W sieci pojawił się nowy projekt, który zyskał ogromne zainteresowanie, ale i wzbudził sporo kontrowersji. Dare Market, nazywany przez twórców „The Most Unhinged Platform on the Internet”, to serwis, w którym użytkownicy mogą zarabiać kryptowalutę, wykonując kompromitujące lub absurdalne wyzwania. Brzmi jak odcinek Black Mirror? Właśnie tak – a jednak dzieje się naprawdę.
Pomysł jest prosty: użytkownicy mogą wymyślać wyzwania i ustalać, ile zapłacą osobie, która najlepiej je wykona. Inni internauci przesyłają nagrania swoich prób, a autor wyzwania wybiera zwycięzcę, który otrzymuje nagrodę w tokenach Solana (SOL). Jeśli ktoś nie zostanie wybrany – nie dostaje nic, mimo że wykonał zadanie. W efekcie Dare Market zdobywa ogromną ilość materiałów wideo i pobiera prowizję na poziomie około 7%. Według założycielki i CEO projektu, Isli Rose Perfito, Dare Market „oferuje dwie rzeczy, których najbardziej pragnie to pokolenie: pieniądze i sławę”. W praktyce oznacza to, że każdy może spróbować swoich sił w roli internetowego showmana, ale ryzykuje utratę prywatności, reputacji, a czasem nawet bezpieczeństwa.

Portal już zebrał ponad 2 miliony dolarów finansowania, co dowodzi, że inwestorzy wierzą w jego potencjał. Jednak wielu komentatorów zwraca uwagę, że to niebezpieczne połączenie chęci zarobku i popularności może prowadzić do powrotu skrajnych trendów znanych z wczesnych lat YouTube’a. Wtedy to twórcy prześcigali się w coraz bardziej szokujących akcjach, co często kończyło się wypadkami, skandalami lub problemami z prawem. Choć twórcy Dare Market zapewniają, że system moderacji automatycznie odrzuca wyzwania promujące przemoc, samookaleczenia czy używanie narkotyków, w praktyce granica między zabawą a zagrożeniem jest niezwykle cienka. Platforma dopuszcza na przykład takie zadania jak kłótnie w miejscach publicznych, włamywanie się do biur czy rzucanie gadżetów erotycznych na boiska sportowe – wszystko oczywiście w imię rozrywki i zasięgów.
Nie brakuje porównań do dystopijnych wizji znanych z serialu Black Mirror, zwłaszcza z odcinka „Common People”, w którym ludzie podejmują się ekstremalnych czynów dla lajków i popularności w sieci. Eksperci ostrzegają, że Dare Market może stać się realnym eksperymentem społecznym, w którym granice etyki i prywatności zostaną wystawione na próbę. Warto też zauważyć, że choć projekt opiera się na technologii blockchain i tokenach Solana, jego wiarygodność i bezpieczeństwo są pod znakiem zapytania. Niektórzy użytkownicy zgłaszają, że próba wejścia na stronę kończy się ostrzeżeniami o możliwym złośliwym oprogramowaniu, choć przedstawiciele Dare Market zapewniają, że serwis jest bezpieczny. To jednak nie odstrasza internautów – wręcz przeciwnie, rosnąca popularność platformy pokazuje, że kontrowersja to najlepsza reklama.

Zainteresowanie Dare Marketem rośnie w błyskawicznym tempie, a w sieci przybywa nagrań, które mają przyciągnąć uwagę sponsorów lub zdobyć tokeny. Niektórzy widzą w tym nowy sposób zarabiania w erze kryptowalut, inni – zapowiedź upadku norm społecznych i kolejny krok w stronę niebezpiecznej cyfrowej rywalizacji. To, co odróżnia Dare Market od wcześniejszych internetowych trendów, to właśnie system płatności w kryptowalutach. Nagrody w tokenach SOL trafiają bezpośrednio do portfeli użytkowników, co czyni cały proces szybkim, anonimowym i trudnym do kontrolowania przez organy ścigania. Jednocześnie eliminuje to klasyczne platformy pośredniczące, jak YouTube czy TikTok, które zazwyczaj blokują treści łamiące zasady społeczności.
Niektórzy analitycy określają Dare Market mianem „dzikiego zachodu internetu”, gdzie pieniądze, sława i brak ograniczeń tworzą mieszankę wybuchową. Choć sama idea wyzwań online nie jest nowa, w połączeniu z kryptowalutą nabiera zupełnie innego wymiaru – pozwala monetyzować nawet najbardziej absurdalne czy kompromitujące zachowania. Czy Dare Market stanie się kolejną rewolucją w świecie rozrywki, czy raczej ostrzeżeniem przed tym, jak daleko ludzie są w stanie się posunąć dla kilku tokenów i odrobiny internetowej uwagi? Czas pokaże. Jedno jest pewne – nowy serwis już teraz budzi ogromne emocje i pokazuje, że granica między wirtualną zabawą a rzeczywistym zagrożeniem jeszcze nigdy nie była tak cienka.