Tree of Savior – Pierwsze Wrażenia z Rozgrywki


Już jakiś czas temu słyszałem o Tree of Savior – kolejnym koreańskim MMORPG i szczerze mówiąc nie miałem ochoty grać w jeszcze jedną pozycję tego typu. Zauważyłem jednak, i byłem tym bardzo zdziwiony, że gra jest całkiem popularna, pisze się o nich na różnych branżowych portalach i rozmawia się na forach. W rankingu na Steam też jest całkiem wysoko – w momencie pisania wpisu jest zalogowanych ponad 8 tysięcy osób. Pomyślałem więc czemu nie. No to troszkę sobie pograłem i podzielę się z wami moimi wrażeniami. Zanim zaczniecie czytać musicie coś wiedzieć.

Tree of Savior – to czyste anime, jeżeli nie lubisz anime to odpuść sobie tą grę.

 

Gundam, Fairy Tail, Shingeki no Kyojin, Fullmetal Alchemist, One Punch Man, Noragami Aragoto, Kiseijuu: Sei no Kakuritsu, Tokyo Ghoul i moje ulubione Tengen Toppa Gurren Lagann. To początek listy obejrzanych serii. Anime znam i lubię i wiem czego się po nim spodziewać. Dlaczego o tym mówię? A no bo gra jest zrobiona w stylu znanym nam z japońskich kreskówek (trolling mode ON). Nie przygotowało mnie to jednak na ekran początkowy gry.

Tree of Savior - Menu Główne

 

Na początku witają nas dwie dziewczyny rodem z Hentai dla japońskich gimnazjalistów (no może przesadzam). Szczerze mówiąc kobiecych atrybutów troszkę w tej grze się znajdzie, nie żeby mi to przeszkadzało no ale nie jestem fanem tego typu animowanej ekspresji kobiecej urody. No w każdym razie jedziemy dalej.

 

Tree of Savor - Kantyna

Pierwsze co nas czeka po zalogowaniu (wystarczy konto Steam) to potrzeba nazwania naszej karczmy – pełni ona funkcje Hubu gdzie trzymamy postacie. Pewnie w przyszłości dojdą jeszcze inne funkcje – lub już są, jednak grałem za krótko żeby powiedzieć coś więcej. Po nazwaniu naszej bazy głównej, przychodzi kolej na wybranie klasy postaci i jej płci. Mamy cztery archetypy – wojownik, łucznik, mag i kleryk.

Możliwości zmiany wyglądu postaci są niesamowicie ograniczone – właściwie wybieramy tylko włosy i imię. Nie jest to specjalnie uciążliwe, ale osoby spędzające 5 godzin dziennie w kreatorze robienia postaci w Skyrim, mogą czuć się zawiedzione. Wybieramy jeszcze lokację początkową i tyle jeżeli chodzi o kreator.

Tree of Savor - intro

Na początku czeka nas intro z ptaszkami oraz całkiem fajną scenerią (i dekoltem olbrzymiej ślicznotki z sercem z kamienia). Sielanka szybko się kończy burzą z piorunami i atakiem potworów gdzie biedne NPC biegają bez ładu i składu. Nie mam pojęcia o co chodzi w fabule. Ta gra to zwyczajny hack and slash i w przeciwieństwie do Diablo 3, tutaj fabuła nie jest nawet trochę zajmująca.

Tree of Savor - Sterowanie

 

Pierwsze co warto zrobić po zalogowaniu się do gry to zmienić sterowanie na bardziej przyjazne w naszej strefie klimatycznej czyli na WSAD. Grając na strzałkach jest ciężko z celowaniem, przynajmniej w moim odczuciu. Możemy tutaj także skakać żeby unikać ataków przeciwników i wchodzić na wyższe urwiska skalne do których najczęściej prowadzą schody ale przecież nie chcemy chodzić do nich na około 🙂 System poruszania się bardzo fajnie sprawdza się w tej grze, zwłaszcza jak zmienimy sterowanie na bardziej cywilizowane.

 

Tree of Saviors - NPC

Rozmowy z postaciami niezależnymi sprowadzają się do wciskania spacji i przewijania dialogu. Naprawdę nie mam ochoty tego czytać – chcę się bić! A tak na marginesie – grafika mimo swojej mangowatości jest świetna i klimatycznie kolorowa. Trochę przypomina mi stary, dobry Bastion. A żeby było śmiesznie, gra przyzwoicie działa na moim przestarzałym sprzęcie nawet na najwyższych detalach co bardzo mnie cieszy 🙂

Tree of Saviors - Potyczka

Pierwsze potyczki, na początek z robaczkami i liściami. Będzie trochę świnek i innych kwiatków. Bardzo mangowo. Poziom trudności jest znikomy i lecimy przez poziomy jak burza. No ale to dopiero początkowe tereny. Jak będzie potem? Zobaczymy.

Tree of Saviors - Eventy

Co jakiś czas jesteśmy uczestnikami różnych eventów – a to strażnicy molestują zepsutego golema, a tam gobliny atakują wioskę górników. Standardowe zapychacze by umilić nam siekanie potworków. Nie ma co narzekać – nie są to animacje natrętne i nie ma ich dużo a fajnie umilają czas.

Tree of Savior - Golem

Pierwszy nasz poważny przeciwnik to (jakże oryginalnie) Golem. Pierwsi bossowie uczą nas wykorzystania skoku (pamiętaliście o zmianie konfiguracji klawiszy? Skaczemy Spacją) do wykonywania uników. Jest ich sporo i tradycyjnie potężne ataki są oznaczone czerwonym kółeczkiem krzyczącym Spierdalać, leci meteor.

W Tree of Savior bossów jest sporo ale niestety nie stanowią większego wyzwania.

 

Tree of Saviors - Zwierzaczki

W głównym mieście znalazłem Panią sprzedającą zwierzaczki. Po rozpoczęciu z nią rozmowy poszczuła mnie cycem i spowodowała że pierwszy raz dłużej zapoznałem się z treścią wiadomości od postaci niezależnej. Niestety zwierzaczki kosztują majątek więc nie wiem jak one działają. A Pani nie możemy wynająć ani porwać. Zbereźnicy, jak mogliście o tym pomyśleć?

Tree of Savior - Zwoje doświadczenia

Za wykonane zadania dostajemy zwoje doświadczenia. Na początku zastanawiałem się na co mi one (oprócz expa ofc) przecież i tak dostaje doświadczenie za wykonane zadanie. Okazało się że możliwe chyba jest przekazywanie zwojów między postaciami – tym sposobem możemy nowej postaci zagwarantować mocny start. Wydaje się to fajnym pomysłem, o ile będzie wam się chciało robić więcej postaci 🙂

Tree of Savior - obrażenia

Co z tego że mam 10 poziom? Jak na dobre MMO pochodzące z Azji mogę już walnąć skilla za miliard obrażeń. Umiejętności czarodzieja są efektowne i ekran fajnie się trzęsie po uderzeniu przeciwnika. A ze słabszych wrogów zostają piórka, kosteczki i inne szczątki które po silnym ciosie wylatują w powietrze i spadają razem z lootem. Ładnie to wygląda.

Tree of Savior - Zdobyty Poziom

Level Up? Zwiększamy podstawowe atrybuty oraz dodajemy nowe umiejętności. Jeżeli chodzi o to drugie to twórcy gry mówią wam w co warto punktować więc nie musicie się długo zastanawiać. Jako mag, większość atrybutów daję w inteligencję, wiadomo żeby walnąć mocniej. Tak naprawdę, mało który z przeciwników zdąży do mnie podejść.

Tree of Savior - Klasy postępowe

Zdobyliście parę poziomów? Macie szansę osiągnąć wyższy poziom wtajemniczenia. Znowu twórcy sugerują nam co jest Hot. Ja idę za ciosem i biorę Pyromancera (piromantę? Grałem w Dark Souls 2 po angielsku). Wydaje się że Cryomancer skupia się na wsparciu drużyny i umiejętnościach CC (Crowd Control). Nie miałem jeszcze okazji być w żadnej drużynie, więc pasuje. Możemy też dalej wzmacniać klasę którą już mamy. Ale po co? Lepiej sprawdzić coś nowego.

Nie zostawiam jeszcze Tree of Savior. Gra mi się bardzo podoba, jednak czuję że na dłuższą metę może być monotonna jak każdy Hack and Slash. Jak to będzie? Zobaczymy. Mam sporo postaci w Diablo 3 wypakowanych setami i osiągnięciami sezonowymi – ograłem praktycznie każdy sezon – lubię tego typu gry. Teraz wybaczcie 🙂 Wracam obadać piromantera (albo coś takiego).

Poprzednio 10 Gier planszowych na Halloween
Następny Gruzilla - Recenzja gry