Deep Sky Derelicts – dystopijny dungeon crawler – recenzja


Deep Sky Derelicts to połączenie turowej strategii i gry RPG. Całość osadzona jest w dystopijnej przyszłości gdzie ludzkość podzielona jest na dwie grupy: bezpaństwowych wyrzutków i uprzywilejowanych obywateli. Ci pierwsi żyją z tego co znajdą na wrakach statków i co uda im się zrabować, drudzy żyją na planecie z czystym powietrzem i mają dostęp do wody czy jedzenia.

W grze są dwa ,,tryby”: kampania i arena. Ten pierwszy w skrócie opiera się na wyruszaniu na kolejne statki aby fabuła szła do przodu, na drugim zaś zostajemy wrzuceni na wrak w postaci korytarza i musimy pokonywać kolejne grupy wrogów.

Niezależnie, który tryb wybierzemy zaczynamy od stworzenia drużyny trzech najemników (w trakcie rozgrywki ten limit nie zwiększa się). Mamy do wyboru 6 klas (8 z dodatkami, po jednej z każdego): Leader, Scrapper, Tracker, Bruiser, Technician, Medic i z DLC Miner oraz Inventor. Oprócz tego wybieramy im cechę z małym bonusem np. aggressive (+5% obrażeń w walce wręcz); portret(któremu już na stacji możemy wybrać wariant); imiona naszych najemników oraz nazwę całej drużyny. Są dostępne dwa poziomy trudności czyli normalny i hardcore. Na normalnym mamy możliwość zapisywania gry w dowolnym momencie (oprócz starć) oraz wczytywanie zapisów, za to na hardcore mamy dostęp do tylko jednego slotu zapisu i kiedy nasza drużyna umrze to musimy zaczynać od nowa czyli permadeath.

W kampanii wita nas gubernator i kusi obietnicą obywatelstwa, ale nie za darmo. Najpierw musimy odnaleźć legendarny statek matkę co jest naszym głównym celem. Podczas całości oprócz odnajdywania informacji na statkach czekają nas różne misje poboczne (niektóre z różnymi zakończeniami) oraz kontrakty za które będziemy otrzymywać dodatkowe pieniądze.

Kiedy wyruszymy na wrak wita nas ekran na którym widzimy coś na wzór planu statku, który musimy odkryć aby odnaleźć potrzebne nam informacje i wykonać zadania poboczne. Każdy nasz ruch liczony jest jako tura, która kosztuje energię. Jeżeli zabraknie nam energii wtedy nasza drużyna zacznie otrzymywać obrażenia dopóki nie odnowimy energii wracając na stacje lub używając ogniw energetycznych. Z tego powodu dobrze jest mieć ze sobą zapasowe ogniwa jeżeli zapatrzymy się lub nie przewidzimy ile energii potrzebne będzie nam na powrót. Do odkrywania oprócz poruszania się mamy do naszej dyspozycji skaner z dwiema opcjami działania, obie kosztują oczywiście energię. Pierwsza skanuje dookoła naszej drużyny, druga droższa natomiast pola otaczające wskazany pokój w naszym zasięgu oraz wykrywa pułapki czy ukrytych przeciwników, którzy się w nim znajdują.  Podczas odkrywania czekają nas spotkania z innymi wyrzutkami, z którymi nie musimy koniecznie walczyć lub potworami, które atakują nas nieważne co powiemy. Na początku warto walczyć z każdym, ponieważ starcia są łatwe i można zdobyć więcej doświadczenia i ekwipunku. Zapas energii i jej koszty są dobrze zbalansowane, nie czuć tu sztucznego wydłużania gry tylko ciekawą mechanikę i jeden dodatkowy czynnik, na który musimy zwracać uwagę.

Po powrocie na stacje czekają nas różne „opcje” (DLC „Station Life” je rozszerza):

Station Hall gdzie rozmawiamy z gubernatorem aby pociągnąć fabułę dalej;

Lombard gdzie odnowimy energię niskim kosztem, sprzedamy niepotrzebne rzeczy i śmieci oraz kupimy ogniwa czy nowy ekwipunek;

Szpital gdzie uleczymy naszych kompanów, przywrócimy z martwych, zmienimy ich wygląd, czy ponownie rozdamy punkty umiejętności. Z dodatkiem station life stają się dostępne również dostępne implanty;

Warsztat gdzie znajdziemy ulepszenia poziomu energii, ekwipunku i innych. Z dodatkiem otrzymujemy nowe ulepszenia oraz dodatkowe opcje w postaci craftingu każdego elementu ekwipunku;

Hub Najemników gdzie znajdziemy kontrakty oraz nowych najemników do wynajęcia. Z dodatkiem kontraktów jest więcej.

Nasze postaci zyskują poziomy i wtedy dostajemy punkty, które możemy wydawać na dodatkowe karty lub umiejętności pasywne. W pewnym momencie wybieramy też specjalizacje, której nie da się potem zmienić, ale daje nam dostęp do konkretnej ścieżki ulepszeń po lewej stronie drzewka. Każdą z opcji możemy ulepszyć kilka razy co wzmacnia efekt i daje nam dodatkowe karty jeżeli są zawarte w umiejętności. Jest to dobre rozwiązanie, bardzo rozbudowane drzewko nie znalazłoby tu zastosowania.

Ekwipunek nie jest bardzo skomplikowany. Zależnie od klasy nasza postać ma różne sloty na broń i gadżety, każdy z dwoma slotami na akcesoria. Wszystkie wymienione rzeczy mogą dawać nam karty i statystyki. Małe skomplikowanie może przyciągać mniej hardcorowych graczy, ale trzeba czasem popatrzeć co i jak bo jak da się postaci byle co to może mieć problemy podczas starć.

Walka nie jest trudna, ale jednak trzeba się czasem zastanawiać jakie karty zagrywać i jak budować naszą drużynę. Nasza drużyna stoi w jednym rzędzie, a wroga drugim naprzeciw, chociaż później wrogowie przywołani mogą stać też w dwóch rzędach. W drzewku umiejętności i niektórych akcesoriach są umiejętności pasywne jak kontra czy dodatkowy strzał przy każdym ataku. Karty są ofensywne, defensywne i wspierające. Różne klasy specjalizują się w innym typie kart np. Leader skupia się na kartach ,,mental”, a Bruiser na ofensywnych. Cały system jest dobrze zrobiony tylko zbyt losowy. O ile np. Leader, którego zrobimy pod dobieranie kart i ofensywne karty nie powinien mieć nigdy problemów to bruiser, któremu będzie ciężej szło dobieranie kart może mieć problem bo zacznie dobierać same ulepszenia broni zamiast ataków. W późniejszych etapach gry losowość naprawdę się ujawnia i czasem trzeba wczytywać grę bo nie było szans na wygranie walki, albo mogłaby potoczyć się o wiele lepiej.

O trybie areny nie ma co dużo mówić, dostajemy więcej doświadczenia oraz ekwipunku, nie wracamy na stacje żeby przywrócić do życia martwego kompana i próbujemy dotrzeć jak najdalej.

Podsumowując Deep Sky Derelicts to dobra gra tylko momentami zbyt zależna od losowości w walce. Sam wątek fabularny nie jest bardzo interesujący, ale ratują go zadania poboczne zrealizowane ciekawie i z pomysłem. Brak w niej błędów oprócz jednego w skanerze, który pojawiał się rzadko i dawał się naprawić skanem otoczenia.

Podsumowanie

Deep Sky Derelicts gra dobra, z ładnym stylem graficznym i kilkoma wadami do zniesienia.
Ocena końcowa 7.0
Pros
Ładna oprawa graficzna
Pomysłowe zadania poboczne
Niezbyt wygórowany poziom trudności
Brak błędów
Cons
Słaby wątek fabularny
Losowość w walce

1 komentarz

Poprzednio 360 Miniature Holder Enhanced Edition - is it worth it?
Następny Small World Of Warcraft - Co wiem do tej pory?