Brynne Weaver: Scythe and Sparrow – recenzja książki!


Scythe and Sparrow

Scythe and Sparrow od Brynne Weaver kończy cykl Niszczycielska miłość. Po wybuchowym Butcher and Blackbird i nieco rozczarowującym Leather and Lark, autorka stara się zamknąć historię w sposób, który zadowoli fanów całej trylogii. Czy to się udało?

Trzecia i ostatnia część trylogii  przynosi nam finał, który jest jednocześnie uroczy, jak ostry niczym skalpel w rękach chirurga. Brynne Weaver kończy swoją serię z nastrojem godnym najlepszych komedii romantycznych, choć tym razem serwuje nam nieco łagodniejszą wersję mrocznej miłości niż w poprzednikach. W Scythe and Sparrow bliżej poznajemy trzeciego z braci Kane – Fionn’a, który (jak dowiedzieliśmy się wielokrotnie wcześniej) trzyma się nieco na uboczu i  desperacko próbuje być „tym dobrym” w rodzinie pełnej psychopatów.

Po tym, jak jego dziewczyna odrzuciła jego zaręczyny (co najwyraźniej było dla niego równoznaczne z końcem świata), uciekł do maleńkiego miasteczka w Nebrasce, żeby leczyć ludzi i… szydełkować z miejscowymi paniami – tak, to prawdopodobnie najbardziej zdrowa rzecz, jaką ktokolwiek z tej rodziny kiedykolwiek robił. Fionn prezentuje się jako klasyczny uroczy młodzieniec, typowa „cynamonka”, której nie sposób pokochać. Problem w tym, że Weaver desperacko próbuje przekonać nas, że ten anielski doktor ma w sobie ciemną stronę równą swoim braciom -psychopatom.

 Rose Evans natomiast jeździ w cyrku na motocyklu, prowadzi stoisko z kartami tarota oraz dość mało skuteczną praktyką eliminowania przemocowych mężów. Jej „hobby” polegające na pomocy maltretowanym kobietom brzmi szlachetnie, ale wykonanie jest dość marne i często idzie nie po jej myśli. Powiedzmy, że powinna raczej zostać przy cyrkowych akrobacjach. Kiedy jej kolejna „misja ratunkowa” kończy się złamaną nogą, trafia pod opiekę dobrodusznego doktora.

Scythe and Sparrow

Początek Scythe and Sparrow to prawdziwa perełka. Autorka doskonale buduje chemię między bohaterami, ich dialogi iskrzą dowcipem, a sceny z grupą od szydełkowania należą do najzabawniejszych momentów w całej trylogii. Początkowe sceny książki to mistrzostwo gatunku – mamy tu wszystko, czego można oczekiwać od dobrej komediowej dark romance: napięcie, humor i tę specyficzną atmosferę, która sprawia, że nie można przestać czytać. Druga połowa książki cierpi na brak prawdziwego konfliktu. Po początkowym napięciu akcja znacznie zwalnia i czytelnicy zagłębiają się w pobocznych wątkach.

Problem zaczyna się wtedy, gdy autorka próbuje wpasować tę historię w chronologię poprzednich tomów. Nagle płynna narracja zamienia się w przymusowy maraton czasowy, pełen skoków w przyszłość i powrotów do przeszłości. To tak, jakby ktoś próbował rozwiązać puzzle, nie mając wszystkich elementów. Weaver musiała pogodzić fakt, że Rose i Fionn pojawili się już w poprzednich tomach jako para, z koniecznością opowiedzenia ich historii od początku. Szczególnie męczące są momenty, gdy akcja wyraźnie zwalnia, żeby poczekać na wydarzenia z poprzednich tomów. To jakby autorka nagle przypomniała sobie, że musi rozdzielić bohaterów, żeby pasowało do tego, co napisała wcześniej. Rezultat jest frustrujący dla czytelnika, który widzi, jak świetnie zapowiadająca się historia zostaje spowolniona przez zewnętrzne ograniczenia.

Właśnie te kwestie chronologiczne są największą bolączką historii. Pani Weaver musiała jakby napisać prequel, który jednocześnie jest sequelem, ale okazało się to zadaniem ponad jej siły. Czytelnik może się pogubić w przeskokach czasowych (zwłaszcza po dłuższej przerwie od uniwersum), a niektóre decyzje fabularne wydają się być podyktowane wyłącznie chęcią wpasowania się w już istniejącą chronologię. Bezsensowne były momenty, w których bohaterowie podejmowali decyzje, które wydają się kompletnie nielogiczne – jak wybór Fionna, żeby wezwać pomoc od mafijnych znajomych brata, nie spodziewając się, że będzie go to kosztować. To jakby inteligentny lekarz nagle zapomniał o związkach przyczynowo – skutkowych.

It’s okay to love your darkness and still love yourself. It doesn’t make you a bad person. It makes you a whole one.

Z drugiej strony, największą siłą Scythe and Sparrow jest autentyczność relacji między Fionnem a Rose. W przeciwieństwie do wybuchowych romansów z poprzednich tomów, tutaj mamy do czynienia z organicznym rozwojem uczuć. To historia dwójki ludzi, którzy się sobą opiekują i powoli odkrywają, że może warto zaryzykować dalszą relację. Związek Rose i Fionn’a rozwija się naturalnie – od opieki medycznej, przez przyjaźń, aż po coś głębszego. Nie ma tu sztucznych konfliktów ani naciąganej wrogości, które musiały zostać przezwyciężone. To po prostu dwie osoby, które się sobie podobają i mogą się nawzajem wspierać. W świecie pełnym problematycznych relacji, taka zdrowa powinna być raczej odświeżająca, ale problem w tym, że czasami bywa też… nudna.

Konstrukcja Fionn’a budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony, jego wewnętrzna walka między chęcią pomagania a odkrywaniem morderczych instynktów jest interesująca… w teorii. W praktyce trochę trudno mi było uwierzyć, że ten miły pan doktor, który spędza wieczory na szydełkowaniu, nagle odkrywa w sobie bestię. Jego wewnętrzna walka między chęcią bycia dobrym człowiekiem a odkrywaniem swojej ciemnej strony była w miarę przekonująca (uległam po licznych próbach?), choć momentami miałam wrażenie, że autorka za bardzo stara się wmówić, że ten słodziutki lekarz naprawdę ma w sobie morderczy szał.

To trochę tak, jakby próbować przekonać kogoś, że golden retriever może być groźnym wilkiem – możliwe, ale wymaga sporej wyobraźni. Jego transformacja z miłego lekarza w kogoś, kto może „załatwić sprawę”, wydaje się bardziej podyktowana wymogami gatunku niż naturalnym rozwojem postaci.

Rose z kolei wnosi do związku energię i spontaniczność, która kontrastuje z kontrolowaną naturą Fionn’a. Jej impulsywność i skłonność do działania bez zastanowienia idealnie balansują jego nadmierną ostrożność. To klasyczna dynamika przeciwieństw, które się przyciągają, ale wykonana bez zbędnej przesady. Bohaterka okazuje się być paradoksalnie najbardziej normalną postacią w całej tej szalonej rodzinnej sadze, co samo w sobie jest niemałym osiągnięciem. W przeciwieństwie do Sloane z pierwszego tomu czy Lark z drugiego, nie jest perfekcyjną maszyną do zabijania. Jej próby wymierzania sprawiedliwości często kończą się fiaskiem, a widok krwi wywołuje u niej mdłości. To czyni ją bardziej ludzką.

So I will love you enough for the both of us.

Jako zakończenie cyklu, Scythe and Sparrow spełnia swoje zadanie – wszystkie wątki zostają pozamykane, bohaterowie otrzymują swoje szczęśliwe zakończenia, a czytelnik czuje satysfakcję z ukończenia całej serii. Problem w tym, że tej satysfakcji towarzyszy pewne uczucie niedosytu. Można odnieść wrażenie, że ta historia miała potencjał na coś więcej, ale została znacznie okrojona. Książka plasuje się gdzieś pomiędzy wybuchowym pierwszym tomem a rozczarowującym drugim. Nie ma energii i świeżości Butcher & Blackbird, ale unika też większości problemów Leather & Lark. To książka, która wie, czym chce być, ale nie zawsze potrafi to wykonać. To niewątpliwie książka, która zyskuje na kontekście całej trylogii, ale sama w sobie może okazać się nieco chaotyczna.

Mimo swoich niedoskonałości, dostarcza satysfakcjonującego zakończenia całej serii. Autorce udaje się pogodzić wszystkie wątki, chociaż niektóre rozwiązania wydają się nieco naciągane i napisane bardziej dla połączenia wątków, niż stworzenia oddzielnej historii. Końcowe sceny, choć przewidywalne, mają w sobie ciepło i autentyczność, których brakowało w środkowej części książki. Listy między bohaterami, spotkanie przy „ich” miejscu, decyzje o przyszłości – wszystko to złożyło się na uroczy finał.

Scythe and Sparrow jest solidnym zakończeniem trylogii, które zostawi czytelników zadowolonych, choć może nie wstrząśniętych… i czasami to właśnie wystarcza. Według mnie nie każda historia musi kończyć się wielkim wybuchem, niektóre mogą po prostu cicho zamknąć za sobą drzwi , pozostawiając czytelnika z uśmiechem na twarzy.

 

Zobacz też: Keri Lake: Nocticadia – recenzja książki! TOP 5 tego roku!

Więcej o autorce – www.brynneweaverbooks.com

Poprzednio Wszystkie zapowiedzi z THQ Nordic Showcase 2025! Między innymi Darksiders 4 i Sacred 2: Remaster!
Następny Wielkoformatowe banery reklamowe – bądź widoczny