Innym przykładem może być pakowanie kości w ulepszenia vs umiejętności, te pierwsze są stałe i dają zawsze atak lub obronę, te drugie trzeba każdorazowo ładować, ale są znacząco silniejsze.
Najważniejszym chyba pytaniem jest, co wróg może zrobić, jaki są jego zdolności i jak wokół nich grać. Dobrym pomysłem jest skupienie ostrzału na jednym potworze, aby zniszczyć go zanim użyje swojej mocy.
Różnorodność wrogów jest dość spora i nawet wśród tych samych modeli istnieją mniejsze i większe wersje z innymi statystykami i zdolnościami. Taktyka efektywna w poprzedniej walce może tutaj aż tak dobrze nie działać. Do tego na koniec kampanii staniemy do walki z bossem, który jest de facto pasywnym buffem dla wroga albo licznikiem do czegoś nieprzyjemnego. Mało klimatyczne.
Kilka słów o kościach
Here Be Dragons jest oparty na kościach, rzutach, manipulacji nimi i umieszczaniu ich w odpowiednie sloty. W misjach, gdzie kości nie chcą wypadać jak trzeba, może być naprawdę trudno. Ogrywanie jednego zadania 5 razy nie jest niesłychane. I tak do końca nie wiesz co źle robisz, czy to ty wybierasz źle kości czy to one są takie cienkie, że walka się nie klei. Jeśli się zaprzesz, to ukończysz wszystkie misje i będziesz zadowolony z wyniku, ale to właśnie kości dadzą ci potrzebne paliwo, a mogą być dość kapryśne. Sposobów na manipulacje nimi jest kilka, ale są dość kosztowne i rzadko używane.
Mądre dobieranie kości najczęściej da ci zwycięstwo, ale niekiedy wredne turlające się sześciany po prostu odmawiają współpracy.
Modyfikacje i progresja w kampanii
Kampanie układają się w dość spójną śmieszną fabułę o wariatach na morzu. Poświęcenie chwili na przeczytanie dialogów nie raz obdarowało mnie perełką dziwacznego humoru. W kontekście samej gry, to kampanie odblokowują coraz to nowe możliwości modyfikacji kości, takie jak zmiana oczek, przerzut czy przestawienie kości. Same statki, umiejętności i statystyki są od nas niezależne. Musimy radzić sobie z tym co mamy. Jedynym ukłonem w kierunku ulepszenia statku jest wybór wzrostu jednej z dwóch statystyk, ataku bądź obrony, między misjami w jednej kampanii. Po jej zakończeniu wszystko wraca do wartości początkowych przewidzianych w nowym scenariuszu.
Bardzo brakuje mi opcji wyboru kapitana i umiejętności. Na pewno bym więcej kombinował i czuł się bardziej zżyty z łajbą. A tak, uczysz się nowego zestawu, ulepszasz staty na misji i między nimi a potem reset.
Grafika i animacje
Gra wygląda ślicznie. Wizualnie nie mam do czego się przyczepić, no może do tego, że nie zawsze widzę nowe butelki z tuszem na mapie. Ilustracje są klimatyczne, śmieszne i niekiedy głupkowate, ale trzymają się wspólnego tematu i dobrze im z tym. Animacje są proste, czyste, bardzo przejrzyste i klarowne.
Muzyka i dźwięk
Muzyki prawie nie ma, tzn. jest w menu i podczas startu nowych misji. Co do dźwięku, to słyszymy strzały, szum morza, pluskanie wody, szczekanie wrogów gdy oberwą. Jest dość spartańsko, ale wszystko co ma brzmieć, brzmi. Jest wystarczające.
Podsumowanie
Here Be Dragons jest dobrym pomysłem na grę, ale brakuje mi w niej dwóch rzeczy: połączenia gracza z kapitanem i jego statkiem oraz progresji innej niż narracyjna. Na teraz to jest ślicznie zilustrowane zestawienie łamigłówek z kośćmi w scenerii morskiej.