Here Be Dragons – recenzja Switch – kościane łamigłówki ahoy


Szkorbut ci w pachy i papugę w tyłek ty wysuszony szczurze lądowy. Myślisz, że wiesz coś o morzu? To, że byłeś raz na Helu nic nie znaczy! Morze jest straszne, są w nim ryby, syreny, robaki a po drugiej stronie – o zgrozo Szwedzi i Norwegowie. Choć te ostatnie to tylko legendy.

Here Be Dragons to tytuł z polskiej stajni Red Zero Games. Jest to taktyczna turowa turlanka piracka, gdzie gracz wciela się w kapitana floty dwóch statków i wyrusza na podbój mórz i oceanów, celem oczyszczenia ich z legendarnego plugastwa. Nie, nie mówię o Norwegach, a o syrenach i im podobnym maszkaronach.

Jak grać?

W Here Be Dragons dostajemy pod swoje skrzydła dwa statki o różnych zdolnościach i statystykach określonych przez ogrywany scenariusz. Scenariusz, czy jak to nazywa gra, kampania, to seria krótkich misji bitewnych, gdzie mierzymy się z innymi statkami na początku, a potem z potworami morskimi.

Walka odbywa się za pomocą alokacji kości. W puli znajduje się ich tyle, ile jednostek biorących udział w starciu po każdej ze stron, tak więc dwóch na trzech daje 5 kości. Strona z inicjatywą pierwsza wybiera i przydziela kości, reszta jest zabierana przez przeciwnika. Kości wtykamy albo w ulepszenia statku, takie jak atak lub obronę, lub w umiejętności, takie jak leczenie, powtórna salwa czy atak na wszystkich wrogów. Jeśli suma oczek wybranych przez nas kości jest mniejsza od sumy oczek przeciwnika, mamy inicjatywę, atakujemy i używamy zdolności jako pierwsi. W przeciwnym wypadku wróg robi swoje akcje przed nami.

Tura przebiega następująco – dobór kości, salwy standardowe nasze i wroga, umiejętności specjalne nasze i wroga, zakładając, że to my mamy inicjatywę.

Dobieranie szóstek daje tymczasowy punkt ataku, a jedynek leczy jedno uszkodzenie. W przypadku gdy nie da się dobrać kości z uwagi na niepasujące wartości, strona, która nie może tego uczynić dostaje po jednym obrażeniu.

Po przejściu kampanii wracamy do portu, oglądamy i czytamy wstawki fabularne z dziwacznym pirackim humorem i wypływamy na dalsze podboje z nowym kapitanem, nowymi statkami i umiejętnościami.

Wrażenia z gry

Here Be Dragon to słodka dziwaczna gra losowa o zarządzaniu kośćmi i manipulowaniu ich wynikami. Każda walka to mała zagadka sama w sobie. Dostajemy kilka umiejek, stawiany jest przed nami wróg i mamy sobie z nim poradzić używając dostępnych środków. Na początku nie możemy nic robić, aby zmienić wyniki na kościach, ale z czasem dostajemy kilka specjalnych opcji zasilanych tuszem pojawiającym się co turę w butelkach pływających po polu bitwy. Łatwo je przeoczyć albo o nich zapomnieć, ale całe szczęście nie znikają i można je zawsze podnieść.

Decyzje przed jakimi stoi gracz są dość ciekawe, acz powtarzalne. Warto sprawdzić jakimi kośćmi operują niemiluchy i zostawić im takie, których nie mogą wykorzystać, zadając efektywnie po jednym obrażeniu od kości. Często będą to 6, więc znów myślimy, czy warto brać 6, bo niby daje punkt ataku więcej i jest potrzebna do ulepszenia dział, ale też dodaje sporo do inicjatywy. No właśnie, jeśli zostawimy ją wrogowi, to dostanie co prawda obrażenia, ale nie może podnieść tej kości, więc spadnie mu inicjatywa, im niżej tym lepiej dla niego, więc będzie pierwszy potem i zakosi co chce.

Innym przykładem może być pakowanie kości w ulepszenia vs umiejętności, te pierwsze są stałe i dają zawsze atak lub obronę, te drugie trzeba każdorazowo ładować, ale są znacząco silniejsze.

Najważniejszym chyba pytaniem jest, co wróg może zrobić, jaki są jego zdolności i jak wokół nich grać. Dobrym pomysłem jest skupienie ostrzału na jednym potworze, aby zniszczyć go zanim użyje swojej mocy.

Różnorodność wrogów jest dość spora i nawet wśród tych samych modeli istnieją mniejsze i większe wersje z innymi statystykami i zdolnościami. Taktyka efektywna w poprzedniej walce może tutaj aż tak dobrze nie działać. Do tego na koniec kampanii staniemy do walki z bossem, który jest de facto pasywnym buffem dla wroga albo licznikiem do czegoś nieprzyjemnego. Mało klimatyczne.

Kilka słów o kościach

Here Be Dragons jest oparty na kościach, rzutach, manipulacji nimi i umieszczaniu ich w odpowiednie sloty. W misjach, gdzie kości nie chcą wypadać jak trzeba, może być naprawdę trudno. Ogrywanie jednego zadania 5 razy nie jest niesłychane. I tak do końca nie wiesz co źle robisz, czy to ty wybierasz źle kości czy to one są takie cienkie, że walka się nie klei. Jeśli się zaprzesz, to ukończysz wszystkie misje i będziesz zadowolony z wyniku, ale to właśnie kości dadzą ci potrzebne paliwo, a mogą być dość kapryśne. Sposobów na manipulacje nimi jest kilka, ale są dość kosztowne i rzadko używane.


Mądre dobieranie kości najczęściej da ci zwycięstwo, ale niekiedy wredne turlające się sześciany po prostu odmawiają współpracy.

Modyfikacje i progresja w kampanii

Kampanie układają się w dość spójną śmieszną fabułę o wariatach na morzu. Poświęcenie chwili na przeczytanie dialogów nie raz obdarowało mnie perełką dziwacznego humoru. W kontekście samej gry, to kampanie odblokowują coraz to nowe możliwości modyfikacji kości, takie jak zmiana oczek, przerzut czy przestawienie kości. Same statki, umiejętności i statystyki są od nas niezależne. Musimy radzić sobie z tym co mamy. Jedynym ukłonem w kierunku ulepszenia statku jest wybór wzrostu jednej z dwóch statystyk, ataku bądź obrony, między misjami w jednej kampanii. Po jej zakończeniu wszystko wraca do wartości początkowych przewidzianych w nowym scenariuszu.

Bardzo brakuje mi opcji wyboru kapitana i umiejętności. Na pewno bym więcej kombinował i czuł się bardziej zżyty z łajbą. A tak, uczysz się nowego zestawu, ulepszasz staty na misji i między nimi a potem reset.

Grafika i animacje

Gra wygląda ślicznie. Wizualnie nie mam do czego się przyczepić, no może do tego, że nie zawsze widzę nowe butelki z tuszem na mapie. Ilustracje są klimatyczne, śmieszne i niekiedy głupkowate, ale trzymają się wspólnego tematu i dobrze im z tym.  Animacje są proste, czyste, bardzo przejrzyste i klarowne.

Muzyka i dźwięk

Muzyki prawie nie ma, tzn. jest w menu i podczas startu nowych misji. Co do dźwięku, to słyszymy strzały, szum morza, pluskanie wody, szczekanie wrogów gdy oberwą. Jest dość spartańsko, ale wszystko co ma brzmieć, brzmi. Jest wystarczające.

Podsumowanie

Here Be Dragons jest dobrym pomysłem na grę, ale brakuje mi w niej dwóch rzeczy: połączenia gracza z kapitanem i jego statkiem oraz progresji innej niż narracyjna. Na teraz to jest ślicznie zilustrowane zestawienie łamigłówek z kośćmi w scenerii morskiej.

 

Podsumowanie

Here Be Dragons jest dobrym pomysłem na grę, ale brakuje mi w niej dwóch rzeczy: połączenia gracza z kapitanem i jego statkiem oraz progresji innej niż narracyjna. Na teraz to jest ślicznie zilustrowane zestawienie łamigłówek z kośćmi w scenerii morskiej.
6.5
Pros
- sprytna łamigłówka
- świetne grafiki
- humor
Cons
- brak rozwoju okrętu/postaci
- dość losowe
- praktyczny brak muzyki
- frustrujące ostatnie plansze
Poprzednio Smallworld vs Small World of Warcraft - Starcie Gier
Następny Aquanox: Deep Descent ma datę premiery! Zobaczcie niesamowity Trailer!