Nemezis – Pierwsze wrażenia z Essen


Nemezis

Jako że ta gra obecnie trafia do wspierających jestem przekonany, że niebawem przybędzie recenzji z prawdziwego zdarzenia. Ja mogę wam przekazać jedynie moje pierwsze myśli po zagraniu kilku rund prezentowanych na Essen.

Graliśmy w 5 osób, każdy dostał postać, wyposażenie, karty i zaczęliśmy. Nasz technik nie żyje, coś go zjadło a statek nas wybudził żeby sprawdzić co to. Nemezis jest grą semi-kooperacyjną gdzie każdy ma swój cel, ale powinien współdziałać z innymi aby przynajmniej dojść do jego okolic. Mi się nie poszczęściło – jedna misja zabij gracza nr 3 (czyli mnie) druga bądź jedynym ocalałym na pokładzie. Niewykonalne łamane przez niemożliwe. Zaczyna się rozchodzić, odrywać pomieszczenia –  ja jako dzielny marines z wielką giwerą staram się osłaniać niektóre mniej bojowe postacie.

Przy wejściu do nowego pomieszczenia rzucamy kością aby określić gdzie pojawi się żeton szmerów – dwa takie w jednym korytarzu = losowanie obcego z wora i dostawienie go to twojej lokacji. Fajne, można tym trochę manipulować, chodzić wolno, szybko, itp.

Nowe lokacje maja niespodzianki, mogą być działające bądź nie, w płomieniach albo z drzwiami zatrzaskującymi się tuż za nami. Można używać kart z szukaniem aby je kilka razy przegrzebać dopóki się nie opróżnią.  –  tych kart z szukaniem za wiele nie ma, wiec chcieć nie znaczy móc.

Jak się poruszać? Proste, odrzucasz dowolną kartę aby wykonać bazową akcje, taką jak skorzystanie z pomieszczenia, ruch itp. ALE istnieją karty, które mogą być wykorzystanie tylko do walki, jak i takie które w takowej użyć już nie można. Zły dociąg w złym momencie i tura w piach. Mamy dwie akcje jakie możemy wykonać, bazowe albo z kart. I tutaj mam pierwsze WIELKIE ale do gry. Zniechęca ona wręcz aktywnie do wykorzystania obu na ruch/eksploracje –  bo jeśli wyskoczy niemiluch po drugim ruchu –  nie masz jak z nim walczyć. Mało tego, jeśli wyskoczy larwa i nie możesz jej zastrzelić, to zostajesz jej nowym domkiem. Dwie takie przygody i jesteś martwy, odpadasz z gry i patrzysz jak reszta się miota w popłochu po planszy. Gra z 2018 na 2.5, do 3h zabija gracza czasem wcześniej czasem później. Niedopuszczalne.

Kolejny problem jaki nas zaskoczył to istna niemoc np. mechanika do pokonania dorosłego obcego i wykonania innych akcji niż atak, albo ucieczka kiedy takowy się  kręci w pobliżu. Kolega przez dobre 20 min przechodzi z jednego pomieszczenia do drugiego w desperackim akcie nieudanej ucieczki. 20 min strzelał, za pudła albo 1, 2 dmg, dostawał ranę i uciekał. Nie bawił się dobrze. Można mu było pomóc, przyjść innymi postaciami z odsieczą –  ale mnie po drodze zjadła larwa, a inni nie potrzebowali do swojego zwycięstwa trzymać go przy życiu. Ot i semi-koop. Można się zapętlić w tańcu z obcym i tylko powoli odliczać HPki do końca.

To są moje dwa najpoważniejsze zarzuty. Nie chcę jednak mówić ze gra jest zła. Jest dobra, nie super, dobra, po jednej partii. Wykonanie jest niesamowite, grafiki stelarne, system ran obcych innowacyjny (wyciągasz kartę za każdym razem aby sprawdzić czy twoje zadane obrażenia już wystraszą aby zabić stwora) Można budować ekwipunek, używać pomieszczeń, mieszać w głowach innych graczy, walczyć, skradać się i kombinować. Potencjał jest ogromny.

Wsparłem w Polskiej wersji językowej –  ponoć ma przyjść w Marcu –  okaże się co to za bestia.

Poprzednio 10 gier planszowych idealnych na prezent dla dzieci i rodzin
Następny Red Dead Online - Wystartowała Beta Trybu Wieloosobowego.