Jakiś czas temu w ręce wpadła mi gra Lumote: The Mastermote Chronicles. Lubię urocze gry, które zmuszają mnie do myślenia, wiec z chęcią zainteresowałam się tym tytułem. Czy warto było inwestować czas? Zapraszam do recenzji.
Lumote: The Mastermote Chronicles to gra wydana przez Wired Productions, czyli między innymi, osób odpowiedzialnych za grę Deliver us the Moon, której recenzja także pojawiła się na naszej stronie. Lumote to platformówka w 3D, we której sterując kolorowym i sprężystym Motem przechadzamy się przez Wielkie Głębiny, które wskutek nieszczęśliwych wypadków opanowane zostały przez czerwone światła. Aby ocalić krainę, wraz z Motem wyruszymy w długą i momentami ciężką podróż, by przywrócić światu kolor niebieski. Będzie to oznaczało, że przepływ energii w krainie został przywrócony do właściwego. Grę przeszłam na konsoli Nintendo Switch.
Sprawdźmy zapowiedź gry, także pod TYM linkiem
Twórcy osadzili akcję gry w Wielkich Głębinach, czyli podwodnej krainie. Logika zawsze podpowiadała mi, że łączenie wody i rzeczy elektrycznych nie jest najlepszym pomysłem, ale w Lumote nikomu to nie przeszkadza. Kraina zamieszkała jest przez różnego rodzaju Moty, czyli kolorowe, gąbczaste istotki, które żyją dzięki niebieskiemu światłu. Postać, którą gramy wyróżnia się nieco od pozostałych mieszkańców, ponieważ nasz glutek odczuwa moc bioluminescencyjną, tym samym wydaje mu się, że jest gotowy stanąć do walki z Mastermote, największym Motem z możliwych. Tutaj wchodzimy my, w roli mózgu tejże niewielkiej istotki.
Sterowanie w grze jest łatwe do opanowania i zazwyczaj nie wymaga wielkich manewrów. Po prostu idziesz przed siebie i uważasz, aby nie spaść w dalsze głębiny. Aby ułatwić to zadanie, Lumote oferuje grę w trybie foto, co pozwala na obejrzenie scenografii z każdego możliwego punktu. Za pomocą kursora zmienia się perspektywy, co czasem ułatwi zrobienie kolejnego kroku. A wszystko to, dlatego, że główną rzeczą, na której należy się skupić w trakcie gry jest rozwiązywanie zagadek. Na czym one polegają? Na początku będziemy przejmować bloczki i przesuwać je na odpowiednie platformy, często przy tym korzystając z morskiej roślinności tego świata. Mnie bardziej kojarzyło się to jednak z elementami jakiejś maszyny i właściwie działającymi trybikami. Przy kolejnych już poziomach będziemy musieli skakać z bloczkami oraz manipulować przepływem mocy we właściwym kierunku. Ruchy muszą być przemyślane, ale dużo rzeczy zrobicie też na czuja, zwłaszcza po kilku godzinach w grze.
Pierwsza rzecz, jaka rzuci się każdemu w oczy to ogromny świat, który otworzy się zarówno przed nami, jak i pod nami. Już od pierwszego poziomu możemy obserwować to, co czeka na nas w miarę upływu czasu i progresu w grze. Fajnie też, że nie marnujemy czasu na ładowanie kolejnych poziomów i zwyczajnie przechodzimy dalej. Część przed nami pokryta jest czerwonym błyskiem a ta, którą właśnie uwolniliśmy spod tego koloru, mieni się na niebiesko. W miarę gry możemy sobie popatrzeć na poziomy w górę, bo wyglądają na prawdę pięknie. Z drugiej strony, mamy przed sobą świat, który w zasadzie się nie zmienia. Po godzinie, czy dwóch będziecie całkowicie znudzeni niezmieniającą się scenerią. Po jakimś czasie wszystkie mechanizmy są już takie same, gra nie zaskoczy nas niczym więcej. Oczywiście, zacznie się od tych łatwiejszych a w miarę progresu poznamy nowe, jednak sama „obsługa” gry nie zmieni się za wiele.
Twórcy gry od samego początku obiecywali, że Lumote włącza się dla zagadek, jednak zostaje się przy grze ze względu na przeuroczego Mota. Ja się pod tym całkowicie podpisuję. Powtarzalność gry sprawiła, że momentami byłam kompletnie znużona – nic, oprócz poziomu – się nie zmieniało. Świat pozostawał taki sam, zagadki bardzo podobne. Wydawałoby się, że gra jest zwyczajnie nudna, ale w żadnym wypadku nie mogę tego powiedzieć. Lumote oferuje ciekawe podejście do logicznych platformówek a przechodzenie do kolejnych poziomów daje pewną dozę satysfakcji. Myślę, że to zasługa stworzonego przez twórców świata i bohaterów go zamieszkujących. Przy tym ścieżka dźwiękowa, która podpowiada nam o nastroju naszego Mota i całych Głębin jest ekstra dodatkiem. Przy Lumote: The Mastermote Chronicles spędziłam kilka godzin miłej zabawy.
Podsumowanie
Pros
- ogrom zagadek do rozwiązania
- przeuroczy Mote, którym sterujemy
- otwarty świat, brak oczekiwania na kolejne poziomy
Brak komentarzy