Black Mirror w rzeczywistości staje się coraz mniej metaforą, a coraz bardziej opisem współczesnych technologii, zwłaszcza gdy na rynek trafiają aplikacje takie jak 2Wai. Nowe narzędzie stworzone przez firmę o tej samej nazwie pozwala użytkownikom rozmawiać z cyfrowymi awatarami zmarłych bliskich, co natychmiast wywołało poruszenie w mediach społecznościowych i porównania do kultowego odcinka „Be Right Back” serialu Black Mirror. W aplikacji można stworzyć interaktywny, mówiący i reagujący awatar osoby, która odeszła, bazujący na dostarczonych danych, głosie czy wspomnieniach. Twórcy podkreślają, że celem jest „zachowanie żywego archiwum ludzkości”, ale krytycy widzą w tym technologii niebezpieczne przekroczenie granic prywatności i etyki.
Wideo zaprezentowane przez założyciela firmy, Caluma Worthy’ego, szybko stało się wiralem. Pokazano w nim ciężarną kobietę rozmawiającą przez smartfon z cyfrową wersją swojej zmarłej matki. Kilka scen dalej ta sama „babcia” czyta bajkę urodzonemu dziecku, a w kolejnych ujęciach chłopiec dorasta, traktując wirtualny awatar jak część codziennego życia. W dorosłości znów łączy się z cyfrową babcią, informując ją, że wkrótce zostanie prababcią. Całość kończy się hasłem: „Z 2Wai trzy minuty mogą trwać wiecznie”, które jednocześnie zachwyciło część widzów i przeraziło innych. Przekaz marketingowy nie pozostawia wątpliwości — aplikacja ma być narzędziem do zachowania pamięci na lata, a nawet dekady, oferując ciągłą interakcję z cyfrową reprezentacją zmarłych.
What if the loved ones we’ve lost could be part of our future? pic.twitter.com/oFBGekVo1R
— Calum Worthy (@CalumWorthy) November 11, 2025
Reakcje internautów były skrajne. Niektórzy uznali aplikację za wzruszające rozwiązanie, które może pomóc w przepracowaniu żałoby lub zachowaniu więzi z bliskimi. Jednak ogromna część opinii była jednoznacznie negatywna. Pod materiałami pojawiły się komentarze nazywające technologię „przerażającą”, „demoniczną”, „koszmarem” oraz nawołujące do zakazu lub zniszczenia podobnych projektów. Dla wielu użytkowników pomysł obcowania ze sztucznie wygenerowaną wersją osoby, która nie żyje, budzi więcej lęku niż nadziei. Krytycy ostrzegają, że tego typu technologie mogą utrudniać akceptację straty, wywoływać zaburzenia emocjonalne lub prowadzić do niezdrowego przywiązania do cyfrowych symulacji.
Porównania do Black Mirror nie są przypadkowe. W odcinku „Be Right Back” bohaterka korzysta z usługi, która pozwala odtworzyć zmarłego partnera na podstawie jego internetowej aktywności. Z czasem technologia ewoluuje, przechodząc od czatbota do pełnoprawnego androida, co prowadzi do dramatycznych konsekwencji emocjonalnych. Dzisiejsze rozwiązania, choć wciąż ograniczone do wirtualnych awatarów bez fizycznej formy, rozwijają się w szybkim tempie. Przy jednoczesnych postępach w robotyce, głosowej syntezie mowy, modelach językowych i technologii deepfake, wizja realistycznych fizycznych replik staje się coraz mniej fantastyczna, a coraz bardziej realna. Wywołuje to poważne pytania o granice, jakie powinniśmy stawiać technologii, zwłaszcza gdy dotyczy ona tak wrażliwego tematu jak śmierć i pamięć.

Twórcy aplikacji 2Wai odpierają zarzuty, podkreślając, że ich celem jest umożliwienie użytkownikom zachowania historii rodzinnej w najbardziej angażujący sposób. Według założyciela, projekt ma służyć budowaniu „żywego archiwum”, w którym wspomnienia i charakter bliskich mogą zostać przekazane kolejnym pokoleniom. Aplikacja dostępna jest za darmo w Apple App Store, a twórcy zapowiadają wersję na Androida. Model biznesowy oparty jest na opcjonalnych zakupach w aplikacji, które prawdopodobnie rozszerzają funkcje awatarów lub pozwalają na bardziej zaawansowaną personalizację. Zwolennicy technologii argumentują, że w świecie, w którym większość naszego życia przechowywana jest w formie cyfrowej, naturalnym etapem jest tworzenie interaktywnych form dziedzictwa.
Z kolei przeciwnicy zwracają uwagę na ogromne zagrożenia związane z przetwarzaniem danych osób, które nie mogą wyrazić zgody. Pojawia się pytanie, czy etyczne jest tworzenie awatara osoby zmarłej na podstawie archiwalnych nagrań czy zdjęć, zwłaszcza jeśli nie pozostawiła ona wyraźnego życzenia dotyczącego takiego wykorzystania jej wizerunku. Nie brakuje również obaw o potencjalne nadużycia — od tworzenia fałszywych cyfrowych reprezentacji w celach manipulacji emocjonalnej, po niekontrolowany rozwój technologii, która może zastąpić naturalny proces żałoby. Eksperci ds. etyki technologicznej ostrzegają, że już teraz brakuje regulacji w zakresie tworzenia realistycznych modeli głosu i wizerunku, a rozwój takich aplikacji może pogłębić ten problem.
Niektórzy psychologowie zauważają też, że korzystanie z cyfrowych awatarów zmarłych może pomagać jedynie w krótkoterminowym łagodzeniu bólu po stracie, natomiast długoterminowo prowadzić do zaburzonego radzenia sobie z emocjami. W skrajnych przypadkach może dojść do prób zastępowania realnych relacji interakcjami z awatarami, co znów przywodzi na myśl dystopijne scenariusze znane z seriali i filmów. Wraz z rosnącą jakością generowanych postaci i naturalnością ich wypowiedzi granica między faktem a symulacją będzie stawała się coraz cieńsza, co dla wielu osób może być trudne do udźwignięcia.
Technologia awatarów zmarłych budzi więc mieszane uczucia — od zachwytu, przez nostalgię, po głęboki strach. Jedno jest pewne: rozwój sztucznej inteligencji nie zamierza zwalniać, a podobne aplikacje będą pojawiać się coraz częściej. Pozostaje pytanie, czy jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na tak śmiałe ingerowanie w sferę pamięci i emocji oraz gdzie przebiega granica między postępem technologicznym a etyką. W obliczu dynamicznych zmian i rosnącej realistyczności cyfrowych awatarów możemy spodziewać się, że debata o tym, jak powinniśmy wykorzystywać AI do upamiętniania bliskich, dopiero się rozpoczyna. Ostatnio pisaliśmy też o innej aplikacji, która inspirowała się chyba Black Mirror, gdzie ludzie mogą robić kompromitujące rzeczy za pieniądze.

