Dice Throne Sezon One Rerolled – pierwsze wrażenia


Chucham na szczęście, grzechoczę w rękach, prostuje dłoń, rzucam i patrzę, jak kostki radośnie toczą się po stole i zatrzymują na najpotrzebniejszych wynikach! Tak, ale ci zaraz przekaże bęcków, tylko jeszcze dogram ze dwie karty modyfikacji, coby równo szły – tak w dużym skrócie można opisać Dice Throne Season One Rerolled of Lucku Duck Games.

Gra pojawi się na platformie wspieram.to już 10 Marca 2021 i będzie walczyła o waszą uwagę, wsparcie i wypłatę. I teraz wchodzę, aby powiedzieć co to jest ten Dice Throne i czy starczy wam wypłaty, żeby się nim zaopiekować.

Dice Throne Season One Rereolled to kościano-karciana gra pojedynkowa, gdzie od 2 do 6 graczy wciela się w role bohaterów walczących o miejsce na legendarnym Kościanym Tronie. Tronu strzeże kuper wiecznego króla, który od 1000 lat nie przegrał walki ni nie pojawił się w grze poza instrukcją. Więc tyle z klimatu. W każdej partii będzie dużo rzucania kośćmi, sporo zagrywania kart, sensowna ilość ulepszania bohatera i szczypta obelg i nieparlamentarnej mowy, kiedy i kości i karty się na nas wypną.

Skrót zasad

Wybierz ulubionego z 8 bohaterów, wszyscy mają wskazany poziom złożoności od 1 do 6 więc znajdzie się potwora dla każdego amatora. Wyjmij z Battle Chesta pudło herosa, rozłóż jego planszę główną i pomocniczą przed sobą. Żetony lecą na planszę pomocniczą, talia tuż obok. Zapoznaj się ze zdolnościami bohatera nadrukowanymi na planszy, przejrzyj karty sprawdzając jakie ulepszenie i zagrywki taktyczne zawierają.

Wszyscy gracze rzucają kością, rozpoczyna ten z wyższym wynikiem.

Początkiem tury jest upkeep – administracja efektów i żetonów widocznych na twojej karcie gracza. Tutaj najczęściej dostajesz pasywnie w ciry od trucizny, płomieni itp. Kolejnym krokiem jest przychód – dociągasz kartę i generujesz punkt walki (CP) potrzebny do opłacania zagrywanych kart.

Następnie nadchodzi faza główna, gdzie sprzedajesz niechciane karty za CP i grasz tyle kart z symbolem M ile chcesz i możesz opłacając je wspomnianym wcześniej CP. Karty ulepszeń pozwalają ci wzmocnić działanie umiejętności nadrukowanych na planszy gracza oraz dodają nowe. Karty czarów robią coś z przeciwnikiem, na co on nie ma pewno ochoty.

Kiedy już zagrałeś tyle kart, ile uważałeś za stosowne, czas porzucać kośćmi. Miotamy całą piątką sześciennej radości o stół i sprawdzamy jakie symbole wyszły, a jakie potrzebujemy do odpalenia umiejętności z karty postaci. Masz prawo do 2 przerzutów dowolnej ilości kości, grania pomarańczowych kart modyfikacji kości i przebąkiwania pod nosem jaki ten los zły kiedy coś nie wyjdzie lub przeciwnik zagra swoją pomarańczową kartę uniemożliwiając ci wykonanie tego wypaśnego plaskacza za 10 nieblokowalnych obrażeń.   Jeśli wybrałeś atak z czarnymi (zwykłymi) obrażeniami, przeciwnik wykonuje rzut na obronę zgodny ze zdolnością na jego karcie. Jeśli atak jest inny niż standardowy, przeciwnik łyka wszystko jak pelikan, chyba że ma jakieś żetony specjalne umożliwiające mu ratowanie własnego interesu.

Po fazie turlania następuje druga faza główna, gdzie można wydać więcej CP i zagrać więcej kart z tej fazy pozyskanych niekiedy podczas turlania. Na koniec sprzedajesz karty do 6 ręce i oddajesz turę przeciwnikowi. Gra kończy się, kiedy jednemu z was HP spadnie do 0 – przy grze na dwie osoby.

Wrażenie z gry

O cię panie, jaki syndrom jeszcze jednej partii jest tutaj silny. Zasiadłem do ogrywania tytułu o 19:00, i nim się obejrzałem była 22:00 i pięć partii za nami. Niby nic wielkiego tutaj nie ma, ot zagraj kartę, ulepsz typka, rzuć kostkami i szukaj potrzebnych wyników; ale jak to wciąga, i jakie emocje się pojawiają szczególnie pod koniec każdej partii, gdzie rzuty, ich modyfikacja i partolenie może stanowić o naszej wygranej lub śmierci.  Ok, po kolei, bohaterów jest 8 i każdy jest wyraźnie inny od poprzedniego. Nawet postacie z podobnym pasywem grają inaczej. Księżycowy Elf np. nie ma ani jednego nieblokowalnego ataku, ale za to pozostałe ataki biją mocniej. Mnich dzięki użyciu Chi albo jest mega pancerny albo super zabójczy; Pyromancer i Złodziej Cieni odpowiednio podpalają i trują, ale robią to inaczej. Paladyn ma takie umiejętności, że możesz się zabić o niego, a ten konserwowy jegomość się jeszcze uleczy. Bardzo przyjemnie wybierało mi się nowe postacie oraz wracało do starych.

Ważnym elementem gry jest ulepszanie swoich umiejętności. Oczywiście można wygrać tym, co jest nadrukowane a postacie nie wydają się słabe bez ciągłego rozwoju. Jest jednak pewna doza satysfakcji w zamontowaniu mocniejszej obrony lub efektywniejszego ataku. Co ważne, nigdy nie zmieniają się kości potrzebne do odpalenia danej umiejki, a tylko wartości i benefity przez nią generowane.

Kolejną funkcją kart jest modyfikowanie rzutów, bo jak wiadomo, kości mają swoje zdanie i często odbiega one od naszego. Pomarańczowe karty są wykorzystywane tylko w fazie rzutów i mają szeroki zakres działań: od zmiany wartości przez dodanie lub wymuszenie przerzutu, do wygenerowania obrony. Dobrze zagrana karta może skutecznie przeszkodzić przeciwnikowi albo pomóc nam w odpaleniu najlepszej zdolności.

Słów kilka o ilości graczy

Dice Throne to wybitne pojedynkowa gra. Optymalnie śmiga na 2 graczy i pod to jest stworzona. Posiada tryby na 3 i 4 w instrukcji, oraz na 5 i 6 na stronie do pobrania, ale tymi już się nie zajmowałem. Tryb na 3 graczy to tzw King Of The Hill – za atakowanie najsilniejszego bohatera dostajemy kartę. Zmniejsza się w nim Punkty Życia z 50 do 35 aby ukrócić długość gry, bo jeśli wybierzemy defensywnych bohaterów, rozgrywka może zwolnić tempa. Z drugiej strony wybierając mocniej bijących kościanych herosów te 35 PZ znika w 3 tury.

Rozgrywka na 4 to standardowy drużynowy pojedynek, gdzie możemy pomagać sobie kartami i posiadamy wspólne punkty życia.

Do kogo skierowana jest tak gra?

Jeśli lubisz Star/ Hero Realms  i tym podobne gry, jeśli podoba ci się Dice Masters, jesteś fanem pojedynków, to na pewno Dice Throne przypadnie ci do gustu. Zwolennicy taktycznych decyzji, wartkiej akcji i dużej dawki zabawy przywitają te wielkie pudło z otwartymi rękoma. Jednak w przypadku, jeśli wolisz strategiczne decyzje, nie zgadzasz się na losowość w grach oraz klepanie się po kartonowych facjatach to nie twoja bajka, to Dice Throne możesz spokojnie odpuścić.

Wykonanie

Lucky Duck Games przekazało mi Angielską wersje gry, która wygląda odlotowo. Wykonanie jest niesamowite, Każdy bohater posiada własny pojemnik na komponenty wielkości kasety VHS. W nim znajdziemy wszystko co jest potrzebne do gry – planszę gracza wraz z planszą pomocy, żetony, karty i oczywiście kości. Karty zmieszczą się spokojnie w koszulkach – i to chyba jedyny problem, bo ich jakość aż się o to prosi. Tekturowe elementy są grube i dobrze wycięte. Rozkład plansz graczy jest przemyślany i czytelny, tak samo z tekstami na kartach. Kości są fenomenalne, nie dość że każdy bohater ma inne kolory kości i grawer na nich, to dodatkowo każdy grawer ma swój własny kolor. Dwa problemy jakie mogę tu wymienić to wielkość pudła – jest za duże i słaba jakość kart.

Wspieram to

Lucky Duck pochwaliło się, poza wielkim Battle Chestem z 8 bohaterami, będzie można nabyć dedykowane koszulki na karty, maty do gry oraz tackę na kości. Cena jest mi jeszcze nieznana.

Link do kampani : TUTAJ

Podsumowanie

Dice Throne Sezone One Rerolled to gra o przystępnych zasadach ze sporą dozą taktycznych decyzji podczas rozgrywki. Początkowy kościany los można zmienić albo nawet dopasować do swoich potrzeb dzięki zagrywanym kartom i rozwojowi postaci. Pierwsze spotkanie z grą zaowocowało mnogością emocji, wrażeń no i pięcioma partiami. Każda gra to świetna krótka kościano – karciana potyczka zarówno dla nowicjuszy jak i weteranów planszowych zmagań.

 

2 komentarze

Poprzednio Pacific Rim: The Black - Recenzja ze spoilerami - Jaeger vs Kaiju po raz kolejny
Następny Plemiona Europy - Recenzja - jak będzie wyglądała Europa w roku 2074?