Dla Strażników w Destiny 2 najważniejsze jest ich światło – to ono zapewnia im niesamowite moce oraz nieśmiertelność. Shadowkeep, podobnie jak Forsaken będzie brało światło na warsztat.

W sumie tematem przewodnim całego Destiny 2 jest właśnie światło – zaczynając od kampanii podstawowej, czyli Red War, aż właśnie do Forsaken, to właśnie ono jest źródłem większej ilości problemów niż wrogowie ludzkości, których jest więcej i posiadają lepsze technologie lub są bardziej przystosowani do prowadzenia wojny. To właśnie światło wędrowca rekompensowało tą wadę w ludzkości, dzięki niemu każdy wybraniec Wędrowca stawał się nieśmiertelnym bohaterem zdolnym powstrzymywać armie. Nic więc dziwnego, że inne frakcje zaczęły zazdrościć tego zasobu.

Twierdza Cieni – Najciemniej pod latarnią

Tak samo jak to było w przypadku samej firmy Bungie, także i Destiny 2 doczekało się nowego startu. Koniec związku z Activision spowodował, że gra przeszła na tryb Free to Play na platformie Steam, o czym pisaliśmy bardziej obszernie tutaj: Destiny 2 na Steam. Jeżeli chodzi o to co jest w środku Destiny, to dodatek będzie przygotować nas na nowy etap serii. Czy następnie czeka nas Destiny 3 czy kolejne DLC, tego nie wiemy. W każdym razie można śmiało powiedzieć, że po olbrzymim sukcesie gry na platformie Steam, kolejna część Destiny prawie na pewno ukarze się na PC. A jeżeli nie, to będzie to dziwne zachowanie.

W każdym bądź razie fabuła przenosi nas na księżyc, wcześniej była to strefa zakazana, jednak Eris Morn, jedna z podopiecznych Ikory, opiekunki czarnoksiężników i jedna z przywódczyń straży przedniej, odnalazła pod powierzchnią księżyca coś przerażającego. Straż przednia wysyła na księżyc swoje siły (w tym nas) aby zabezpieczyć perymetr, zbudować bezpieczną strefę oraz zbadać zagrożenie.

Księżyc będzie oczywiście nową mapą na której będzie się działa akcja. Obszar będzie troszkę mniejszy niż ten znany z Forsaken. Znajdziemy na nim znowu zaginione strefy (będące reliktami pierwszych ekspedycji na księżyc), skrzynki, wydarzenia publiczne i dziesiątki sekretów do odkrycia od zwojów z fabułą do kolejnych potężnych broni legendarnych oraz egzotycznych. Część tego sprzętu (jak np. pancerz) będzie potrzebna do ukończenia fabuły, więc na księżycu spędzimy sporo czasu. Zrobienie samych zadań fabularnych w Shadowkeep to zabawa na około 15 godzin, ale wszyscy co znają chociaż trochę Destiny 2 wiedzą, że kampania to tylko początek i cała zabawa zaczyna się od końca, a dokładnie od początku 900 poziomu, który jest nowym softcapem poziomów. Oznacza to, że do tego momentu przedmioty będą wypadać ze wszystkich źródeł. Kiedy jednak wbijesz już 900 poziom mocy, to jedynym sposobem na ich zwiększenie będzie zdobywanie specjalnych engramów za wykonywanie odpowiednich wyzwań.

Free to Play or Pay to Win? Jakie jest Destiny 2?

Najważniejsza sprawa jest prosta – Destiny 2 to Pay to Win. Ale poczekajcie teraz z wyrokiem, wszystko wyjaśnię bo to jest dobre Pay to Win. Sama gra w darmowej wersji oferuje tryby pvp: gambit i tygiel, masę szturmów (to takie trzyosobowe maksymalnie 20 minutowe instancje) oraz raidów (6 osób, niektóre jak lewiatan są ekstremalnie trudne). Dodatkowo w pakiecie dostajemy pełną kampanię fabularną Czerwona Wojna oraz dwa pierwsze DLC: klątwa Ozyrysa oraz Warmind. Sam to daje zabawy fabularnej na około 30 – 40 godzin. I to jest bardzo dobra fabuła, sama podstawka mi się podobała, klątwa ozyrysa była gorsza, ale Warmind kupił moje serduszko. Gdzie tutaj jest więc Pay to Win?

Otóż po ukończeniu tej kampanii, która jest dłuższa nieraz niż pełnoprawne tytuły w full price z segmentu AAA. Trafimy na ścianę. Wszystko się teraz kręci na księżycu, gdzie toczy się główna oś fabularna dodatku Shadowkeep oraz wokół przepustki sezonowej która będzie oferować nam dodatkowe aktywności co pewien okres czasu. Nowy event jest co tydzień, co wtorkowy reset, są one powtarzalne  takie jak zjazd frakcji albo żelazna chorągiew (ogólnie nawet nazwy spolszczone w Destiny 2 ociekają z@jebistością, Żelazna Chorągiew, Gambit, Tygiel, Nocny Szturm haha). W Destiny 2 jesteś strażnikiem, nieśmiertelnym kozakiem który samodzielnie niszczy całe armie. Prawie bogiem i to czuć. Wróćmy jednak do tematu.

Dodatek Shadowkeep kosztuje swoje, przepustka sezonowa też swoje. Dodatkowo można kupić jeszcze dodatek Forsaken, który oferuje nam obecnie raczej niewiele jeżeli chodzi o endgame, ale niektóre aktywności dadzą nam niesamowite egzotyki, takie jak mój ulubiony łuk – Koniec Życzeń (znowu te epickie polskie nazwy, one są wszędzie). Forsaken jednak zaoferuje fenomenalną, najlepszą jak do tej pory kampanię fabularną w Destiny 2 więc i tak warto. Wracając jednak do Shadowkeep, daje on dostęp do aktywności endgame PvE, czyli np. polowaniu na koszmary oraz nowe szturmy i raidy. Przepustka za to pozwoli nam zdobywać dodatkowe poziomy sezonu które zaoferują nam masę świetnych nagród niedostępnych w inny sposób.

Rozumiecie już czemu Destiny 2 jest pay to win? Po 30 godzinach zabawy z samą fabułą (a zostanie nam jeszcze potem tryb pvp) traficie na ścianę i powinniście kupić dodatek. Pamiętajcie, że Destiny 2 to olbrzymia gra i obecnie zdecydowanie największa jeżeli chodzi o wszystkie free to play na steam jeżeli chodzi o darmową zawartość. W moim odczuciu jeżeli po 30 godzinach darmowej gry nie chcesz szarpnąć się stówę na dodatek by odblokować sobie kolejne dziesiątki godzin zabawy, to jesteś cebula.

Destiny 2 Shadowkeep – Recenzja

Teraz przejdźmy do samej recenzji dodatku i mam nadzieję, że pomoże wam to podjąć finalną decyzję, chociaż jeżeli już gracie w wersji Free to Play to pewnie podjęliście decyzje. Shadowkeep zabierze nas na księżyc, gdzie stara znajoma jednej z przywódczyń straży przedniej odkryje paskudną tajemnicę. Straż przednia oddział strażników oraz sił porządkowych by uformować przyczółek oraz linie zaopatrzenia. My oczywiście będziemy w awangardzie.

Fabuła Shadowkeep nie jest tak dobra jak w Forsaken ale i tak warto ją poznać. Zakończenie kampanii natomiast zostawi więcej odpowiedzi niż na początku, ale to też nie jest problem gdyż twórcy otwierają sobie tym samym drogę do kolejnej części. Ten sam motyw był zresztą na zakończeniu Warmind oraz Forsaken, co nas czeka? Nikt nie wie.

Gra zaoferuje nam praktycznie to samo co poprzednie dodatki: nową planetę, nowe aktywności na tej planecie oraz aktywność endgame, jak w np. Warmind mieliśmy protokół eskalacji (argh te nazwy <3), tak tutaj będziemy mieli polowanie na koszmary, czyli nowych wrogów zaprezentowanych w dodatku. Są to tak naprawdę mroczne odbicia pokonanych przez nas wcześniej przeciwników, dlatego warto wcześniej poznać fabułę poprzednich dodatków i czerwonej wojny, ale nie jest to konieczne by zrozumieć całość. Wystarczy że mniej więcej będziecie się orientować w świecie Destiny 2.

Czyli Shadowkeep to więcej tego samego, zwieńczone naprawdę fantastycznym strzelaniem (nawet Horizon: Zero Dawn nie dał mi tyle przyjemności z strzelania z łuku), świetnym przemieszczaniem się, fajnymi walkami oraz widowiskowymi umiejętnościami. Gram łowcą i wpadnięcie z góry na grupę wrogów oraz aktywacja umiejętności specjalne Wir Ostrzy to satysfakcja bardzo rzadko spotykana w grach sieciowych. Shadowkeep działa dalej na tych samych, wcześniej zaprojektowanych schematach. Ale to dobrze, bo po co zmieniać coś co działa idealnie? Podobało się Destiny 2? Marsz do sklepu po Shadowkeep.

Destiny 2 Shadowkeep na Ceneo.pl

Poprzednio TOP 5 anime na Halloween. Aż strach się bać!
Następny Król Netflix - Recenzja z spoilerami - Średniowieczna jakość