2025 rok przejdzie do historii jako najciemniejszy okres dla The Walt Disney Company. Studio, które przez dekady było symbolem magii, sukcesu i kinowych hitów, dziś zmaga się z falą niepowodzeń, jakiej nie doświadczyło nigdy wcześniej. Od „Królewny Śnieżki” po „Tron: Ares” – każda kolejna premiera przynosi rozczarowanie i straty, a Disney po raz pierwszy w swojej nowoczesnej historii notuje rekordowy rok klap finansowych. To moment, który może zdefiniować przyszłość całego imperium Myszki Miki.
Na papierze wyglądało to jak gwarancja sukcesu. Studio z dumą zapowiadało najmocniejszy repertuar od 2019 roku, a dyrektor generalny Bob Iger zapewniał inwestorów, że nadchodzące filmy przyniosą powrót do złotej ery Disneya. Rzeczywistość szybko zweryfikowała te zapowiedzi. Kolejne premiery – od superbohaterskiego „Captain America: Brave New World”, przez „Thunderbolts”, aż po długo oczekiwaną aktorską wersję „Królewny Śnieżki” – nie tylko nie spełniły oczekiwań, ale wręcz pociągnęły firmę w dół.
„Captain America: Brave New World” zarobił około 415 milionów dolarów na świecie, co w innych warunkach można by uznać za solidny wynik. Jednak przy gigantycznych kosztach produkcji i marketingu film nie zdołał osiągnąć progu rentowności. Podobny los spotkał „Thunderbolts”, który mimo przychylności krytyków nie przyniósł zysków, kończąc z wynikiem 382 milionów dolarów. To jednak nic w porównaniu z tym, co wydarzyło się w przypadku „Snow White”. Film z budżetem szacowanym na 240–270 milionów dolarów zarobił zaledwie 205 milionów, stając się jedną z największych klap w historii Disneya.
Prawdziwym gwoździem do trumny okazał się „Tron: Ares”. Produkcja, która miała ożywić futurystyczną markę i przyciągnąć nowe pokolenie widzów, zadebiutowała z wynikiem zaledwie 33,5 miliona dolarów w USA i około 60 milionów na świecie. Przy budżecie rzędu 180 milionów dolarów, nie licząc marketingu, film musiałby zarobić ponad pół miliarda, by wyjść na zero. To cel absolutnie nierealny. Zestawiając te wyniki, nie sposób nie zauważyć skali problemu. Disney po raz pierwszy w historii może pochwalić się rekordem, którego żadne studio filmowe nie chciałoby posiadać – największą liczbą kinowych porażek w jednym roku kalendarzowym. Co gorsza, mowa nie o niszowych tytułach, lecz o produkcjach z najwyższej półki, które miały stanowić filary strategii korporacji.
W porównaniu z 2023 rokiem, kiedy studio straciło blisko miliard dolarów na kilku głośnych klęskach, 2025 wygląda jeszcze gorzej. Wtedy zawiodło mniej filmów, a część strat udało się zrównoważyć sukcesami streamingowymi. Dziś sytuacja jest poważniejsza, bo problem ma charakter systemowy – zawodzi zarówno marketing, jak i kreatywne decyzje. Widzowie coraz częściej mówią o „zmęczeniu marką”, a filmy, które kiedyś budziły ekscytację, dziś wywołują obojętność lub ironię.
Bob Iger, który jeszcze niedawno z optymizmem zapowiadał „najsilniejszą linię produkcyjną od lat”, teraz musi tłumaczyć się z wyników, które podkopują wiarę inwestorów w strategię studia. Analitycy zwracają uwagę, że załamanie nie jest przypadkowe. Zbyt wysokie budżety, przesyt sequelami, powtarzalne schematy fabularne i brak świeżych pomysłów – to główne przyczyny, dla których widzowie odwracają się od Disneya. W epoce, gdy kino przeżywa renesans różnorodności i autorskich projektów, Disney wydaje się uwięziony w przeszłości. Niektórzy bronią studia, wskazując, że część filmów wciąż jest w fazie dystrybucji i może jeszcze poprawić wyniki, zwłaszcza na rynkach zagranicznych. Jednak nawet najbardziej optymistyczne prognozy nie zmieniają faktu, że obecny rok przyniósł falę strat, jakiej nie da się zbagatelizować. Co więcej, kolejne premiery nie zapowiadają radykalnego zwrotu – wśród nadchodzących tytułów brakuje produkcji o potencjale, który mógłby odwrócić trend.
Dla wielu fanów Disneya to smutny widok. Studio, które przez dziesięciolecia budowało wyobraźnię dzieci i dorosłych na całym świecie, dziś walczy o utrzymanie swojej pozycji w branży. Nawet magia Myszki Miki nie wystarcza, gdy budżety sięgają setek milionów, a frekwencja w kinach nie dopisuje. Wszystko to rodzi pytania o przyszłość Disneya. Czy studio potrafi się jeszcze dostosować do zmieniających się gustów widzów? Czy ma odwagę, by wyjść poza bezpieczne ramy franczyz i remake’ów? W świecie, w którym widzowie coraz częściej wybierają oryginalne, świeże historie, Disney musi odnaleźć nową tożsamość – zanim jego własna bajka zakończy się bez happy endu.