Falcon i Zimowy Żołnierz – odcinek 3 – Wielki powrót Barona z Sokovii


 Look, let me just walk you through a hypothetical. Can I walk you through a hypothetical?
 What did you do?
I didn’t do anything.

Z tygodnia na tydzień jestem pod coraz większym wrażeniem. Falcon i Zimowy Żołnierz to serial przepełniony akcją, sarkastycznymi żartami i mnóstwem easter eggów związnanych z MCU. Co działo się w tym tygodniu? Poniżej zapraszam Was na cotygodniowe podsumowanie odcinka. Ze SPOILERAMI, jak zwykle.

A skróty pozostałych odcinków znajdziecie poniżej:

  • TUTAJ – odcinek 1 – duet Mackie i Stan wreszcie w akcji!
  • TUTAJ – odcinek 2 – nowy Kapitan Ameryka dołącza do Avengersów?

Hipotetycznie… hipotetycznie Bucky organizuje zamieszki w więzieniu, gdzie osadzonym jest jeden z najbardziej niebezpiecznych ludzi na świecie. Hipotetycznie pomaga mu wydostać się z więzienia. Wszystko to jest teorią, która szybko przechodzi w rzeczywistość. Zemo opuszcza więzienie i dołącza do Sama i Buckiego w poszukiwaniach czarnego rynku serum superżołnierza. Żeby nie było tak łatwo i przyjemnie, Zemo ciągle testuje Buckiego, sprawdza czy Zimowy Żołnierz jeszcze w nim drzemie. Testuje go starymi sztuczkami Hydry, podpuszcza i prowokuje… Barnes wydaje się być opanowany, aczkolwiek zmartwienie na twarzy Sama jest widoczne z daleka. Mam wrażenie, że Bucky będzie blisko zaprzepaszczenia wszystkiego, co wypracował w Wakandzie i na terapii.

A więc trójka naszych bohaterów udaje się do Madripoor – miasta spotkań największych kryminalistów MCU. Rządzi tam nijaki Power Broker. Wiecie, The Power Broker is Watching… O zagadkowej organizacji pewnie dowiemy się więcej w następnym odcinku. W Madriporze Sam, James i Zemo udają się na spotkanie z największym przestępcą spośród przestępców: Selbym. Żeby jednak się do niego dostać, muszą wcielić się w niekomfortowe dla siebie role. Z wyjątkiem Zemo, bo on – baron Sokovii, przedstawiciel prawie rodziny królewskiej tamtym stron, nie da rady się ukryć. Mamy zatem Zimowego Żołnierza (jak mówiłam, Zemo w dalszym ciągu testuje Buckiego) i Sama w roli kogoś o pseudonimie the Smiling Tiger. Wszystko – oczywiście – kończy się bójką, ale ostatecznie bohaterowie docierają do Selbyego. Po krótkiej rozmowie dowiadują się skąd bierze się serum i zanim zdążą poruszyć kolejne kwestie Selby zostaje zamordowany. Cała trójka ucieka, bo – jakżeby inaczej – cała wina spada na nich i szybko wyznaczona zostaje nagroda za ich schwytanie. I wtedy trafiamy na postać z przeszłości…

Sharon Carter, którą pamiętamy głównie z Wojny Bohaterów, gdzie pomogła Rogersowi, nazwana została głównym wrogiem Stanów Zjednoczonych i zmuszona była do ucieczki. Finalnie znalazła swoje miejsce w Madripoor, gdzie zajmuje się sprzedażą skradzionych dzieł sztuki. W zamian za pomoc Sam obiecuje jej ułaskawienie w Stanach. Carter niechętnie na to przystaje. Coś jednak mi mówi, że Sharon nie do końca ufa Wilsonowi i z kolejnych scen możemy wywnioskować, że coś ukrywa. Czyżby mała współpraca z Power Broker?

Przedtem dowiadujemy się jednak, że to Power Broker zatrudnił byłego naukowca Hydry, dr Wilfreda Nagela, do odtworzenia serum superżołnierza. Oczywiście, udaje mu się to, wytwarza aż dwadzieścia dawek, które ukradła Karli Morgenthau – ta ruda pani od Flag Smashers. Wszyscy sobie spokojnie rozmawiają (Bucky, ku uciesze Zemo, odnosi się jednak do bardziej radykalnych sposobów uzyskiwania imformacji) dopóki to Zemo nie decyduje się zastrzelić doktorka i zniszczyć laboratorium. Widać jednak, że też coś knuje. W okolicy pojawiają się też łowcy nagród polujący na naszą trójkę. Zemo kradnie jakiś pojazd i wszystkim udaje się uciec. 

Zemo, Bucky i Sam lecą na Łotwę w poszukiwaniu Flag Smashers. Bucky szybko rozpoznaje na tamtejszych ulicach urządzenia śledzące z Wakandy, idzie ich tropem a na końcu spotyka Ayo, która głosem nieznoszącym sprzeciwu żąda wydania Zemo. 

W międzyczasie Karli i reszta okradają litewski magazyn GRC, wysadzają w powietrze budynek pełen ludzi i wkrótce odcinek się kończy.

PS. Oficjalnie bardziej ufamy Zemo niż Kapitanowi Ameryce, prawda? 😉

Poprzednio Bonfire - recenzja - wyśmienita gra strategiczna czy taktyczny koszmar?
Następny Arnak - Recenzja insertu E-Raptor