Peacemaker – recenzja serialu – tak straszne, że aż dobre


Wraz z nadejściem do Polski HBO Max otrzymaliśmy dostęp do wielu interesujących filmów i seriali. Do tej grupy należał także Peacemaker, którego obejrzeliśmy na samym początku. To skrajnie niepoprawny, obrzydliwy i niecenzuralny serial, który od pierwszych kilku minut przypadł nam do gustu. Ale czy każdemu się spodoba?

Jeśli nie wiecie kim jest Peacemaker, na samym początku przypomnę Wam tę postać. Jeśli oglądaliście Legion Samobójców, to dokładnie kojarzycie go z tego filmu jako osobę, która brutalnie zabija ludzi dla pokoju na świecie. Poza tym jest przedstawiony jako ordynarna irytująca i trochę skretyniała postać – ze słabym żartem i obrzydliwymi poglądami na świat. Peacemaker, Chistopher Smith, jest wytworem swojego ojca – nieczułego rasisty który stworzył swoje dzieci na morderców. Po pobycie w Belle Reve Chris zostaje wysłany jako członek Misji Rozgwiazda. A po zakończeniu z rozgwiazdą, rozpoczyna się akcja serialu. I tak, Peacemaker robi wrażenie idioty, ale bardzo szybko przekonujemy się, że jego postać jest niezwykle złożona. To co widzimy na zewnątrz jest częściowo grą, częściowo wynikiem traum z dzieciństwa. Peacemaker to coś znacznie więcej niż błazen w rajtuzach.

UWAGA! SPOILERY FABULARNE!

Peacemaker | Official Trailer | Max

zwiastun: tutaj

Jak wspomniałam, akcja pierwszego sezonu serialu rozgrywa się po zakończeniu filmu Legion Samobójców i pokonaniu wielkiej rozgwiazdy planującej zagładę nad światem. Chris ponownie zostaje zaciągnięty do tajnej akcji, tym razem nazwanej Project Butterfly kierowanej przez ARGUS – czyli organizację, której przewodzi Amanda Waller (między innymi ta zła z Legionu) stworzoną do zadań specjalnych, czyli walki z przedziwnymi istotami dążącymi do zniszczenia świata. Oczywiście wszystko jest ogromnym sekretem i opatrzone pieczęcią ekstra – tajne. Tak więc ekipa składająca się z pozoru niepasujących do siebie osób, w tym ukrytej córki Waller oraz przedziwnego przyjaciela Peacemakera – Vigilante, wyruszają na walkę z motylkami przejmującymi ludzkie ciała i mordującymi ich gospodarzy. W jakim celu? Motylki uciekły ze swojej planety, którą sami doprowadzili do zniszczenia i odnaleźli właściwe warunki do życia na Ziemi. Tutaj też zaplanowali swój dalszy rozwój i wypaczoną naukę człowieka, że to co robią jest złe. Żeby nie było zbyt idealnie, ludzkie jedzenie nie wpływa korzystnie na motylki, wiec musieli na Ziemię przetransportować WIELKĄ krowę, która produkuje specjalny pokarm.

peacemaker

Za reżyserię serialu odpowiada James Gunn, czyli absolutny geniusz we wszystkim co jest niepoprawne i bezczelne. Taki był Legion, taki jest Peacemaker. Tutaj nie ma tematów tabu, nie ma ograniczeń w wyśmiewaniu kogokolwiek, nie ma rzeczy niedopowiedzianych. Obrażani i wyśmiewani są wszyscy. ABSOLUTNIE WSZYSCY. Jeśli należycie do osób wrażliwych na tym temacie albo czarny humor nie jest waszym ulubionym, serial może się wam nie spodobać. Osobiście bardzo lubię tego typu produkcje i żałuję, że jest ich coraz mniej. Współcześnie mamy wiele wrażliwych tematów, jednak w Peacemakerze nikt nie przejmuje się wrażliwością bądź estetyką widza. Sceny stosunków? Proszę bardzo! Zdjęcia części intymnych? Jak najbardziej! Żarty z popapranego dzieciństwa? Też się znajdą. Można by wymieniać, ale w tym przypadku nie chciałabym psuć zabawy.

Z perspektywy wszystkie żarty są w pewnym sensie skutkiem ukrytych traum bohaterów, zwłaszcza tytułowego. Dzieciństwo Chrisa nie było łatwe. I to za mało powiedziane. Chrisa i jego brata wychowywał ojciec. Właściwie to szkolił ich na morderców, takich jak on (Biały Smok – rasistowski dupek, który nienawidził wszystkiego i wszystkich, zwłaszcza swojego syna). W czasie tych szkoleń coś poszło nie tak, i podczas walki braci, Chris źle uderza Keitha, ten dostaje drgawek i na oczach wszystkich obstawiających wynik dupków, umiera. To najbardziej wstrząsające wydarzenie w życiu Chrisa i nawet jako osoba dorosła nie potrafi sobie tego wybaczyć. Prawdziwego Chrisa poznajemy wyłącznie kiedy jest sam, w swoim domu. To tutaj cierpi najbardziej: z tęsknoty za bratem, z samotności czy w związku z wydarzeniami Rozgwiazdy kiedy zabijał Flaga. Właściwie to jest chodzącym wrakiem człowieka, jednak próbuje udowodnić wszystkim wokół, że tak nie jest. Z serialu można wywnioskować jedno – Peacemaker to wbrew pozorom dobry człowiek, który został zaprogramowany na zabijanie. Widać też, że walczy ze sobą, w końcu udaje mu się zrozumieć, jak zły wpływ ma na niego ojciec.

peacemaker

Peacemaker to serial, który zasługuje na same pochwały. Jest skrajnie niepoprawny, momentami obrzydliwy, jednak jest jednym z najlepszych seriali, jakie oglądałam od dawna. W rymie rock and rolla ekipa staje przeciwko niedorzecznemu wrogowi oraz jednocześnie mierzy się ze sobą. Tutaj nikt nie jest dla siebie przyjacielem, jednak jakimś cudem przyjaźń zostaje nawiązana. James Gunn bardzo chciał pokazań niecodzienną przyjaźń dwóch ludzi o skrajnych poglądach – Peacemakera oraz agentki Adebayo, która w międzyczasie także go zdradziła. Wszystko jest dosyć skomplikowane, ale serial – mimo, że ocieka absurdem – wcale nie jest prosty. Po ocięciu niestworzonych postaci i broni, emocje bohaterów da się przełożyć na prawdziwe. I to jest właśnie najlepsza część całej tej produkcji. Bo siadając do serialu będziecie mieli właśnie takie założenie. I mam nadzieję, że Peacemaker zaskoczy Was tak jak mnie – pozytywnie. Wielkie brawa należą się Johnowi Cenie, bo to była jego najlepsza rola. Zazwyczaj nie lubię byłych wrestlerów w filmach (the Rock grający the Rocka, Dave Bautista z tą samą twarzą przez wszystkie produkcje), ale Cena stał się wyjątkiem. Takie połączenie komedii, dramatu, superbohaterstwa jest niespotykane. Z niecierpliwością czekam na kolejne sezony Peacemakera.

 

 

PS. Peacemaker ma swojego sidekicka i bff – orzełka bielika, który jest absolutnie genialny.

Poprzednio Czy opłaca się naprawiać konsolę ps4?
Następny Star Scrappers Orbital - recenzja