Warhammer: The End Times – Vermintide Recenzja


Dostępne Postacie w Vermintide.
Dostępne Postacie w Vermintide.

 

Ostatnio czasy wpadła mi w ręce gra Warhammer: The End Times – Vermintide. Gra utrzymana w stylu Left 4 Dead. Od dawna przymierzałem się, by sprawdzić ten tytuł ponownie. Miałem okazję zagrać w nią na jednym z darmowych weekendów, a teraz nastała okazja, by zobaczyć jak się gra rozwinęła.

 

Mapa na której przyjdzie nam zmagać się z przeciwnikiem.
Mapa na której przyjdzie nam zmagać się z przeciwnikiem.

Fabuła Vermintide – a jest tu coś takiego ??

Zostajemy wysłani do miasta Ubersreik, aby odbić je z łap Skavenów (Szczuroludzi) i na tym kończy się zarys fabularny. Wykonujemy kolejne misje, które mają uprzykrzyć życie Skavenów, a nam ułatwić kontrolę nad Miastem. Wraz z naszymi postępami odblokowują się kolejne misje i kolejne poziomy trudności.  Dostępnych jest trzynaście misji w grze podstawowej i po kolejne trzy w każdym dodatku DLC (wyszły 2 dodatki). Podczas wczytywania mamy mały zarys fabularny zadania, a po nim wkraczamy do akcji. Misje opiewają na zniszczeniu jakiejś maszyny Skavenów, wykradnięciu zasobów bądź oczyszczeniu terenu, by przeciwnik stracił wolę walki.

 

Drużyna w komplecie i walka z przeciwnikiem.
Drużyna w komplecie i walka z przeciwnikiem.

 

Rozgrywka jest banalnie prosta, gdyż nie uświadczymy zadań pobocznych. Idziemy prosto przed siebie, wycinając kolejne fale przeciwników- a przeciwników jest kilka rodzajów. Od zwykłych Skavenów, którzy nie sprawiają problemów- poprzez Opancerzone osobniki- kończąc na specjalnych. Specjalne potrafią napsuć nie jeden raz krwi, gdy nagle zaatakuje nas zabójca, a nasza drużyna jest już kawałek dalej.

Skaven z butlami toksycznego gazu potrafi nas wykurzyć z kryjówki na otwartą przestrzeń, wystawiając na ostrzał osobnika z bronią palną, który zrobi z nas ser szwajcarski. Walka polega na odpieraniu kolejnych fal wrogów podczas naszej podróży do celu misji. Na otwartej przestrzeni wróg stara się nas okrążyć, a przy zamkniętych korytarzach zalać nas masą, odcinając nam drogę ucieczki i stawiając pod murem.

 

Kości i nasz los w nich pochowany.
Kości i nasz los w nich pochowany.

Losowość jest wszędzie – kości zostały rzucone.

Czynnik losowości jest bardzo wysoki w tej grze. Można go odczuć nawet podczas rozgrywki, kiedy to w najmniej odpowiednim momencie gra postanowi uraczyć nas Szczurogrem, który na wyższych poziomach trudności potrafi napsuć krwi. Raz spotkamy go na samym początku naszej rozgrywki innym razem w samym środku, a niekiedy nawet na samym końcu w najmniej do tego odpowiednim miejscu. Pozbawionym przestrzeni do manewrowania stajemy się łatwą zwierzyną dla tego Potwora.

Najbardziej odczuwalny jest on na samo zakończenie, gdy przychodzi nam rzucać kośćmi dla naszych łupów. Kości dzielą się na cztery rodzaje, z których każda ma prawdopodobieństwo na wypadnięcie oczka.  Zielone mają na każdej ściance oczko, metalowe mają na czerech ściankach, białe na trzech, a standardowe- które zawsze dostajemy- tylko na dwóch. Zielone kości otrzymujemy za dostarczenie Grymuarów Skavenów do samego końca rozgrywki. Wraz ze śmiercią osoby niosącej Grymuar Skavenów przepada on i nie ma możliwości odzyskania go.

Dodatkowo wprowadzają one dodatkowe obciążenie dla drużyny. Podczas ich przenoszenia życie naszej ekipy jest o wiele mniejsze, niż powinno one wynosić. Taka jest cena, gdy chcemy uzyskać kość, która ma 100% szansy na wynik pozytywny podczas rzutu.  Metalowe kości otrzymujemy podobnie jak Zielone- poprzez doniesienie do końca mapy Tomów, które również znajdujemy na mapie. Jednak w przeciwieństwie do zielonych, nie powodują one żadnych ograniczeń dla naszej drużyny.  Białe kości za to maja losową szansę, aby pojawić się w skrzyni, w której znajdujemy różne przydatne przedmioty jak apteczki, mikstury, bomby czy amunicję.

Gdy na zwykłym poziomie trudności doniesienie wszystkich Tomów i Grymuarów nie jest jakimś większym wyzwaniem, tak na wyższych poziomach potrafi napsuć krwi, a potem dobić, kiedy okazuje się, że szczęście cię opuściło (a raczej RNG postanowił dać pstryczka w nos).

I tak oto podczas rozgrywki, mając wszystkie możliwe kości, trafiłem tylko oczko w dwóch zielonych. Innym razem- nie mając żadnych specjalnych kości- trafiłem siedem oczek. Najbardziej jednak system ten daje się we znaki, gdy ukończymy po ciężkich bojach mapę na poziomie Koszmar i kości postanowią nam sprezentować zielony item.

 

 

Tabela wyników po zakończonej rozgrywce.
Tabela wyników po zakończonej rozgrywce.

Grind – domena gier MMO i jRPG wkracza w nowy wymiar.

Grze doskwiera też wszechobecny Grind, którego odczuwamy wraz z każdym kolejnym poziomem.
Gdy początkowo wszystko idzie fajnie, szybko zdobywamy kolejne poziomy- tak już od 20 zaczynają się schody. Maksymalne punkty doświadczenia, jakie możemy uzyskać na poziomie Normalnym to 900- przy zebranych wszystkich Tomach i całej drużynie na koniec rozgrywki.

Grając z losowymi ludźmi musimy się zadowolić tylko 400-600 punktów, ponieważ niespieszno im, by próbować dostarczyć wszystkie księgi. Licząc, że na 24 poziom potrzeba 2400 punktów doświadczenia- musimy wykonać to zadanie i zakończyć je sukcesem 4 razy, po czym zostaje nam ponownie walczyć o kolejny poziom od nowa.

 

Ekwipunek naszej postaci.
Ekwipunek naszej postaci.

 

To samo tyczy się sprzętu. Dostajemy go na sam koniec zakończonej powodzeniem gry, po rzucie kośćmi. A te potrafią być przewrotne i nie potoczyć się po naszej myśli. Mamy możliwość przekucia gorszego sprzętu w kuźni na lepszy, jak i również odblokowania specjalnych zdolności broni. Są nimi między innymi: lepsza wytrzymałość blokowania ciosów, szansa, że nasz atak będzie szybszy na 30s albo na rozdzielenie się naszego pocisku na dwa.

Możemy również na ołtarzu Sigmara zmienić te atuty na inne losowe uiszczając odpowiednią opłatę, która rośnie z każdą kolejną próbą- jak wiadomo system jest losowy i nie musimy dostać, czego chcemy. Choć czasem gra potrafi nas zaskoczyć i dostarczyć nam odpowiednie właściwości na broni.

 

Zadania i kontrakty które miały ułatwić przygodę.
Zadania i kontrakty które miały ułatwić przygodę.

 

Zadania i kontrakty – miały ułatwić nam Grind a stały się przewrotne.

Twórcy prowadzili możliwość zdobycia lepszego sprzętu poprzez wykonywania kontraktów, dających nam monety do odblokowania Zadania. Ale i ten system nie został do końca przemyślany. Zadania zmieniają się codziennie i tak oto, gdy upatrzyliśmy sobie sprzęt dla swojej postaci i nagle po 3 dniach okazuje się, że dostępny jest lepszy, bądź ciekawszy i musimy zaczynać wszystko od nowa. Nie ma możliwości przeniesienia punktów z wykonywanego już zadania na inne. Po odrzuceniu go cała nasza praca na marne, a wystarczyło tylko dać więcej czasu i zmieniać je raz na tydzień.

Za to kontrakty- oprócz wspomnianych monet- dają nam bonusy i materiały. O ile to drugie możemy również pozyskać z niszczenia niepotrzebnego sprzętu, o tyle Bonusy potrafią być pomocne na wyższych poziomach trudności. Tak oto dodatkowa odporność potrafi nam uratować skórę i uciec w powozie, a dodatkowa siła ataku pokonać szybciej przeciwników. Twórcy zadbali, byśmy nie byli zbyt potężni, więc możemy jedynie wykorzystywać tylko jeden bonus w danym czasie. Tutaj nie mam się do czego przyczepić- są to kontrakty proste, polegające na ukończeniu na danym poziomie trudności mapy, zabiciu przeciwnika czy dostarczeniu Ksiąg.

Małe zmiany w tym systemie Zadań. Myślę, że twórcy naprawdę mogliby ułatwić zdobywanie sprzętu. W końcu mamy wpływ na to, dla którego Bohatera, co chcemy najpierw odblokować. Może w przyszłości twórcy dopracują cały swój pomysł.

 

Podsumowując

Rozgrywka jest bardzo przyjemna- czasem szybka, czasem wolna. Wszystko zależy od drużyny, z którą przyjdzie nam ją wykonywać. Pomijając fakt dużej losowości, który daje się odczuć w grze zmuszając nas powtarzania map w koło. Przechodzenie ich w dobrej Ekipie jest bardzo przyjemne oraz szybkie.

Gra bardzo dobrze sprawia się w rozgrywce z kolegami i używaniem komunikatora. Również często zdarzają się wyprzedaże i można zakupić ją za około 40zł. Więc dla fanów rozgrywki kooperacyjnej lubiących Left 4 Dead jest jedną z tych pozycji, obok których nie można przejść obojętnie.

Czasem wkrada się znużenie, ale odłożenie gry na jakiś czas pomaga, wtedy można powrócić w pełni sił do zwalczania Skavenów. Dalej będę sprawdzał, w którą stronę pójdą twórcy i jak gra będzie się zmieniać.

A na razie pozostaje mi zwalczanie szkodników i liczenie, że kości będą się częściej uśmiechać do mnie.

 

 

Poprzednio Jak zostać kotem - Recenzja filmu
Następny Dlaczego warto przedłużyć abonament w World of Warcraft