Wojna o Pierścień Druga Edycja – Recenzja gry planszowej


Wojna o Pierścień się rozpoczęła. Mroczny władca przeznacza wszystkie swoje siły na poszukiwania jedynego pierścienia władzy. Tego w którym zaklęta jest moc Mrocznego Władcy. Nie wie on jeszcze że pierścień znajduje się w rękach pewnego hobbita i bezlitośnie zmierza w stronę Góry Przeznaczenia gdzie może zostać zniszczony. Czy narody Śródziemia powstrzymają niekończące się fale wrogów? Czy Sauron podbije królestwa elfów, ludzi oraz krasnoludów?

Założenia gry Wojna o Pierścień Druga Edycja

Przygoda nasza odbędzie się dzięki drugiemu wydaniu gry Wojna o Pierścień w której każdy z graczy przejmie rolę jednej ze stron konfliktu dobra ze złem. Gra jest przeznaczona dla dwóch do czterech graczy, jednak zaprojektowano ją w taki sposób że granie we dwójkę jest najbardziej optymalne. W takim przypadku jedna osoba wciela się w siły dobra, w roli wolnych ludów Śródziemia. Druga osoba przejmuje zadanie wcielenia się w przedstawicieli sił zła oraz popleczników Saurona.

Wojna o Pierścień to gra strategiczna osadzona w realiach stworzonych przez J.R.R. Tolkiena. Gra została zaprojektowana przez Ares Games oraz wydana w Polsce przez wydawnictwo Galakta. Jest ona typowym przedstawicielem gier tematycznych gdzie najważniejszą rolę odgrywa klimat.

Zasady gry i przyjemność z rozgrywki

Potężne pudło wypełnione po brzegi zawartością oferuje nam zabawę na około 3 godziny. Każda ze stron w którą wciela się jeden z dwóch graczy (bo tryb trzy i czteroosobowy nie jest warty waszego czasu) jest asymetryczna. Oznacza to że zarówno siły dobra, jak i zła cechują się innymi założeniami rozgrywki. Zasady gry są trudne i ciężko je zrozumieć więc skupię się na najważniejszych aspektach żeby nie zanudzać tym co znajdziecie w instrukcji.

Po pierwsze każda ze stron ma dwie różne drogi do zwycięstwa. Pierwsza z nich zależy od pierścienia, jeżeli Frodo wrzuci pierścień do wnętrza Góry Przeznaczenia to wygrywa strona dobra, jeżeli Sauron zdąży go odnaleźć to wygrywają źli. Obie strony mają do dyspozycji kilka mechanik opartych o rzuty kości i dociągane karty które mają za zadanie wspomóc lub przeszkodzić drużynie pierścienia.

Drugim sposobem zwycięstwa jest zwycięstwo militarne. Jeżeli Sauron zdobędzie kontrolę nad osadami ludzi wartymi 10 punktów (jedna duża osada warta jest 2 punkty, mała osada 1 punkt) to wygrywa. Dobra strona musi podbić tylko dwa obiekty należące do mrocznego władcy aby zwyciężyć. Niesprawiedliwe? Oczywiście – i to bardzo. Na tym układzie tracą wolne ludy śródziemia. Dlaczego? Otóż pula wojowników jaką mogą wystawić wolne ludy jest ograniczona. Mroczny władca natomiast ma nieograniczone zasoby orków i innych paskud. Dlatego każdy atak na twierdzę przeprowadzone przez Wolne Narody może być ostatnim kiedy straty okażą się zbyt duże.

Kiedyś mój kolega powiedział że można by wyciąć z Wojny o Pierścień element poszukiwania pierścienia i przenieść na oddzielną samodzielną grę i wyszłaby z tego grywalna pozycja. Po dziesiątkach rozgrywek w Wojnę o Pierścień śmiało się z nim zgodzę.

Wojna o Pierścień jest grą którą osobiście uwielbiam. Gdyby nie fakt że przygotowanie trwa dosyć długo bo musimy rozstawiać kilkadziesiąt konkretnych figurek na planszy to grałbym w nią najchętniej codziennie.

Interakcja

Jak przystało na grę w stylu amerykańskim, interakcji w Wojnie o Pierścień mamy pod dostatkiem i na każdym kroku. I to tej najlepszej, czyli negatywnej. Nie ma dogadywania się z wrogiem, musi się lać krew aby zwyciężyć i to jest tutaj najlepsze. W przeciwieństwie do np. Scythe gdzie mechy tylko straszą, tutaj dokładnie analizujemy każdy ruch przeciwnika i obserwujemy jego poczynania. Nie raz i nie dwa chytry uśmieszek Oli doprowadzał mnie do szału gdy nie wiedziałem co kombinuje.

A możliwości przeszkodzenia przeciwnikowi jest tutaj sporo. Od prostego oblężenia twierdzy i zablokowania w niej wojsk, poprzez różnego rodzaju karty wydarzeń które zmieniają zasady działania gry, kończąc na drużynie pierścienia, a właściwie jej członkach którzy są potężnym uzupełnieniem każdej armii wolnych ludów.

Re-Grywalność

Gra jest bardzo losowa i daje mnóstwo różnych możliwości, dlatego re-grywalność jest olbrzymia. Dzięki wykorzystaniu kart i umiejętności dowódców możemy skutecznie minimalizować losowość dzięki czemu dowódcy dużych armii będą posiadali możliwość długofalowego planowania oblężenia i bitew. Dzięki temu że rozgrywka trwa na dwóch płaszczyznach (poszukiwania pierścienia oraz wojna o śródziemie) możemy dywersyfikować ryzyko i próbować blefować. Gdy wróg widzi maszerującą armię na bramy Mordoru, nie wie że tak naprawdę dzięki pewnej karcie uda nam się przyspieszyć naszego dzielnego hobbita w drodze do zniszczenia pierścienia. Ten sam manewr jest zresztą znany z książki i filmu.

Kości jest dużo i każda jest potrzebna. Bez nich ciężko o dobrego ameritrasha.

Na re-grywalność wpływają też dodatki które warto zakupić jak już pokochacie podstawkę. Dzięki nim znacznie rozbudujecie możliwości już dostępne w grze. Nie polecam natomiast kupowania dodatków od razu z podstawką. Uwierzcie mi, lepiej się z nimi gra gdy już opanujecie podstawy Wojny o Pierścień.

Wykonanie

Jeżeli chodzi o wykonanie gry Wojna o Pierścień to już nie jest tak różowo. Przede wszystkim instrukcja jest koszmarna. Zasad jest bardzo dużo, dosłownie dziesiątki różnych zależności oraz reguł które trzeba znać żeby dobrze grać, a instrukcja jest po prostu napisana źle i niezrozumiale. Ciężko się po niej przemieszczać i my nawet po wielu rozgrywkach dalej do niej wracamy. W tym przypadku brakuje takiej samej instrukcji jaka jest na przykład w Posiadłości Szaleństwa 2ed czyli dwuczęściowej z zasadami podstawowymi oraz główną księgę zasad z leksykonem. No ale Wojna o Pierścień jest troszkę starsza. Niby otrzymaliśmy pomoce gracza w liczbie dwie które pomagają, ale nie wyjaśniają wszystkiego.

Instrukcja do Wojny o pierścień. Na jej temat krążą już legendy.
Instrukcja do Wojny o pierścień. Na jej temat krążą już legendy. Widać na niej ślady użycia bo ciągle trzeba do niej wracać.

Wypraska w pudełku jest ale też jest niezbyt komfortowa. Mamy 2 duże pojemniki na figurki, jeden na karty, miejsce na kości oraz pojemnik na całą resztę znaczników których jest dużo. Nie posortujesz znaczników na kategorie, nie ma oddzielnej komory na bohaterów których i tak trzeba szukać pojedynczo, nie podzielisz kart na rodzaje. Wypraska pozostawia dużo do życzenia. A gdyby ją inaczej rozplanować (komora dla każdej nacji) to rozkładanie byłoby znacznie szybsze.

Wypraska. I teraz twoim zadaniem jest znalezienie 2 krasnoludów oraz hobbita.

Figurki są troszkę kiepskie ale jest ich mnóstwo i spełniają swoją rolę. Malować je raczej ciężko, ale jest to możliwe, na przykład tutaj gracze stworzyli malutki poradnik dla fanatyków w języku angielskim.

Cena gry Wojna o Pierścień

Nie bez powodu akapit o cenie jest prawie na samym końcu każdej mojej recenzji. Jeżeli cena będzie niska i adekwatna do zawartości to czeka was miłe zaskoczenie, a jeżeli cena będzie niezbyt atrakcyjna to po lekturze poprzednich części tekstu będziecie mogli się zastanowić czy warto przeinwestować w grę. Zawsze staram się ten akapit napisać krótko i na temat teraz będzie znowu tak samo.

Wojna o Pierścień kosztuje około 300 zł.

W pudełku znajdziemy ponad 205 plastikowych figurek średniej jakości.

Gra jest uważana za jedną z najlepszych gier strategicznych na świecie dla dwóch graczy.

300 zł to niska cena za Wojnę o Pierścień. Poważnie, nie żałuję wydanej kasy i to jest bardzo dobra cena za tą grę.

Podsumowanie

Wojna o Pierścień to gra która nie przypadnie każdemu do gustu. Rozkłada się długo, ma wiele trudnych zasad, nie działa w innym składzie niż dwuosobowym. Jeżeli nie przeszkadzają wam te wady, bierzcie z marszu. Osobiście jest to jedna z moich ulubionych gier i nigdy nie odmówię partyjki w tą pozycję. Niestety nie każdy to zniesie – Ola, mój główny przeciwnik oraz wielbicielka Eurosów (za co mi trochę wstyd) musi być przekupiona czekoladą żeby zechciała ze mną grać w Wojnę o Pierścień.

Wojna o Pierścień Druga Edycja to fenomenalna gra dla dwóch graczy którzy szukają potężnej pozycji dającej dziesiątki możliwości oraz niesamowite emocje. Nie bez powodu dałem tej grze 100 punktów w kategorii Przyjemność z rozgrywki.

6 komentarzy

  1. Jacek
    3 stycznia 2018
    Odpowiedz

    Źle zinterpretowałeś figurki Elfów i Wolnych Ludów. Powinno być na odwrót.

    • 3 stycznia 2018
      Odpowiedz

      Już poprawione, dzięki 🙂

      • Michał
        10 stycznia 2018
        Odpowiedz

        A jak już mamy się czepiać, to „Wolne Ludy” to wszystkie frakcje „dobre” – a rzeczone figurki to „Ludy Północy”. 🙂

        • 11 stycznia 2018
          Odpowiedz

          Rzeczywiście. Dobrze że się czepiasz. Dzięki wielkie, już poprawione, nawet nie zwróciłem uwagi jak czytałem przy poprawie podpisu.

  2. Paweł
    14 stycznia 2018
    Odpowiedz

    Mam pytanko może ktoś z doświadczonych graczy pomoże 🙂 mianowicie grając cieniem wykorzystuje swoja ostatnia kość akcji w turze i atakuje lorien, atak na twierdzę broniący wycofuje się do twierdzy,koniec bitwy,w kolejnej turze gracz wolnych ludów wyciąga kartę(bodajże zbyt wielka straszliwa potęga)zagrywa ja na stół blokując wejście i atak twierdz elfów (z wyjątkiem leśnego królestwa)co w takiej sytuacji z oblegana twierdzą lorien? Bo my interpretowalismy to tak ze nie wycofuje wojska z obszaru lorien z tytułu działania karty(dobrowolnie mogę)ponieważ atak dokonał się przed zagraniem karty,i nie mogę dokonywać kolejnych ataków na mury dopóki karta nie zostanie odrzucona ze stołu, czy taka interpretacja była prawidłowa? Proszę o odpowiedź 🙂 rozegralem juz chyba z 30 partii z dodatkami a ta gra dalej potrafi mnie zaskoczyć FENOMEN 🙂

    • 14 stycznia 2018
      Odpowiedz

      Dawno nie grałem w Wojnę o Pierścień, teraz katujemy Gwiezdne Wojny Rebelia, ale z tego co pamiętam atak na mury miast to była chyba jednorazowa akcja, a nie atak podzielony na fazy. Więc jeżeli twój przeciwnik blokuje Twierdzę kartą Zbyt Wielka, Straszliwa Potęga, to chyba jedyne co możesz zrobić to wycofać się na przyległy region lub też zostać, ale nie możesz już atakować twierdzy. Tutaj piszą podobnie https://boardgamegeek.com/thread/917269/power-too-great

      Kontynuując oblężenie twierdzy wroga nie pozwalasz mu np. rekrutować jednostek. Jednak pamiętaj że nie możesz wezwać wsparcia by wspomogli twoich orków. Na twoim miejscu użyłbym warunku na karcie – poświęcenie jednej kości akcji i odrzucanie karty wydarzenia oraz postaci.

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Warhammer 40000 Dawn of War III - Recenzja - Gra inna od poprzedników
Następny Wyścig Odkrywców startuje 8 maja!