7 Cudów Świata Architekci – Recenzja – też możesz zbudować własny cud!


Wymieniając trójkę najpopularniejszych gier na początek z planszówkowym hobby większość stawia Osadników z Catanu, Wsiąść do Pociągu i 7 Cudów Świata. I o tej ostatniej znowu zrobiło się głośno za sprawą Architektów, nowego tytułu z cudami w nazwie. Co tym razem zbudujemy? Zapraszam do recenzji.

Dzięki wydawnictwu Rebel na polskim rynku ukazało się 7 Cudów Świata – Architekcie, najnowsza wersja kultowej już poprzedniczki. Cyfra siedem jest nie bez znaczenia, ponieważ będzie się przewijała przez cały czas spędzony z grą. I tak, maksymalnie siedmiu śmiałków może się wcielić w najznamienitszych architektów, którzy chcą pozostawić po sobie godną spuściznę. A jaki jest najlepszy sposób na zapisanie się złotymi zgłoskami na kartach historii? Można, chociażby wznieść jakąś budowlę, który w przyszłości zostanie uznany za cud. Takowych w grze mamy siedem i są to najbardziej rozpoznawalne budowle z dziejów ludzkości. Rozmach ma tutaj znaczenie, czas nie gra na naszą korzyść, a oponenci nie śpią. Chwałę i zwycięstwo może zdobyć tylko najlepszy i najmądrzejszy architekt.

Jak zbudować dobry cud?

Gra oferuje nam wyścig, w którym metą jest zbudowanie ostatniego elementu naszego cudu. Dzięki specjalnym pojemnikom na wszystkie elementy, rozłożenie gry jest błyskawiczne. Układamy swój cud niezbudowaną stroną na górze, tasujemy karty a inne, potrzebne elementy umieszczamy w pobliżu.

Począwszy od pierwszego gracza, zgodnie z ruchem wskazówek zegara rozgrywamy swoje tury. Podczas tury wybieramy jeden z trzech dostępnych dla nas stosów – po prawej i lewej stronie oraz centralny,  następnie dobieramy górną kartę. Tą kładziemy przed sobą i możemy odpalić jakąś akcję.

Najważniejsze jest budowanie cudów za pomocą szarych kart, dostarczających różnorakich surowców. Cud składa się z elementów, które powinny być budowane w odpowiedniej kolejności. Nie zbudujemy kolumny, jeżeli wcześniej nie powstała jej podstawa. Każdy z etapów ma swój koszt, a po wybudowaniu może nam dać jakieś bonusy. Żółte karty dostarczają złota, które jest jokerem i zastępuje dowolny surowiec. Wykorzystane karty odrzucamy na odpowiedni stosik.

Niebieskie karty zapewniają nam punkty przy końcowym podliczaniu. Na niektórych widnieje symbol kota, który jest powiązany z odpowiednim znacznikiem. Jeżeli na koniec gry mamy go przed sobą zdobywamy bonusowe punkty. Dodatkowo na początku swojej tury, jeszcze przed wyborem karty, możemy podejrzeć w sekrecie kartę z centralnego stosu.

Zielone karty zapewniają symbole naukowe, niezbędne do zdobycia żetonów postępu. Jeżeli posiadamy dwa takie same lub trzy różne symbole, to musimy odrzucić karty i dobrać żeton. Raz na turę możemy go użyć, żeby odpalić jego specjalny efekt. Te są przeróżne i zazwyczaj opłaca się szybko je zdobywać.

Czerwone karty zapewniają tarcze reprezentujące siłę militarną, niezbędną podczas konfliktów. Gdy na dobranej karcie znajdziemy symbole rogów, odwracamy żetony konfliktów na bitewną stronę. Jeżeli odwróciliśmy ostatni, to na koniec tury danego gracza walczymy. Porównujemy siłę z każdym sąsiadem. Jeśli posiadamy więcej tarcz, otrzymujemy żeton zwycięstwa. Po bitwie karty z rogami są odrzucane.


Gdy jeden z graczy ukończył w całości budowę cudu gra się kończy i podliczamy punkty zdobywane przez całą rozgrywkę. Osoba z największą liczbą punktów dostaje zaszczytne miano najlepszego architekta.

Czy Architekci do dobra gra ?

Doceniam wkład, jaki 7 Cudów Świata ma w promowanie gier bez prądu. To jedna z takich gier, które są wymieniane jednym tchem w masie zestawień dla początkujących graczy. Wcale się nie dziwię, bo gra jest odpowiednio wyważona, świetnie działa w dużych składach i dostarcza sporo frajdy. Architekci mają najniższy próg wejścia ze wszystkich gier z serii siedmiu cudów świata. Głównym targetem są osoby szukające pierwszej poważnej planszówki oraz rodziny, które grają z dzieciakami i chcą spróbować czegoś bardziej „dorosłego”. Dzięki prostym zasadom z niewielką pomocą dorosłych młodszy gracz świetnie sobie poradzi w trakcie gry. Jeżeli szukacie złożonych mechanizmów, ciężkich decyzji to raczej się zawiedziecie. Architekci mają bawić i dostarczać frajdy jednocześnie nie przytłaczając. Po kilku rozgrywkach wśród mniej grających znajomych, niektórzy mają już z głowy prezent pod choinkę dla dzieciaków.

Architektów tłumaczy się w kilka minut, ponieważ nie ma tu wieli skomplikowanych zależności. W trakcie rozgrywki nie mamy zbyt wielu decyzji do podjęcia. Draft kart został zastąpiony wyborem karty z trzech dostępnych stosików. Dwie kart znamy, ponieważ stosy są odkryte, natomiast środkowa jest dobierana w ciemno. Często widoczne opcje nie do końca nam pasują, a i przeciwnicy się są nimi zainteresowani, więc bierzemy zakrytą kartę, licząc trochę na łut szczęścia. Jednemu wypadnie upragniona, zielona ikona natomiast ktoś inny dostanie kolejną, niepotrzebną cegłę. W zależności od tego, co udało się nam uzbierać, możemy wykonać jakąś akcję.

Najfajniejszym momentem jest budowanie kolejnych elementów naszego cudu. Startujemy w elementami, które są stylizowane na nieukończone, by w końcu wydać zdobyte cegły, kamienie a często złoto wydać na kawałek naszego cudu. To całkiem satysfakcjonująca chwila i można poczuć progres naszych działań. Mając wymagane surowce musimy budować, więc nie ma tutaj chomikowania kart na później. Drugim fajnym momentem jest budowanie silniczka z zielonych kart i zdobywanie żetonów postępu. Dzięki nim nasza rozgrywka jest trochę urozmaicona i nie czuć takiej monotonii. Dobieranie jednej karty co turę i oczekiwanie na możliwość odpalenia jakiejś akcji nie jest zbyt porywająca, ale dzięki postępom możemy zrobić coś ekstra.

Bitwy to element, który lubiłem w dużych 7 Cudach. W Architektach ten aspekt oczywiście występuje, ale został maksymalnie uproszczony. Nie mamy zbyt dużej kontroli nad momentem ich odpalenia, szczególnie, dobierając zakryte karty. Interakcja jest marginalna i sprowadza się do podbierania sobie co lepszych kart – o ile wszyscy nie dobierają w ciemno.

Jeżeli chodzi o regrywalność, to dobrze mi się grało w każdej konfiguracji. Oczywiście im więcej osób tym jest weselej ale nawet dwuosobowe potyczki działały całkiem poprawnie. Gra jest bardzo szybka i pełna rozgrywka zajmie nam kilkanaście minut, więc Architektów można traktować jako przerywnik pomiędzy cięższymi tytułami.

Czy nowe cuda są ładne?

Pudełko od Architektów pozytywnie mnie zaskoczyło. Grafika na froncie jest przyjemna i zachęcająca. W ogóle cały styl graficzny najnowszych 7 Cudów prezentuje się ciekawie i nie można się do niczego przyczepić. Karty mają fajne grafiki, cuda też prezentują się tak, jak przystało na największe zabytki w dziejach ludzkości. Fantastyczną robotę zdziałały jednak specjalne pojemniczki na komponenty graczy. Wszystko ładnie się mieści, a samo przygotowanie do gry zajmuje kilka chwil.

Podsumowanie

7 Cudów Świata: Architekci to prosta i szybka gra rodzinna, która stara się czerpać z popularności całej serii. Jest kierowana głównie do osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z planszówkami i takie będą się bawiły najlepiej. Bardziej zaawansowani gracze mogą się poczuć trochę znużenie zbytnim uproszczeniem rozgrywki. Przystępna rozgrywka z niewielką liczbą zasad połączona z fantastycznym wykonaniem i ładnymi grafikami – taki cud starają się zbudować Architekci.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Luxor ?

 

Podsumowanie

7 Cudów Świata: Architekci to prosta i szybka gra rodzinna, która stara się czerpać z popularności całej serii. Jest kierowana głównie do osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z planszówkami i takie będą się bawiły najlepiej. Bardziej zaawansowani gracze mogą się poczuć trochę znużenie zbytnim uproszczeniem rozgrywki. Przystępna rozgrywka z niewielką liczbą zasad połączona z fantastycznym wykonaniem i ładnymi grafikami.
6.5
Pros
+ przystępne zasady do wytłumaczenia w trzy minuty
+ szybka rozgrywka
+ budowanie cudów daje satysfakcje
+ świetne pudełeczka na elementy
Cons
- sporo uproszczeń i niewiele decyzji
- dla doświadczonych graczy raczej jako ciekawostka pomiędzy bardziej wymagającymi partiami
Poprzednio Spór o bór - recenzja - wielki pojedynek o tytuł króla puszczy
Następny Black Friday Gaming - promocje dla graczy!