tą mechanikę za interesującą? Otóż grając we dwóch lub trzech graczy (najlepiej we dwóch) musimy ciągle analizować co planuje przeciwnik oraz starać się zapamiętać ile monet ma w ręku. Pobierając karty z toru rynku bardzo łatwo możemy otworzyć drzwi przeciwnikowi – każda pobrana karta jako monety, zmniejsza łączną sumę wartości towarów na rynku, przez co znacznie łatwiej je kupić. W praktyce ciągle balansujemy na krawędzi i wygrywa osoba która lepiej zaplanuje swoje ruchy, przewidzi ruchy przeciwnika oraz zapamięta, przynajmniej w przybliżeniu, wartość zasobów przeciwnika.

Interakcja w grze Kupcy z Osaki

Otóż interakcja w Kupcach z Osaki głównie opiera się na dwóch ostatnich polach przed Edo. Są to specjalne pola czarnego przypływu. Jak to działa? Kiedy statek w danym kolorze dopłynie do portu, wszystkie statki które w tym momencie znajdują się na tych dwóch przedostatnich polach zostają zatopione, a tym samym wszyscy gracze tracą ładunek w kolorze zatopionego statku.

Jedynym wyjście aby nie stracić najcenniejszego towaru jest jego ubezpieczenia polegające na odrzuceniu odpowiedniej karty z ręki. Co ciekawe karty które posiadają najmniejszą wartość pieniężną pozwalają ubezpieczyć najwięcej statków, podczas gdy wartość karty rośnie liczba statków które możemy ubezpieczyć sukcesywnie się zmniejsza.

Co to dla nas oznacza? Aby wygrać grę należy starać się za wszelką cenę przesuwać okręty które posiadają kolor zasobów dla nas najważniejszy w ładowni, tym samym starając się unikać tych towarów które znajdują się na statkach będących zagrożonych zatonięciem.

Gra bardzo dobrze przez to działa we dwóch graczy. Ciągłe napięcie i stres wynikający z działań przeciwnika a także większa kontrola między turami skutkuje tym że gra nabiera kolorków. Zmienia się to grając w większą liczbę graczy. Często zdarza się wtedy tak że między swoimi turami, towar wcześniej bezpiecznie leżący na statku będącym daleko od niebezpiecznych wód, nagle topi się i tracimy wszystko co mamy. Gra w tym momencie zyskuje dużą, niekontrolowaną losowość.

Do tego bardzo sprzyja powstawaniu sojuszów – nie zatop czerwonego statku to ja nie zatopię niebieskiego, za to zatopmy zielony bo ten gość ma dużo cennych zielonych towarów i pustą rękę. Takie sytuacje się niestety zdarzają i gra w moich oczach w tym momencie traci. Chociaż inni mogą to uznać za dodatkowe emocje.

Re-Grywalność

Re-grywalność w grze Kupcy z Osaki jest bardzo przyzwoita. Praktycznie każda rozgrywka różni się od siebie, a do tego czas gry jest bardzo krótki i wynosi około 20 – 30 minut. Do tego z każdą następną grą stajemy się coraz lepsi i zwłaszcza przyjemnie jest grać ciągle z tym samym partnerem, kiedy z każdą następną grą poznajemy nie tylko siebie, ale także przeciwnika. Dzięki temu gra zyskuje urok kiedy wiemy jakie są preferencje naszego wroga (na przykład woli zatopić statki dla nas najcenniejsze czy skupi się na dostarczeniu swoich towarów) a on zacznie nagle blefować w krytycznym momencie.

Wykonanie gry Kupcy z Osaki

Cała gra jest zamknięta w niewielkim pudełku w którym mieszczą się żetony, talia kart, instrukcja oraz plansza. Wszystko jest zawarte w dwóch przegrodach. Karty są wykonane z dobrego, miłego w dotyku materiału który powinien długo opierać się ścieraniu. Do tego otrzymamy parę znaczników gracza (cztery komplety) oraz cztery stateczki. Wszystkie te znaczniki są wykonane z drewna.

Na koniec otrzymujemy jeszcze sporo znaczników oznaczających postęp w zbieraniu surowców. Wszystkie są nadrukowane na grubej i solidnej tekturze. Graficznie gra prezentuje się ładnie myślę że bez żadnych zastrzeżeń całość prezentuje się w bardzo elegancki sposób. Do tego wszystko jest zakapowane w solidnym pudełeczku z grubej, dwuwarstwowej tektury bardzo miłej w dotyku.

Na koniec warto pochwalić instrukcję która jest zaskakująco dobra i krok po kroku w sposób uporządkowany tłumaczy wszystkie zasady. Dla mnie starczyła jedna lektura i nie musiałem do niej już wracać ani razu. Nic tylko grać.

Cena gry Kupcy z Osaki

Cena gry jest niestety w moim odczuciu lekko zawyżona. Możemy ją uzyskać za niecałe 90 zł, co nie jest wysoką ceną jak na planszówki. Z drugiej strony otrzymujemy za tą kwotę niewielkie pudełko, 4 znaczniki statków, planszę gry, 100 kart, 48 znaczników tekturowych oraz 8 drewnianych. Z jednej strony wydaje się to całkiem dużą zawartością. Ale patrząc na to inaczej możecie czuć się rozczarowani kiedy otrzymacie grę która nie jest tak duża jak z początku się wydawało. Niby mechanika się broni tutaj sama, ale czy mechanika jest tego warta?

Podsumowanie

Kupcy z Osaki są jednym z niewielu eurosów do których chętnie wracam. Ha! Często nawet to ja wychodzę z propozycją grania właśnie w tą grę, co skutkuje u Oli słodkim WTF na twarzy. Bardzo miła pozycja, niski próg wejścia oraz kompaktowe pudełko mieszczące się w kieszeni kurtki (przynajmniej mojej). Rozczarowuje troszkę niska cena oraz słaby tryb wieloosobowy. Dodatkowo twórcy mogli przemyśleć temat punktowania kiedy teraz liczą się tylko sprzedane kart, a prosi się jednak o mechanikę pozwalającą na zdobywanie punktów za zestawy sprzedanych surowców.

Polecam grę Kupcy z Osaki, zwłaszcza dla dwóch osób których nie przerazi trochę wysoka cena za taki niewielki produkt. Gra broni się w trakcie rozgrywki.

Dziękujemy wydawnictwu Factory of Ideas za przekazanie gry do recenzji

1 komentarz

Poprzednio Horror w Arkham: Gra karciana - Unboxing
Następny Tańcząc odbijanego ze strachem i trwogą