Kto by nie chciał przeżyć przygody, niczym główna bohaterka filmu grawitacja lub też postać z jednego odcinka w serialu Miłość, Śmierć, Roboty, gdzie główna bohaterka musiała przetrwać zdana jedynie na siebie w nieprzebranej próżni?

Nikt? Nie ma na sali osób, których interesuje śmierć w osamotnieniu przy powoli kurczącym się wskaźniku powietrza? To bardzo dobrze się składa, bo mam dla Was tytuł, który może zmienić wasze podejścia do tak oryginalnego rodzaju śmierci, jak poprzez uduszenie w niekończącej się próżni. Zapraszam więc Was do recenzji gry Breathedge od RedRuins Softworks. Grę ukończyłem na platformie PC.

Breathedge - Recenzja - Czy warto kupić?

 

Nie bądź elf, dej suba!

 

Breathedge opowie nam historię pewnego jegomościa, który podczas podróży karawanem na pogrzeb swojego dziadka, przeżywa katastrofę statku kosmicznego na którym się znajduje. W zepsutym module mieszkalnym oraz w kombinezonie kosmicznym będzie próbować znaleźć jakąś pomoc oraz powód, dla którego statek został zniszczony. Narracja w grze przedstawia się za pomocą dwójki robotów gangsterów, którzy przesłuchują bohatera oraz modułu sztucznej inteligencji w naszym kombinezonie, który za szybko przedstawiać będzie różne zagadnienia. Gra przede wszystkim posiada bardzo niepoprawne poczucie humoru, które nawiązuje zarówno do popkultury, jak i bieżących spraw społecznych. Gra będzie więc obficie się nabijać z wegetarian oraz osób wierzących w teorie spiskowe, ale i także i z gier czy filmów, jak Obcy czy też Tomb Raider. O ile fabularnie mamy do czynienia z czystą komedią, to bardzo miło było mi odkrywać kolejne easter eggi, których w grze jest po prostu zatrzęsienie. Problemem jest jedynie narrator w postaci sztucznej inteligencji która czyta zdecydowanie za szybko oraz za dużą ilość tekstu w miejscach, gdzie coś się dzieje i ogólnie nie mamy czasu by skupić się na tym co jest tam napisane bo chwila nieuwagi i się udusimy. Całe szczęście, że towarzyszy nam nieśmiertelny kurczak.

Przesłuchiwać nas będą dwa trumnoroboty. Nasz bohater będzie opowiadać, to co się wydarzyło na wrakowisku.

Sama rozgrywka trochę przypomina tą, którą znamy z kultowej już gry Subnautica, z tą różnicą, że akcja dzieje się oczywiście w kosmosie. Nasz bohater będzie robić krótkie wypady po za bazę i szukać potrzebnych mu do przetrwania surowców – biologicznej paki z której zrobi prostą żywność, lodu, czy też wszechobecnego złomu i różnych półproduktów, z których zrobi mniej lub bardziej zaimprowizowany sprzęt. Bo widzicie, akcja gry dzieje się w okolicy olbrzymiego wrakowiska dziesiątek zniszczonych statków. Znalezienie więc potrzebnych zasobów nie jest problemem. Problemem natomiast jest tlen, którego nasz bohater ma bardzo mało. Z czasem będziemy odnajdować schematy, które pozwolą nam tworzyć różne wspomagacze pozwalające nam przetrwać w próżni: od lepszych butli tlenowych, poprzez przyspieszające nas akceleratory oraz pojazdy. Niestety do momentu kiedy przemieszczanie się w próżni będzie bardziej swobodne potrzebujemy kilku, przynajmniej pięciu godzin, które na początku będą bardzo, ale to bardzo męczące. Nasza postać będzie musiała przebywać duże obszary martwiąc się o brakujący tlen i regularnie wracać do bazy przez zdecydowanie za mały ekwipunek. Oraz tworzyć nowe narzędzia, które psują się zdecydowanie zbyt szybko, wymagając od nas nawet regularnych wypadów tylko po surowce potrzebne do tworzenia podstawowych narzędzi jak skaner czy zwykły kij do rozwalania latającego złomu do bardziej kieszonkowych wersji.

Całe szczęście, że na mapie znajdą się też znaczniki. Inaczej byśmy mieli olbrzymie problemy z nawigacją.

Na początku zabawy ekwipunek wygląda na dosyć spory, ale już w drugim etapie, kiedy po budowie tunelu życia złożonego z paru stacji tlenowych (bez tego nie dotrzemy do kolejnego celu gry), odleci od nas kapsuła ratunkowa zostawiając nas samych z kierownicą w ręku, po prostu notorycznie będzie nam brakować miejsca. Będziemy mogli ulepszać różne elementy ekwipunku z wyjątkiem niestety plecaka. Nawet składowanie rzeczy w bazach jest bardzo utrudnione, gdyż zazwyczaj skrzynek w kolejnych bezpiecznych stacjach będzie mało, a budowa kolejnej jest stosunkowo kosztowna. W trzeciej niestety fazie gry mały ekwipunek doprowadza nas do szewskiej pasji, gdyż będziemy musieli zrobić dziesiątki bardzo kosztownych rzeczy, które wymagać będą od nas paru godzin zwykłego farmienia kolejnych bryłek metalu czy też latania na drugi kraniec mapy po fragment zamrożonej farby. Na początku rozgrywka w Breathedge jest świetna, jednak z czasem staje się trochę nużąca i wreszcie po prostu męcząca. 

Ekwipunek jest za mały i nie ma możliwości jego rozszerzenia.

A na to składa się też dosyć niski poziom trudności, gdyż tak naprawdę w momencie kiedy odnajdziemy motor, nic nam nie będzie w stanie zagrozić, a nawet kiedy zagrożenia się pojawią (bez spoilerów) to i tak nie będą zbyt angażujące. Jest jednak jedna rzecz, która naprawdę przyciągała mnie do ekranu – jest to eksploracja i odkrywanie nowych wraków czy też modułów wielkiego karawanu. Oprócz tego, że będziemy odnajdować dziesiątki trumien, które z czasem będziemy mogli otwierać i znajdować przydatne rzeczy lub informacje, to kolejne schematy odnajdujemy w różnych elementach statku. Przykładowo na samym początku znajdziemy moduł, w którym ktoś użył kondoma jako niezniszczalnego balona powietrza, co odblokuje nam możliwość stworzenia pierwszej ulepszonej butli tlenowej, oczywiście właśnie z kondomów. Modułów jest tutaj sporo, będą też olbrzymie kontenery z farbą, olbrzymie pole zniszczonych statków i asteroid czy też moduł rzeźni, gdzie odnajdziemy puszki potrzebne do tworzenia granatów. Twórców poniosła tutaj fantazja i muszę przyznać, że konstrukcja mapy robi wrażenie. Tylko podróżowanie na początku gry między poszczególnymi modułami jest irytujące, ale jak już mówiłem, kiedy już odnajdziemy pierwszy pojazd, to gra stanie się znacznie przyjemniejsza.

Poczucie humoru twórców jest bardzo specyficzne, ale ciężko się nie uśmiechnąć czasami.

Breathedge jest grą interesującą, mapa robi odpowiednio pozytywne wrażenie, podobnie jak zwiedzane lokacje. Humor też jest niczego sobie, a znajdowane znajdźki potrafią rozśmieszyć. Niestety jednak sama gra mocno traci po pewnym czasie, kiedy wtrąca się żmudność oraz irytacja. Surowców jest wiele, mamy mało miejsca w ekwipunku, sprzęt psuje się za szybko, a dostępność podstawowych dóbr wcale nie jest utrudniona, przez co cała warstwa survivalowa szybko się zaciera zostawiając niekończący się grind by robić kolejne moduły do naszej bazy czy też lepsze kostiumy.

Podsumowanie

Breathedge posiada swoje dobre momenty, ale na dłuższą metę jest wyjątkowo męczący oraz irytujący.
Ocena Końcowa 6.0
Pros
- Świetny humor pełen nawiązań do popkultury
- Oryginalny sposób odkrywania nowych schematów
- Wrakowisko statków robi wrażenie
- Eksploracja w późniejszej fazie gry jest bardzo angażująca
Cons
- Monotonne przemieszczanie się na początku gry
- Zdecydowanie zbyt mały ekwipunek bez możliwości rozwijania przez większość czasu gry
- Za duży grind
- Wytrzymałość narzędzi jest irytująca
Poprzednio W jakie planszówki ostatnio zagrałem? NCWW Luty 2021
Następny WandaVision - Recenzja - Szkarłatna Wiedźma pozytywnie rozpoczyna IV fazę MCU