Massive Darkness 2: Hellscape – recenzja – mrok z podziemi!


mde_soft

Każdy czasem lubi wcielić się w bohaterów szukających przygód. Poszwendać się po dziwnych miejscówkach, znaleźć wartościowy skarb, czy potłuc się z grupą podejrzanie wyglądających goblinów. Massive Darkness 2: Hellscape to chyba najlepszy dungeon crawler, w jaki dane mi było zagrać!

Gry planszowe z gatunku dungeon crawler mają w planszówkowym życiu nieco łatwiej – są z reguły proste i fajne. Ktoś może zapytać, dlaczego są takie przyjemne i cieszą się tak dużą popularnością? Gracze kupują oczami i nie każdy ma czas i chęci wysilać swój mózg po całym dniu pracy przy kolejnym skomplikowanym eurasie. Sam od niedawna zacząłem doceniać mniejsze i sprytne gierki oraz zwróciłem swoje zainteresowania ku dungeon crawlerom. Takie gry mają przepiękne figurki oraz nieco prostsze zasady opierające się najczęściej na kostkach i kilku podstawowych akcjach. Idź, podnieś skarb lub zaatakuj – pamiętaj, tylko żeby rzucić wiaderkiem kostek i sprawdzić wynik – być może podczas szarży na trolla poślizgnąłeś się i złamałeś kostkę. Oczywiście troll to solidny kawałek plastiku w wymyślnej pozie, na którą niejeden gracz i nie tylko potrafi wpatrywać się z zachwytem przez dobre kilka minut. Taki urok mają już dungeon crawlery i w praktyce łatwo się na niego złapać.

Massive Darkness 2: Hellscape został pierwotnie wydany przez wydawnictwo Cmon na platformie Kickstarter. Zebrał srogą sumkę, wydawca dostarczył mnóstwo dodatków, ale niestety w tych czasach jeszcze nie lubiłem wesołego turlania kosteczkami na tyle, żeby wyłożyć grube tysiące na tę grę. W Polsce współpracę z CMON nawiązał Portal Games, który z powodzeniem wydaje u nas ich gry. Wszelkie Zombicide wyprzedają się na pniu, więc czy świat potrzebował Massive Darkness 2? Oczywiście, że tak! Uważam nawet, że Massive Darkness bije na głowę wszelkie inne proste turlanki, a Zombicide zjada na śniadanie bez herbatki z cukrem.

Wszelkie dungeon crawlery bardzo mi przypominają komputerowe RPG, dlatego warto się dowiedzieć, jaka jest fabuła Hellscape i co my w ogóle mamy tutaj robić oprócz eksterminacji hord potworów. Wcielamy się w Oświecicieli – bohaterów wyszkolonych do walki z gęstniejącym Mrokiem – i wspólnie przeszukują podziemia, walcząc z napotkanymi w nich potworami. Wraz z rozwojem i postępem w fabule zejdziemy do samego Piekła, aby znaleźć źródło wszelkiego zła i przy dobrych wiatrach się z nim uporać (lub przy dobrych rzutach kostkami). Klimatycznie wszystkie mi się zgadzało – były lochy i inne podziemia pełne przeróżnych maszkar i zamkniętych drzwi oraz skarby do znalezienia. Gra to dość generyczne, ale całkiem przyjemne fantasty, jakich wiele. Tematyka nie jest aż taka ważna, ale dzięki niej można było zbudować całą otoczkę złożoną ze świetnych figurek oraz całkiem klimatycznych artów na kaflach, które przemierzamy.

Jak mi się grało w Massive Darkness 2: Hellscape? Zadziwiająco dobrze! Sam byłem zaskoczony, jak płynnie potrafiłem przejść na turlanie kosteczkami i jeszcze dobrze się przy tym bawić. Ograłem dwie ostatnie części Zombicide i gra mnie trochę odepchnęła zbyt dużą prostotą – co innego w Massive Darkness 2. Tutaj dzięki kilku sprytnym mechanizmem gra nie tylko zyskała więcej taktycznej głębi, ale jest zwyczajnie trudniejsza i ciekawsza. Nie ma tu już tylko turlania kostkami, ale trzeba trochę pomyśleć i ostrożnie podchodzić do kolejnego zagrożenia. Rozgrywka jest przeznaczona dla maksymalnie sześciu bohaterów i jest podzielona na scenariusze. Każdy z nich stawia przed nami dość proste założenia – ubij potwora, dojdź tu i tam lub podnieś jakiś żeton i idź z nim gdzieś indziej. Nie są to jakieś lotne treści, ale nie o to też tutaj chodzi. Massive Darkness 2: Hellscape to bardziej hack’n’slash w stylu Diablo z bardziej wymagającym podejściem do walki.

Rozgrywka jest podzielona na fazy, w których najpierw będziemy aktywować się my, a następnie swoją kolejkę przejmują wszelkie potwory znajdujące się na mapie. Klasyka gatunku. Potwory dzielą się na trzy różne typy. Zgraje to małe mobki w stylu goblinów, czy małych szkieletów znanych z gier komputerowych, które są dość proste do ubicia, ale krwi nam mogą napsuć równie dobrze co więksi koledzy. Zazwyczaj składają się z kilku pomniejszych przedstawicieli i przywódcy. Grasujące potworki to już wyższa szkoła jazdy – mają własną mechanikę ruchu i różne rodzaje ataku. Bossowie z kolei pojawiają się rzadko i są uzależnienie od scenariusza. To te największe figurki, jakie mamy w pudełku. Walka z nimi jest długa i frustrująca (przez kostki), ale bardzo ciekawa i daje mnóstwo satysfakcji. Bardzo mi się podoba zastosowany podział i fajnie potęguje kolejne wyzwania, jakie przed nami stoją. Nawet mocno rozwinięty bohaterem cały czas musi uważać, ponieważ co prawda będzie lepiej kosił głowy kolejnych stworków, ale wystarczy, że wdepnie na takiego większego niemilca i może być po grze. Bardzo prostym, ale jakże interesującym mechanizmem jest wyposażanie przeciwników w karty przedmiotów, które możemy zdobyć po jego pokonaniu! W końcu ktoś wpadł na pomysł, że gracze lubią takie rzeczy i fajnie wplótł to w mechanikę gry.

Jako że gramy w Massive Darkness, to nie mogło zabraknąć mechaniki związanej z mrokiem. To dość ciekawe zjawisko występujące na niektórych polach planszy daje nam możliwość wykorzystania naszej specjalnej umiejętności, jeśli wyrzucimy odpowiedni symbol na kostce. Dość szybko da się zauważyć, że warto planować swoje ruchy, by na takich polach się znaleźć lub doprowadzić walkę do takiego miejsca, by korzystać z takich benefitów. A te nie ma się co oszukiwać – są mocne i często ratują nam życie. Bardzo się cieszę, że gra nie jest bezmyślną naparzanką i znalazło się miejsce na nieco więcej taktycznych rozwiązań. To właśnie takie rzeczy sprawiają, że Massive Darkness jest w mojej osobistej liście wyżej, niż wszelkie klony Zombicide. Eksploracja mapy jest już dość standardowa, chociaż dobrze się wpasowuje w całą koncepcję gry. Plus za krótkie wydarzenia podczas otwierania drzwi, które wprowadzają nutkę nieoczekiwanego. Możemy wylosować nowe potworki lub ranę dla naszego bohatera – po co się tam w końcu pchał! Dla fanów zbieractwa w pudełku znajdziemy całą masę wszelakich mieczy, tarcz czy innego żelastwa, które posłużą nam do lepszego pokonywania kolejnych podziemi. Minusem takiego rozwiązania jest fakt, że w późniejszych etapach gry mamy już tego tyle i nie wiadomo, co z tymi kartami robić. Brakuje mi tu możliwości jakiejś wymiany, czy kostki Horadrimów z Diablo, która miksowała przedmioty i wypadały z niej nowe. Może Massive Darkness 3 coś w tym temacie zadziała.

Wszystkie powyższe zachwytu mniejsze i większe chowają się jednak przed głównym smaczkiem, który naprawdę wyróżnia Massive Darkness na tle konkurencji. Każdy z dostępnych bohaterów jest zupełnie inny – i nie mowa tu tylko o wzorze figurki. Bohaterowie mają odmienne mechaniki i stosik wszelakich kart, plansz czy znaczników, który pozwoli im walczyć z potworami w zupełnie inny i ciekawy sposób. Czarodzieje, jako osoby władające magią będą mogły rzucić kulę ognia, czy mrozu w grupę przeciwników. Używają do tego Amuletu zaklęć podzielonego na ćwiartki reprezentujące inne zaklęcie podstawowe. Awansując na kolejne poziomy będziemy zdobywać nowe zaklęcia i ulepszać te już poznane. Paladyni jako uświęceni wojownicy będą rozrzucać na planszy uświęcenia, czyli aury dające ekstra zdolności. Dalej pobiegniemy, mocniej walniemy – standard. Berserkerzy wpadają w szał i będą korzystać z tego, że przeciwnicy ich atakują. Berserk er może przybierać 3 różne postawy, z których każda zapewnia inne korzyści. Łotrzyk dostaje specjalny worek z żetonami, które po wylosowaniu określają rodzaje bonusów. Szamani są jedną z moich ulubionych klas ze względu na mocną wszechstronność. Dostajemy planszę żywiołów, przy pomocy której będzie manipulować siłami natury, zapewniając różne korzyści. Tropiciel to postać atakująca z zasięgu, szyjąc do przeciwnika z łuku. Dostaje w swoje ręce talię ze strzałami, które będziemy dobierać. To loteria, ponieważ dodatkowo umiejętność zależy od liczby strzał, jakie będziemy chcieli dobrać. Poznawanie kolejnych bohaterów i testowanie ich mechaniki oraz próby coraz lepszego wykorzystania ich zdolności w kolejnych scenariuszach to najlepsza część gry. Dzięki temu Massive Darkness jest mocno grywalne i nie nudzi się po pierwszym przejściu. Dziś zagrałem Paladynem, to może jutro sprawdzę Łowce lub Maga. Świetna sprawa!

Czy Massive Darkness ma jakieś wady? Trochę mi brakuje jakiejś większej kampanii i bardziej rozbudowanych misji głównych. Chciałbym móc robić coś więcej, niż przejść z punktu A do B i po drodze ubić jakiegoś stworka, ale może dodatki naprawią ten problem. Jeżeli mamy w grze kostki, to wiadomym jest, że prędzej czy później trafimy na losowość. W Massive Darkness nie dokuczała mi jednak tak mocno przez sporą dozę planowania i jednak z każdego rzutu dało się coś wycisnąć. Największą bolączką okazało się sprzątanie gry i umieszczenie wszystkich elementów w pudełku. Organizery na figurki są duże i nie zamykają się poprawnie, jeśli nie umieścimy figurek, tak jak twórca przykazał – a to nie jest takie proste. Niewiele jest też miejsca na kartonowe żetony, które musimy upychać w pudełku.

Na zakończenie

Massive Darkness 2: Hellscape to ogromne zaskoczenie i jeden z najlepszych dungeon crawler, w jakie grałem. Cała seria z zombiakami się chowa, ponieważ Massive Darkness jest dużo bardziej taktyczny i wymagający, nie tracąc przy tym lekkości i przyjemności płynącej z rozgrywki. Gra pozwala na wesołą eksterminację potworków, zbieranie skarbów i wyposażanie naszych bohaterów w coraz lepszy fanty. Asymetryczne zdolności każdej z postaci sprawiają, że chce się zagrać każdą z nich. Zasady są proste, ale każdy scenariusz to przyjemne dwie godzinki przy planszy, do których ma się ochotę wracać. Niektórzy oczywiście mogą narzekać na generyczne i trochę archaiczne fantasy oraz bądź co bądź za prostą rozgrywkę bardziej nastawioną na młóckę niż godzinne podchody do bossa. Jeżeli jesteście fanami gier z gatunku dungeon crawler musicie spróbować Massive Darkness – czy to solo, czy w grupie gra daje radę!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy księgarni TaniaKsiazka.pl za przekazanie gry do recenzji

 

Massive Darkness 2: Hellscape do kupienia tutaj.

Może zainteresuje cię recenzja nasza recenzja gry Bestia?

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Wo Long: Fallen Dynasty - Recenzja - Nieudane małżeństwo
Następny Gdzie mogę zdobyć legalne skórki CS:GO