Wygnańcy: Oblężenie – Recenzja


Gra Wygnańcy: Oblężenie trafiła do nas kilka tygodni temu i wciągnęła mnie od pierwszej rozrywki. Wyobraźcie sobie – kierujecie hordą barbarzyńców próbujących zniszczyć nowo powstały obóz dziwnych kolonizatorów z dalekich krain zanim zostanie przekształcony w niezdobytą twierdzę. A teraz wyobraźcie sobie że jesteście po drugiej stronie barykady, skazańcami nieznanego królestwa i waszą ucieczką od stryczka jest kolonizacja nowych ziem w imieniu króla. Prawdopodobnie jest to też wycieczka w jedną drogę i po prostu przedłużacie swoją śmierć. Nie ma odwrotu, waszą jedyną szansą na przetrwanie jest budowa bezpiecznego, nowego domu. Taki klimat oferuje właśnie gra Wygnańcy: Oblężenie.

Wygnańcy: Oblężenie to gra w którą pogracie w od jednego do pięciu graczy. Jest to pozycja zaprojektowana przez Mateusza Albricht oraz wydana dzięki siłom wydawnictwa Officina Monstrorum. Gra została w Polsce wydana dzięki kampanii na wspieram.to gdzie zebrała ponad 25 tysięcy złotych, co stanowi 250% sumy potrzebnej do wydania gry. Polska społeczność przekazała oprócz pieniędzy dużo zaufania dla wydawcy. Czy słusznie? Zaraz się przekonacie.

Założenia i Zasady gry Wygnańcy: Oblężenie

Gracze wcielają się w obrońców lub atakującego (zawsze tylko jeden atakujący) i w podstawowej wersji gry mają bardzo proste cele – atakujący muszą zniszczyć zamek w ograniczonym czasie, lub wybić wszystkie jednostki broniących się, a broniący musi przetrwać określoną liczbę tur. W podstawowym, i najbardziej grywalnym wariancie, jedna osoba jest atakującą stroną, natomiast druga się broni. I ten tryb gry Wygnańcy: Oblężenie jest zdecydowanie najlepszy.

Oprócz tego możemy zagrać scenariusz dla jednego gracza, gdzie wykonujemy określony cel według wcześniej przewidzianego skryptu lub analogiczny scenariusz wieloosobowy. W tym wariancie gra staje się rozrywką kooperacyjną i dobrze spisuje się jako forma wprowadzenia w zasady gry.

Ostatnim trybem gry jest model gdzie jedna osoba atakuje, a obrońców jest kilku. W takim wypadku obrońcy dzielą się obowiązkami i posiadanymi taliami gry. Ten tryb jest zdecydowanie najsłabszy i tak naprawdę graliśmy w tą formę tylko raz. Znacznie fajniej się gra w dwie osoby, w wersji jeden na jednego.

Etap rozbudowy

Każda runda składa się z dwóch etapów. W pierwszym z nich gracze na zmianę przygotowują się do oblężenia. W tym celu tworzymy talię kart rozbudowy i na zmianę dociągają kartę planując rozbudowę oraz rekrutację żołnierzy. Ten etap się kończy, kiedy atakujący pociągnie kartę szturmu. Co ciekawe, nie musi to być ostatnia 12 karta, możemy w tasować tą kartę na samym początku naszej talii rozbudowy. Dlaczego to robimy? A żeby przerwać przygotowania obrońcy – jeżeli w poprzedniej fazie dobrze nam poszło i obrońcy są wyczerpani, a sami posiadamy dużo jednostek, dobrym pomysłem jest szybki atak bez dłuższych przygotowań, zanim obrońcy przyszykują się do obrony.

Etap oblężenia

Faza ataku polega na stworzeniu talii skuteczności (które określają skuteczność ataków naszych jednostek) oraz trzech talii z których korzystamy w trakcie walki. Pierwsza talia, rozkazów, składa się z kart podstawowych oraz tych które odblokujemy w trakcie gry poprzez budowę budynków. Analogicznie wygląda talia kart ulepszeń oraz reakcji. Ważne jest to że w trakcie gry nie jesteśmy w stanie odblokować wszystkich kart, więc osoby planujące strategię osiągną lepsze rezultaty. Czy atakujący rozwinie hodowlę niebezpiecznych bestii oraz olbrzymów czy też potężnych machin oblężniczych? Czy atakujący skupi się na budowie murów oraz przeszkód czy też szkoleniu lepszych i większych sił? Sposobów planowania jest tutaj bardzo dużo.

Następnie wystawiamy żołnierzy (najpierw obrońca) i zaczynamy bitwę. Celem atakującego jest dojście jednostkami do strefy szturmu i zmasakrowanie jednostek broniących, celem obrońcy jest niedopuszczenie do tego, ponieważ przejście wojaków wroga przez mur skutkuje stratą punktów życia. Przegrana obrońcy to strata pięciu punktów wytrzymałości twierdzy. Na ten proces składa się wiele czynników takich jak wilcze rowy które spowalniają wrogów, ostrzał machin obrońców, a nawet poziom rozbudowy murów który bezpośrednio wpływa na obronę nielicznych jednostek obrońcy. To bardzo ważne, bo kiedy atakujący ma łatwy dostęp do nowych jednostek, to obrońców prawie zawsze jest za mało i każda jednostka jest na wagę złota.

Instrukcja

Niestety, zasad jest tutaj sporo, a instrukcja nie ułatwia nam ich zrozumienia. Jest napisana w sposób koszmarny i ciężko zrozumieć niektóre zasady. Nam dopiero po trzeciej rozrywce udało się grać płynnie i bez zaglądania. Tłumaczenie tej gry nowym graczom to także koszmar, może nie taki jak tłumaczenie Wojny o Pierścień, ale jednak. Każdy szczegół jest tutaj istotny, kto pierwszy dociąga karty, kto rozstawia jednostki jako pierwszy, jak przeprowadzić szturm taranem. Co istotne dużo szczegółowych zasad jest bardzo istotna do osiągnięcia zwycięstwa, a bardzo ciężko wyjaśnić to przy pierwszej grze. Niestety próg wejścia jest wysoki, gra nie nadaje się aby pokazywać ją nowym graczom planszówkowym oraz ciężko broni się na zebraniach grup fanów tej rozrywki.

Interakcja

W grze chodzi o rozwalenie obozu/twierdzy przeciwnika więc interakcji będzie sporo prawda? Oprócz standardowego bombardowania, łupania, ostrzeliwania, grabienia, zrzucania z murów, rozwalania bram i niszczenia fortyfikacji mamy pokaźny zastęp specjalnych umiejętności służących do pomagania sobie i przeszkadzania wrogowi.

Przykładowo, atakujący mają w swoim arsenale taki budynek jak dezerterzy który rozwija się na obrzeżach miasta. Służy on tylko i wyłącznie po to żeby przeszkadzać wrogom. Możemy za jego pomocą na przykład wysłać zdrajcę lub szpiega. Oprócz tego każda ze stron ma budynek dowodzenia (atakujący obóz wodza, broniący zamek) który odblokowuje specjalne karty rozkazów zmieniające działanie kilku jednostek. I tak przykładowo atakujący mogą wzmocnić swój atak jeżeli w armii znajdują się pająki co pozwoli na sparaliżowanie jednej jednostki wroga, a obrońcy mogą przeprowadzić morderczą salwę wszystkimi swoimi jednostkami, masakrując atakujących.

Wykonanie

Z wyjątkiem instrukcji która jest trudna, gra została wykonana w sposób śliczny. Ogólnie są dostępne dwie edycje – jedna z figurkami, oraz druga ze znacznikami zastępującymi figurki. Sami posiadamy edycję figurkową i muszę powiedzieć że są one zrobione w sposób bardzo elegancki. Nie jest to poziom bitewniaków, jednak jak na planszówkę to figurki są genialne.

Oprócz tego rozbudowę zamku prezentuje się poprzez układanie w odpowiednim miejscu specjalnych kafelków budynków. I to też jest fajnym, klimatycznym rozwiązaniem. Szkoda tylko że atakujący nie mają takiego samego motywu i poziom budynków jest oznaczony tylko za pomocą znacznika z numerkiem.

Wiecie co jeszcze bardzo źle wygląda? Znaczniki machin oblężniczych leżące obok tych świetnych figurek. Trochę smutne jest to że do edycji figurkowej nie dodano jakiś ładnych figurek machin oblężniczych, gra by może dużo nie zyskała, ale estetyka gry byłaby znacznie większa. Figurki maszyn były dołączone tylko w specjalnej edycji wspieram.to. No cóż nie można mieć wszystkiego.

Gdzieś oczywiście podziała się wypraska która by się przydała do sortowania tych wszystkich kafelków, figurek i znaczników, no ale otrzymaliśmy za to w pudełku dużo folii która pozwoli nam to posortować. Nie jest źle.

Re-Grywalność

Jedynym problemem z re-grywalnością w Wygnańcy: Oblężenie jest wysoki próg wejścia i tak naprawdę ciężko za każdym razem tłumaczyć zasady gry nowym osobom. Jeżeli gracie ze stałym partnerem lub partnerką, to gra zapewni wam rozrywkę na długie godziny. Po zrozumieniu zasad, chce się stosować nowe strategie, korzystać z nowych bohaterów i innych podejść do rozbudowy swoich obozów.

Cena

Gra kosztuje około 260 zł w edycji figurkowej. Pudło jest wypchane po brzegi różnym tałatajstwem i jest dosyć ciężkie więc tak naprawdę w moim odczuciu jest warte swojej ceny. Po otworzeniu ciężko będzie to wszystko upchać z powrotem. Cena broni się także w przypadku kiedy gracie we dwie osoby (tak jak ja z Olą) w stałym gronie. Wtedy zdecydowanie warto wysupłać tą kasę.

Podsumowanie

Tak jak napisałem na początku, gra Wygnańcy: Oblężenie wciągnęła mnie już na starcie. Głównie zauroczyło mnie wykonanie oraz klimat w którym utrzymana jest gra. Trzeba jednak zauważyć parę rzeczy które nie każdemu mogą się spodobać. Po pierwsze: ta gra jest zajebista na dwie osoby. Grając drużynowo fajnie jest tylko robić scenariusze. Tryb gdzie jedna osoba atakuje a reszta się broni jest strasznie słaby i przeczy idei gry. Trochę jak w Wojnie o Pierścień, gdzie tryb dla czterech graczy jest ale tak naprawdę sprawdza się on wyjątkowo słabo przy grze 1v1.

Drugim elementem który warto rozważyć przed zakupem gry to poziom trudności w jaki wprowadza się innych graczy. Gra się broni w stałych parach planszówkowych wymiataczy, ale na imprezach i spotkaniach jest dosyć ciężko.

A więc podsumowując, zdecydowanie polecam Wygnańców: Oblężenie. To dobra gra dla zorganizowanych dwóch graczy. Większe grupy mogą być rozczarowane na dłuższą metę.

2 komentarze

Poprzednio Wygnańcy: Oblężenie - Unboxing
Następny Historia: Gra Karciana - Zapowiedź