Zastanawiałeś się jak to jest powiedzieć Goku, wybieram ciebie, niczym przedziwna parafraza z Dragoball’a i Pokemonów? Więc już może to zrobić – Bandai postanowił przenieść popularną w Japonii grę karciano-automatową na PC i Switcha. Jak wyszło im to przedsięwzięcie – zobaczcie sami.

Super Dragon Ball Heros: World Mission jest w oryginale grą, gdzie gracze zbierają prawdziwe fizyczne karty i używają ich to przyzywania swoich ulubionych bohaterów na specjalnych automatach w salonach gier. Wersja na PC, jaką przyszło mi testować jest jawnym i dokładnym portem właśnie tego rozwiązania, co prawda karty są wirtualne, ale przemieszczanie ich, zbieranie i składanie talii działa tak samo jak w oryginale.

Grafika

Super Dragon Ball nie jest w swej istocie grą nową, nie wykorzysta całej mocy współczesnych kart graficznych i nie da nam wizualnej uczty, jaką dostarczą nam inne tytuły dedykowane na PC. Animacje postaci są powtarzalne, niektóre efekty przenikają inne, a menu ustawień pozostawia wiele do życzenia. Powiedziawszy to wszystko, muszę zaznaczyć ze Super Dragon Ball nie jest grą brzydką.

Swoją grafiką wiernie oddaje wizualizacje z mangi czy anime naszych ulubionych bohaterów, wyglądają oni niemal dokładnie tak samo, jak w bajce i każdego możemy z łatwością zidentyfikować. Tłem naszych walk są dwie „plansze” na karty, oraz ładna sceneria żywce zebrana z serialu.


Animacje bohaterów są płynne, dopracowane i generalnie takie, jakich się po nich spodziewaliśmy. Problemem jest to, iż bardzo duża cześć z nich jest wykorzystywana wielokrotnie to odgrywania sekwencji ataków, bez znacznie czy to atakuje Goku, Trunks, Frezer czy Krilan. Nałożenie skórek postaci na ruchy zostało dobrze wykonane, co nie zmienia faktu ze chciało by się czasem zobaczyć jakiś inny rodzaj kopniaka czy uderzenia. Należy przy tym wspomnieć, że postaci jest ponad 300 i wiele z nich ma już jakaś swoją specjalną akcje i animacje. Istnieją też pewne zestawienia i kombosy, które to pokażą nam dany atak z innej strony. Moje uwagi tyczą się raczej to podstawowych ataków, które przyjdzie nam oglądać najczęściej.

Dźwięk i muzyka

Dzięki są żywce zdarte z kreskówek. Ładowanie mocy, trzaski ataku energetycznego i klapnięcia okładających się bohaterów można od razu rozpoznać. Kiedy kogoś wbijecie w glebę, słychać że w nią uderzył; kiedy doprawicie go Kamehamehą to też bez otwierania oczu da się powiedzieć z czego dostał.

Inną bajką jest komentator oraz szczeknięcia naszych bohaterów, za każdym takie same, i niekiedy nachodzące na siebie, szczególnie na ekranie wybierania postaci. Nie da się tego wyłączyć, wyciszyć czy inaczej przestawić – i tak zostaliśmy skazani na słuchanie tych samych zdań, i do tego po Japońsku, w każdej potyczce.

Muzyka jest typowa dla tego typu produkcji. Wesołe nutki anime lecą nam z głośników i kiedy na początku pozwala to wyczuć klimat gry trochę lepiej, to po rozegraniu 10 godzin ręka sama idzie do opcji wyciszania. Całe szczęście można ją zmienić przed walką, albo pozbyć się jej całkowicie, więc monotonia powtarzalności tych samych melodyjek może być złamana na własne życzenie.

Gameplay

Gra jest ogromna, posiada przerażającą głębię mechanik oraz zestawień i kombosów jakie przyjdzie nam robić. Sedno rozgrywki opiera się na ułożeniu talii z 7 bohaterów, najlepiej wzajemnie się uzupełniających, i odbyciu szeregu potyczek które trwają max 5 rund. Podczas walki przyjdzie nam zarządzać wytrzymałością postaci, grać w mini-gierkę wskaźnika CI – im bliżej 100% się zatrzymasz tym większe obrażenia zrobisz, oraz decydowaniem, kto walczy, kto wspiera, kto odpoczywa. Po wygranej walce dostajemy punkty, przedmioty i bilety Gatcha, które umożliwiają losowanie nowych kart, a tych jest obecnie ponad 1100. Niby proste, ale nie, tak to nie ma.

YouTube player

Jako że jest to karcianka to kombinacji kart, umiejętności pasywnych i aktywnych jest zatrzęsienie. Budowanie talii agro, czy control, czy tankujących to tylko czubek góry lodowej. Manipulowaniem wskaźnikiem CI zarówno swoim jak i przeciwnika to też realna strategia; a może wolisz szybko nazbierać max energii i wypuścić super ataki z wszystkich 7 postaci w drugiej turze. Też się pewnie da.

Na teraz mam 23 godziny w grze z czego sporo było przeznaczone na szperanie po moich zbiorach i dopieszczaniu talii. Drobne wymiany, ulepszenia, nawet dostosowanie kontry na konkretny deck wroga jest tutaj jak najbardziej dopuszczalne i mile widziane. Nie ma lepszego uczucia jak dobrze złożona talia odpala się na wszystkich cylindrach dokładnie wtedy, kiedy powinna. Super.

W grze mamy dostępne szereg trybów – Story, Arcade, Tournament, Online – w tych wszystkich można walczyć o dropy z realnymi i komputerowymi przeciwnikami. Do tego dochodzi sklep, ekwipunek, tworzenie własnych kart od zera i tworzenie własnych misji. Zabawy jest na wiele, wiele godzin.


Zapewne gra z tak bogatą zawartością ma super interface do obsługi całej tej dobroci? Otóż nie – interface jest czysto konsolowy/automatowy. Przewijanie kółkiem myszki nie istnieje, trzeba wszystko potwierdzać dwa razy, a layout kart i ich szukanie jest niedostosowany do możliwości jakie daje klawiatura. Spędziłem wiele godzin nad dopieszczaniem mojej talii, ale wolałbym część tego czasu przeznaczyć na grę i dalszy rozwój postaci. Jeśli jestem fanem statystyk i klarownej informacji, tutaj tego nie znajdziesz. Część informacji jest ukryta, część dostępna tylko z menu pauzy, a szukanie danej postaci czy skilla do najprzyjemniejszych nie należy. Takie to uroki bezpośredniego portu z automatu. Nie powstrzymało mnie to jednak przed siedzeniem w dostępnych opcjach i z czasem tworzenie nowych talii okazało się odrobinę szybsze.

Słów kilka o samej potyczce – tutaj mamy kilka ważnych decyzji: Kto w ataku i ile energii użyje, kto wspiera, kto odpoczywa. Im więcej energii zgromadzimy tym szybciej dojdziemy do super ataków, a te są naprawdę super. Sęk w tym, że jak już się rozpoczną, to nie ma jak pominąć ich animacji. Kiedy nowa Genkidama, albo BigBang Attack są super do obejrzenia, to już pięćdziesiąta mniej pociąga. Nie da się tego obejść, wydłuża to walki i składa się nawet na połowę czasu spędzonego w danej potyczce. Uroki portu ciąg dalszy. Jednak nie wszystko co automatowe to złe – wiele akcji i ataków wymaga od nas aktywnego udziału. Na przykład sami ustawiamy zespół w super jednostkę, sami malujemy symbol Kamehameha aby się udała, i to my machamy kontrolerem aby przemiana w Super Sajanina wyszła lepiej i z bonusami. Jesteśmy ciągle zaabsorbowani. Na Switcha to pewnie wygląda jeszcze lepiej, bo cały interface jest dotykowy, ale na PC z padem też daje radę.

Podsumowanie

Super Dragonball Heros World Mission jest bardzo głęboką karcianką, gdzie możemy się wykazać inwencją twórczą, zmysłem taktycznym oraz planowaniem. Podczas kiedy sama rozgrywka jest płynna, angażująca i ciekawa, to nie ustrzegła się problemów związanych z przeniesieniem jej z automatów na PC. Nie wystarczy to jednak aby odstraszyć mnie, wiernego fana DragonBall’a od zanurzeniu się w tym świecie po uszy. Jeśli jestem fanem serii, to polecam tą grę z czystym sumieniem; jeśli lubisz karcianki i nie przeszkadza ci konsolowa otoczka, to też tytuł dla Ciebie.
Na koniec dodam, że w grze nie ma ani jednej mikrotranzakcji i wszystko można odblokować grając. Coś niespotykanego w dzisiejszych czasach. SUPER!!!

Podsumowanie

Dynamiczna i strategiczna karcianka w uniwersum DragonBalla'a godna polecenia fanom anime jak i gier karcianych.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- Głęboka rozgrywka
- Mnóstwo rzeczy do roboty
- Super klimat Dragon Ball
- Ponad 1100 kart do odblokowania
Cons
- Brak możliwości pominięcia długich animacji
- Konsolowy interface
Poprzednio Prototyp Liski: Ojojanie - Wrażenia z rozgrywki - Uwaga na znikający ser!
Następny Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie - Recenzja - Fantastyczna przygoda!