Siódme poty – recenzja – planszówka dająca wycisk fizyczny


Jak zapewne widzieliście niedawno dotarły do nas gry z wydawnictwa Alexander. Dzisiaj na warsztat trafia jedna z nich, która jest dla mnie absolutnym wakacyjnym hitem i to nie tylko dla dzieci ale dla każdego kto ma ochotę się poruszać. A co ma planszówka do poruszania się? W tym przypadku – wszystko. Z resztą, sami zobaczcie.

UNBOXING

Gra składa się czterech zestawów puzzli, 110 kart z zestawami ćwiczeń, planszy, klepsydry, pionków, kostki oraz instrukcji objaśniającej zasady. Gra przeznaczona jest dla osób powyżej czwartego roku, w liczbie od 2 do 4. Pierwsza rzecz, która zwraca moją uwagę to plansza z twardego kartonu, co jest super sprawą, bo wiem, że szybko nie ulegnie zniszczeniu, a do tego spokojnie mogę zabrać grę na zewnątrz nie martwiąc się, że wiatr mi ją zwyczajnie zwieje. Karty występują w czterech kolorach, oznaczone są różną ilością gwiazdek i mamy nadrukowane na nich piktogramy wyjaśniające jakie ćwiczenia mamy do wykonania w trakcie tury. Oznaczenia te są czytelne, wyraźne i bez problemu można domyślić się co to za ćwiczenie. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to brak zabezpieczenia ich przez np. zalaminowanie, ale absolutnie nie przeszkadza to w grze. Zwyczajnie by poprawiło trwałość zestawu.

PRZEBIEG GRY

Celem gry jest ułożenie puzzli, które będziemy zdobywać po poprawnym wykonaniu ćwiczeń w danej turze. Ćwiczenia te znajdują się na kartach, które wyciągane są po rzucie kostką zgodnie z ilością gwiazdek widniejących na polu gry. W wielkim skrócie: jeśli stanę na polu z czterema gwiazdkami, wyciągam kartę oznaczoną w ten sam sposób i wykonuję ćwiczenia na niej zawarte, próbując się zmieścić w czasie odmierzanym klepsydrą. Ilość gwiazdek oznacza jednocześnie ilość ćwiczeń na karcie, a co za tym idzie – poziom trudności zadania. Grę można skończyć na dwa sposoby: gdy jeden z graczy ułoży swoje puzzle i zdobędzie puzzel zwycięstwa, lub w wersji dla atletów – gdy wszystkie puzzle zdobędzie ostatni gracz.

WRAŻENIA

Jak wiecie lub nie – kilka kilogramów mi ciąży, a moja córa jest mega aktywnym dzieckiem. Grę tę wybrałam, ponieważ zobaczyłam w niej szansę zmęczenia Marysi i zrzucenia w sympatyczny sposób zbędnego kilograma, ewentualnie dziesięciu, a przede wszystkim poprawy kondycji. I nie zawiodłam się. Gra jest trochę wymagająca, ale już po kilku rozgrywkach przypomniała mi jak się robi pompki, przysiady czy skip-A. Zasady są mega proste, ćwiczonka przyjemnie motywujące, a najważniejsze co mi przypadło do gustu w tej grze, to właśnie połączenie planszówki z rozgrywkami sportowymi. Wszyscy doskonale wiemy jak ruch jest potrzebny naszym organizmom i jak ciężko się czasami do niego zmotywować. „Siódme poty” dają to co w sporcie lubię najbardziej czyli element rywalizacji, oceniany w ilości – również moich ulubionych – puzzli, a wszystko na trzeciej ulubionej rzeczy – planszy.

Tak więc zachęcam Was wszystkich do korzystania z lata w sposób aktywny, bo w zimie nie będzie się nam chciało i z większą chęcią zasiądziemy do „stacjonarnych” planszówek.

1 komentarz

Poprzednio Something Ate My Alien - recenzja - ciekawy platformer czy rozszerzona gra przeglądarkowa?
Następny Destroy All Humans! - Jak dobrze być obcym!