Tabannusi: Budowniczowie Ur – recenzja – czy trudna nazwa jest wyznacznikiem dobrej gry ?


Zwiedzaliśmy już starożytny Egipt, podbiliśmy imperium Inków i odkrywaliśmy Teotihuacán – święte miasto, skąd podobno pochodzili bogowie Azteków. Do trylogii trudnych gier strategicznych na literę T dołącza kolejny pretendent do miana najlepszego euro wśród starożytnych klimatów. Tabannusi: Budowniczowie Ur wkraczają na salony? Dobre to czy trąci starym kamieniem?

Wydawnictwo Portal, które wydało już Teothicuan, Tekhenu oraz Tawantinsuyu nie zwalnia tempa i wydaje w Polsce kolejną grę z tej linii – Tabannusi: Budowniczowie Ur. Tym razem historia ma miejsce w starożytnej Mezopotamii, gdzie gracze wcielają się w budowniczych Wielkiego Miasta Ur. Z poprzednikami nie ma za wiele wspólnego oprócz wymagającej rozgrywki, kostek i punktom leżącym dosłownie wszędzie. Złoto nadal jest jokerem, są tory, od których zależą punkty, ale na tym podobieństwa się kończą. Tabannusi broni się jednak ciekawą mechaniką wykorzystywania kości, która wymusza zupełnie inne podejście do rozgrywki. Cała linia gier na T przyzwyczaiła już do trzymania odpowiedniego poziomu a najnowsza propozycja nie odstaje i kilka ciekawostek z zanadrzu jeszcze ma.

Gra jest przeznaczona dla maksymalnie czterech graczy i wymaga od nas około dwóch godzin na rozegranie pełnej partii. Plansza została podzielona na pięć dzielnic, w których możemy robić mniej lub bardziej ciekawe rzeczy. Nasz główny architekt biega po planszy i planuje przyszłe ruchy natomiast na barki małego pomocnika zostaną scedowane bieżące akcje do zrobienia. Jest w czym wybierać, ponieważ możemy zabawić się w urbanistę i planować nowe budowle lub realizować już przygotowane projekty. Miłośnicy natury mogą tworzyć wspaniałe ogrody i kanały, które mądrze rozplanowane dostarczą ekstra punktów. W końcu rozwijamy statki, które mogą nam dać specjalne bonusy. Miasto z rundy na rundę będzie coraz wspanialsze, ale dobrych miejsc do rozbudowy też będzie ubywało, więc każdą okazję do zdobycia punktów należy mądrze wykorzystać.

W kilku słowach, jak gramy

Podczas rozkładania elementów musimy zdecydować, czy gramy z zestawem zmiennych barek i kafelków kosztów własności. Te elementy wprowadzają sporo zmienności i świeżości, ale nie zalecam ich używania w pierwszych rozgrywkach. Gra kończy się w momencie, gdy z toru czasu zostanie zabrany ostatni żeton złota.

W swojej turze gracz ma do wykonania trzy kroki. Na początku wybiera kostkę z obecnej dzielnicy i przemieszcza swojego architekta na odpowiadający wartości kości numer dzielnicy. Wybór jest niezwykle istotny, ponieważ wyznacza nam miejsce, w którym będziemy wykonywać nasze akcje w przyszłej rundzie. Po wyborze kość staje się surowcem i może być wykorzystywana podczas gry przy opłacaniu różnych kosztów. Możemy też wydać złoto, żeby zignorować zasadę ruchu i przenieść się do dowolnego miejsca na mapie.

Następnym krokiem jest wykonanie maksymalnie dwóch akcji w dzielnicy z naszym małym pomocnikiem. Dzięki akcji umieszczania projektów możemy umieszczać w naszej dzielnicy kafle projektów zgodnie z kilkoma zasadami. Jeżeli w danej dzielnicy jest już projekt danego koloru, nowy kafelek musi do niego przylegać. Nie można też wybrać danego koloru, jeżeli w dzielnicy leżą już trzy takie projekty. W końcu projekty nie mogą sąsiadować z budynkami w tych samych kolorach. Jeżeli znajdziemy odpowiednie miejsce, zakrywając jakiś bonus automatycznie go dostajemy, a na kafelku musimy umieścić nasz znacznik kontroli.

Dzięki akcji budowania możemy przekształcać istniejące projekty w budowle. Wybieramy ich kolor, dopłacamy dwa lokalne surowce zgodne i jeden dodatkowy za każdy nasz żeton kontroli znajdujący się na wybranych projektach. Usuwamy kafelki, a w ich miejsce układamy budowlę, a na szczyt kładziemy jeden z naszych domków. Nasze znaczniki kontroli trafiają do puli ogólnej, natomiast znaczniki innych graczy trafiają do ich zasobów, a dodatkowo otrzymują rekompensatę w postaci przesunięcia na torze rzemiosła. Jeżeli budowla sąsiaduje z ogrodem, to jego właściciel również otrzymuje premię i przesuwa swój znacznik na odpowiednim torze.

Po wybudowaniu budowli możemy skorzystać z jednorazowej umiejętności umieszczenia naszego znacznika na jednym ze statków. Wielkość budowli określa numer statku, który możemy wybrać. Mamy też dostępną akcję, która pozwala zrobić dokładnie to samo.

Akcja tworzenia ogrodów pozwala nam układać specjalne kafelki wody i ogrodów. Na początku możemy zapłacić niebieskie i zielone surowce w celu pozyskania odpowiednich płytek. Następnie możemy dołożyć w naszej dzielnicy dowolną liczbę płytek wody, tak aby sąsiadowały z innymi kaflami wody lub ogrodów. Zasłaniając premie nie otrzymujemy żadnej z nich. Ogrody możemy umieszczać na niebieskich płytkach, a jeżeli zasłaniamy jakiś bonus, to tym razem go otrzymujemy. Musimy też dorzucić nasz znacznik kontroli, który zostanie tam już do końca rozgrywki.

Umieszczanie domów w dzielnicy portowej pozwala nam na zdobycie bonusowej płytki z surowcem lub nadrukowanej premii. Nie możemy posiadać dwóch domów na tej samej parze pól. Jeżeli zdecydujemy się budować w dzielnicy z zigguratem wybieramy jedną z dostępnych sekcji i umieszczamy tam nasz dom. Następnie umieszczamy nasz znacznik kontroli w przypisanej sekcji, który pokazuje nam, ile punktów dostaniemy za spełnienie określonego warunku podczas fazy punktowania. Gra oferuje jeszcze kilka prostszych akcji dostarczających zasobów, złota czy płytek. Mamy też możliwość zrobienia akcji dodatkowych – za surowiec możemy odświeżyć dowolną płytkę z zasobem lub zapunktować kartę dekretu, jeżeli spełniamy jej wymagania.

Jeżeli w turze gracza zostanie zabrana ostatnia kość na barce rozpoczyna się punktowanie danej dzielnicy. Każda z nich ma inne zasady zdobywania punktów zwycięstwa. Wszyscy muszą też zwrócić kostki w kolorze danej dzielnicy i otrzymać ewentualne rekompensaty. Jeżeli gracze przeprowadzą odpowiednią liczbę punktowań i ostatnie złoto zostanie zabrane z toru czasu dogrywamy rundę do końca, robimy jeszcze jedno kółko i kończymy grę. W tym momencie punktujemy jeszcze raz każdą z dzielnic, rozpatrujemy karty miast i wyłaniamy najlepszego budowniczego Ur.

Wykonanie

Tabannusi: Budowniczowie Ur robi świetne wrażenia podczas partii, gdy na planszy zaczynają się pojawiać pierwsze domki i plastikowe podstawki. Dzięki takim elementom faktycznie można poczuć trochę klimatu rozwoju i rozbudowy dzielnic, co nie jest tak oczywiste w suchych euro grach. Kartonowe elementy są fajne jakościowo, chociaż, jak na mój gust mogłyby być troszkę grubsze.

Wrażenia z rozgrywki

Tabannusi: Budowniczowie Ur to bardzo udana gra. Miałem wrażenie, że potencjał twórców skończy się na Tekhenu i kolejne próby oparcia się na żonglowaniu kostkami będą wtórne i niczym już nie zaskoczą, a tu taki psikus. Tabannusi to świetny mechaniczny kociołek, który tak zamieszał różnymi ciekawymi opcjami i zrobił z tego danie na trzygwiazdkową restaurację. W grze musimy zupełnie inaczej planować nasze akcje przez nietypowy mechanizm programowania naszych ruchów. Wszystko jest z czymś skorelowane i w zasadzie warto być wszędzie i zrobić po trochu wszystkiego. Autor wziął najlepsze i najciekawsze mechanizmy z poprzednich gier, dodał szczyptę nowości i mamy kolejny hit.

Poziom zależności różnych mechanizmów jest spory i ciągle robimy coś mającego wpływ na jakiś element. Budujemy budynki, a na koniec możemy dorzucić statek, który da nam jakąś zdolność pomagającą budować kolejne budynki. Podbijanie torów ma wpływ na nasze punktowanie, a wspinać się coraz wyżej możemy, robiąc masę innych rzeczy. Rozmiar budynku podczas punktowania wiąże się z naszą pozycją na odpowiednim torze. Pomimo tego gra nie przytłacza. Spodziewałem się ciężkiej gry, a dostałem coś plasującego się pomiędzy Teotihuacan a Tekhenu. Gra jest złożona i lekki paraliż decyzyjny może wystąpić. Jeżeli ktoś obawia się progu wejścia to gorąco zachęcam do spróbowania, bo nie taki straszny diabeł jak wygląda i nawet mniej ograne osoby dość szybko załapią o co w tym chodzi. Instrukcja jest poprawnie napisana i dobrze prowadzi przez naukę zasad.

Bardzo mi się podobało rozrastanie się planszy i możliwość obserwowania rozwoju miasta. Budowanie to złożony proces. Najpierw musimy mieć projekt, później dopiero opłacając koszta możemy się pobudować. Świetne jest to, że możemy, w tym celu wykorzystać płytki dołożone przez przeciwników. Jeszcze ciekawiej się robi, gdy okazuje się, że bardziej opłaca się budować cudze projekty, niż realizować swoje. Budując nasze nie dość, że mamy drożej to jeszcze nie dostajemy żadnej rekompensaty. To zupełnie zmienia podejście do rozgrywki i zmusza na nas obserwowania i wręcz przewidywania poczynań przeciwnika.

Budowanie ogrodów i zatapianie pól na początku wydawało mi się czymś słabym, ale szybko zmieniłem zdanie. Trzeba się po prostu nauczyć układać te płytki w odpowiednio atrakcyjnych miejscach, żeby skorzystać z darmowych wejść po torach rzemiosła oraz dobudować gdzieś nasz budynek i zyskać zwiększenie rozmiaru podczas punktowania. Ryzyko musimy wliczyć w nasze planowanie, ponieważ ogród potrafi też być bronią obosieczną. Blokuje na stałe jeden z naszych znaczników kontroli, ale korzyści są tego warte.

Powiedzieć, że musimy dobrze zaplanować nasze ruchy w Tabannusi to jak nie powiedzieć nic. Wartość na kostce przesunie naszego architekta na dane pole, a co za tym idzie powie nam, co robimy w kolejnej turze. To całkiem interesujące, gdy zamiast myśleć o bieżącej turze należy się jeszcze zastanowić co będziemy robić akcję później. Oczywiście da się tym manipulować, ale dobrze jest spróbować przewidzieć kolejność naszych działań i mieć jakiś plan A, B czy nawet C. W praktyce oznacza to również możliwość utrudniania nam życia przez współgraczy i podbieranie co lepszych miejsc, bo programujemy nasz ruch jawnie.

Znaczniki kontroli, potrzebne w zasadzie do większości akcji musimy sobie zdobyć sami. Na start zaczynamy z kilkoma, ale ubywa ich w zastraszającym tempie i trzeba o tym cały czas pamiętać. Niby drobnostka, ale poświęcenie tury na pójście po jeden znacznik może zaboleć. Dobra ekonomia to podstawa wielu eurogier i Tabannusi nie jest tu wyjątkiem. Złoto jest jednym z najcenniejszych żetonów i powinniśmy używać go rozważnie. Jest jokerem dla surowców, możemy dzięki niemu zdobyć nowe statki zapewniające technologie oraz w razie problemów zignorować wartość kostki i postawić naszego architekta w dowolnym regionie. Złoto to elastyczność, którą zawsze warto mieć, bo potrafi uratować nam kiepsko wyglądającą rundę.

Ciekawy w Tabannusi jest również moment punktowania. Każda dzielnica punktuje inaczej, a każde kolejne liczenie przybliża nas ku końcowi rozgrywki. Gracz inicjujący zdobywa złoto, a pozostali dostaną rekompensatę za utracone kostki. Nie zdążyliśmy ich użyć, ale nie zostajemy z niczym. Nigdzie też nie zostało powiedziane, że jedna dzielnica nie będzie punktowana kilkukrotnie. W zależności od sytuacji i atrakcyjności danego obszaru możemy wyciskać z naszych budowli jeszcze więcej punktów. W praktyce działa to zadziwiająco dobrze i prowadzi do jeszcze cięższych decyzji co robić.

 

Jak na dość złożone euro tury graczy są szybkie i idą w miarę płynnie, chociaż można doprowadzić do paraliżu decyzyjnego. Jeżeli musimy się skupiać na tak wielu aspektach potrzeba chwili do zastanowienia. W każdym składzie grało mi się całkiem nieźle, chociaż gra błyszczy w pełnej obsadzie. Partie dwuosobowe są poprawne, ale czuć trochę zbyt duży luz na planszy. Dzieje się zdecydowanie mniej, a rozgrywka traci ten błysk i sporą decyzyjność poprzez ograniczenie naszych możliwości.

Gra wzorem poprzedników z tej linii oferuje tryb solo. Grałem we wszystkie i ten wydaje mi się najmniej intuicyjny i ciężki do obsługi. Ma masę zasad, które często ciężko zinterpretować i płynnie grać. Z obowiązku pograłem, ale raczej nie kupowałbym tej gry do solowych pojedynków z botem. Na plus warto zaznaczyć, że gra oferuje różne poziomy trudności, jeżeli ktoś uprze się na granie z botem, więc można go dostosować do stopnia ogrania przez nas Tabannusi. Fajnie by też było dostać woreczek do losowania żetonów wymieniony w instrukcji, którego w pudełku, jednak nie uświadczymy.

Podsumowanie

Tabannusi: Budowniczowie Ur to bardzo udany tytuł, który spodoba się fanom ciężkich euro i gier pełnych trudnych decyzji. Tury są płynne, ale pełno w nich planowania i dylematów. Gra oferuje ciekawe mechaniki, a jawne programowanie naszych ruchów wprowadza nas na jeszcze wyższy poziom kombinowania. Nie liczy się tylko tu i teraz, ale później też ma znaczenie. Bardzo dobra gra, którą mogę z czystym sercem polecić.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za wysłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Origins: Pierwsi Budowniczowie?

Tabannusi: Budowniczowie Ur w dobrej cenie można kupić tutaj.

Poprzednio Co obejrzeć w weekend? Luty na Netflix, Prime, HBO Go i w kinie!
Następny Lost Ark - Karty i System Kart - Poradnik