Do Metro Exodus miały zostać wydane dwa dodatki DLC zamykające całą historie. Oba to swoiste epilogi dwóch wątków pobocznych głównej powieści. Czas polać towarzyszu i usłyszeć, jak skończyła się historia jednego z bohaterów.

A mowa tutaj o Samie, jedynym Amerykaninie w oddziale Spartan, który to po szczęśliwym zakończeniu podstawowej historii pragnie wrócić do domu z nadzieją, że jego ojciec przetrwał wojnę i gdzieś tam na niego czeka. Patrząc na żniwa, jakie miała za sobą nuklearna wojna szansa że 70 letni staruszek dalej żyje są nikłe, ale Sam i tak chce wiedzieć, nawet jeżeli prawda będzie brutalna.

Nie ma co, widoki w dodatku zapierają dech w piersiach. Całe szczęście grałem na nowym kompie i mogłem cieszyć się w pełni niewiarygodną grafiką Metro Exodus.

Tak o to zaczyna się nasza przygoda w DLC Sam’s Story, ostatnim do gry Metro Exodus. Całe przejście historii zajęło mi około 5 godzin i dodatek zakupiłem na platformie Epic Games Store za 70 zł. Dużo, zdecydowanie za dużo bo poprzedni dodatek – dwóch pułkowników kosztował tylko 30 zł. Inna sprawa, że narracja w opowieści jest inaczej rozpisana. Po pierwsze, Sam już nie jest niemową jak bohater Metro Exodus i każdej poprzedniej gry z serii Metro. Na bieżąco opowiada to co widzi i wchodzi w interakcję ze spotykanymi bohaterami, nie tylko w ramach wstawek filmowych i animacji, ale także podczas zwykłego spaceru po porcie i słuchania tego co mówią mieszkańcy doku łodzi podwodnej.

Kiedy zobaczyłem łódź podwodną z bliska to zaparło mi dech w piersi. Nawet z daleka rzuca się w oczy.

Bo to właśnie łódź podwodna i to nie byle jaka, bo atomowa bestia przewożąca rakiety nuklearne, będzie jedyną szansą na powrót Sama do domu. Nie oszukujmy się, do przepłynięcia ma cały Ocena Spokojny i raczej dzisiaj ciężko będzie znaleźć łódź zdolną do takiej podróży. USS Mayflower, bo to właśnie amerykańska łódź stoi w dokach (jak się tam znalazła? dowiecie się z fabuły) jest w stanie praktycznie idealnym, trochę rdzy tu i tam, ale sama łódź wygląda cudownie. I robi też wrażenie, bo kiedy nasz bohater zostaje złapany przez ludzki lokalnego watażki bandytów (posiadającego bardzo przedsiębiorcze podejście do tematu), ten zostaje właśnie wprowadzony przez bramę i naszym oczom ukazuje się bestia – potężny, o wadze setek ton potworów atomowy. Muszę powiedzieć, że zrobiło to na mnie niesamowite wrażenie.

Dalej ulepszamy broń tak jak potrzebujemy. Samych pukawek jest jakby mniej, ale jest bardzo dużo ulepszeń które mogą mocno zmienić ich działanie.

Takich scenek zapadających tutaj w pamięć jest wiele, a mimo tego, że całość jest położona bardziej na otwartych mapach, to ilość skondensowanej akcji i fantastycznych scen jest znacznie większa niż w Metro Exodus czy Dwóch pułkowników. Właściwie co chwile usłyszymy jakiś sympatyczny komentarz Sama o rozbrajaniu min czy też o muzyce (bo możemy w paru scenach pograć na harmonijce lub innym instrumecie). Ciężko się nudzić w tym dodatku i mimo że mamy tylko 5 godzin do rozegrania, to jest to naprawdę porządnie rozpisane 5 godzin gry. Szkoda, że nic potem więcej nie otrzymamy. Ale nie żałuję zakupu dodatku.

Między lokacjami na niewielkich otwartych mapach przemieszczamy się odratowaną motorówką.

Cała oprawa audiowizualna pozostała praktycznie bez zmian. Większość elementów została trochę ograniczona, np. od samego początku do końca korzystałem tylko z tych samych broni. Ale znowu, możemy je ulepszać tak jak w podstawce i tak jak wtedy system ulepszania był pierwsza klasa, tak samo i tutaj. Zrobienie z karabinu maszynowego broni snajperskiej zajmuje tylko chwilę, wystarczy usiąść gdzieś w kącie i otworzyć ekwipunek. Oczywiście i sama broń się zmienia. Dlatego też nie miałem potrzeby wyrzucania mojego karabinu maszynowego i pistoletu Colt który dostał ode mnie zacny kolimator i tłumik. Dodatkowo mamy dostęp do amunicji zapalającej, która jednym strzałem zabija większość zombie i pająki. Dodatkowo Sam dostał specjalny GPS który pokazuje gdzie znajdują się miny oraz specjalne przedmioty jak ulepszenia do naszego sprzętu lub bronie. Dzięki temu trochę mniej było tutaj lizania ścian, ale tylko trochę, bo pewien oddział specjalny postanowił tak pochować przedmioty, by tylko sprytni poszukiwacze mogli je odnaleźć.

Nietoperze w tle to nie tylko sztorm, ale zwiastun bossa z którym będziemy walczyć parę razy w trakcie gry.

Gra ma typowo swojski, rosyjski klimat, jeszcze bardziej niż w Metro Exodus. Szybko znajdziemy tutaj paru przyjaciół, do których poczujemy sympatię, a scena melanżu z Kapitanem jest lepsza, niż ta z Red Dead Redemption 2 (Kapitanie! Oślepłem!). Dlatego mimo troszkę za wysokiej ceny, to dobrze bawiłem się przy dodatku, chociaż gdybym teraz wiedział ile w nim jest faktycznie gry, to bym raczej poczekał na jakąś promocję.

A całość dodatku DLC ukończyliśmy na naszym kanale. Poniżej filmiki z gry.

Nie bądź elf, dej suba!

 

Poprzednio Too Many Bones - Po jednej partii
Następny Dragon Quest: Your Story - Recenzja ze spoilerami - Opowieść dla każdego gracza