Wojna o Pierścień Druga Edycja – Unboxing


Kości jest dużo i każda jest potrzebna. Bez nich ciężko o dobrego ameritrasha.

Witajcie 🙂 dzisiaj przygotowałam dla Was unboxing legendarnej gry. Obstawiam, że większość jak nie każdy wśród wielbicieli gier planszowych zna Wojnę o Pierścień. Jeśli chodzi o nas to zdecydowanie Adrian jest jej większym fanem i to on zawsze mnie namawia na partię (nigdy nie jest odwrotnie). Ale kończę to zbędne gadanie i przejdźmy do sedna.

Opakowanie gry jest ogromne i ciężkie jak i sama planszówka. Grafiki ładnie się prezentują na wierzchu pudełka.

 

Instrukcja utrzymana w tej samej kolorystyce co i pudełko. Sama w sobie jest obszerna, gdyż w grze pełno jest haczyków.

 

Karty pomocy gracza bardzo pomagają w rozgrywce. Trzeba przyswoić sporo informacji, a tutaj mamy wiedzę w pigułce.

 

Dwie plansze, które składają się w jedną całość. Z pewnością zwykły stół nie wystarczy na to.

 

Focus na jedną część planszy.

 

Rozmaite żetony potrzebne do rozgrywki, wszystkie wykonane są z solidnej tektury.

 

Druga porcja żetonów.

 

Ale żeby nie było, że same żetony to tutaj mamy kości, są zarówno dla złej jak i dobrej strony. Bardzo fajnie wykonane, świetnie się prezentują.

 

Trzy karty z postaciami dla złej strony. Karty są dużych rozmiarów.

 

Karty postaci dla dobrej strony.

 

Dwa pliczki kart dla złej strony. Mamy tu karty postaci oraz mobilizacji.

 

Dwa zestawy kart dla dobrej strony.

 

I na końcu najlepsze bo figurki. Tutaj mamy pulę dla złej strony. Figurek łącznie dla obu stron jest aż 205. Są delikatne, podatne na odkształcenia i malutkie.

 

Pula dla dobrej strony.

 

Poprzednio Hel 3 - Jarosław Grzędowicz - Kilka słów o książce i o nas samych
Następny Warhammer 40000 Dawn of War III - Recenzja - Gra inna od poprzedników