Podsumowanie
Colony to serial który totalnie nie aspirował do bycia inspiracją kultowej serii gier (o ile można mówić że dwie części to już seria) o pewnym naukowcu z pomarańczowym kubraczku. Przez pierwsze jednak parę odcinków, podobieństwa same się nasuwały. Potem już mniej, ale i tak zapamiętam serial Colony jako ten podobny do Half Life.
Bo cała oś fabularna tego serialu jest bardzo prosta. Obcy przybyli na ziemię, wybili większość ludzkości, a resztę otoczyli olbrzymimi murami w zamkniętych koloniach. Ludzkość z grubsza podzieliła się na dwa obozy – rebeliantów oraz kolaborantów. Brzmi znajomo? Dodajmy jeszcze do tego elementy typowe dla Państw totalitarnych, jak porywanie ludzi z domów, całych rodzin związanych z rebeliantami, a nawet strzelanie do praktycznie każdego zgromadzenia.
Recenzja jest wolna od spoilerów, kolejne informacje które mogą się pokazać i się pokazały, to tylko wstęp do serialu Colony który ciągle się zmienia podczas oglądania.
Tajny Agent Lanister
Głównym bohaterem serialu jest Will Bowman, w którego wciela się Josh Holloway. Jest on tutaj agentem który jakimś cudem przetrwał holokaust który zafundowali ludziom obcy (a ich pierwszym celem były między innymi agencje rządowe). Główny bohater ma na celu nie tylko ochronę swojej osoby, ale także swojej dosyć licznej rodziny. Podejmuje przez to dosyć kontrowersyjne decyzje które mogą doprowadzić do zagrożenia rodziny. Jego żona natomiast także podejmuje kontrowersyjne decyzje, będąc jednocześnie jednak na drugim biegunie wydarzeń.
I cała fabuła niestety toczy się wokół rodziny Bowmanów, przez co serial bardzo wiele traci. Już od połowy pierwszego sezonu staje się on głównie serialem na pograniczu thrillera oraz szpiegowskiego, gdzie obcy stanowią tło do wydarzeń. Odbiegnięcie od głównej osi fabularnej bardzo mnie na początku zdenerwowało, ponieważ chciałem poznawać ten świat i patrzeć jak on ewoluuje i zmienia się, jednak nie było mi to dane. Drastyczna zmiana pojawiła się dopiero pod koniec drugiego sezonu, więc trochę słabo.
Inna sprawa, jest taka, że jak już się udało przywyknąć do zmiany formy, okazuje się że serial jest całkiem ciekawy. Został zaprojektowany w taki sposób, że w każdym odcinku coś się dzieje i są to akcje typowe dla filmów szpiegowskich których akcja dzieje się w Państwach Totalitarnych lub będących pod okupacją. Podobne sceny widujemy w filmach historycznych o na przykład okupacji przez Niemców, kiedy to nasi serdeczni sąsiedzi zza wschodniej dzielnicy wyciągali ludzi z środku domu, mordowali ich na ulicach lub wywozili do niemieckich obozów śmierci.
Z takimi samymi problemami borykają się bohaterowie naszego serialu, z tymże tutaj zamiast Niemców, mordercami są sąsiedzi na usługach obcych. Główny wątek fabularny jednak posuwa się do przodu bardzo powoli, nie ma tutaj niepotrzebnych wątków pobocznych i wszystko jest powiązane z osią fabularną. Jednak jest on lepiony bardzo powoli i dopiero, jak już wcześniej wspomniałem, na końcu drugiego sezonu zaczynają się dziać konsekwencje łobuzowania buntowników.
Pluralizm nieidealny
Bardzo mi jednak spodobał się w serialu brak podziału na dobrych i złych. Niby wojownicy walczący o wolność ludzkości chcą dobrze, bo przecież i karzą zdrajców i próbują pomóc zwykłym ludziom. Ale czy aby na pewno? Szybko się okazuje że ekstremizm działań buntowników bezpośrednio negatywnie wpływa na ich wizerunek wśród społeczeństwa. Standardem stały się zamachy bombowe (w tym samobójcze), tak typowe dla ekstremistów wiadomej religii. Tutaj widoczne jest nawiązanie do tych działań, ale i także do sposobów ich organizacji, na przykład podziału na poszczególne komórki, dzięki czemu niemożliwe jest dorwanie się do mózgu organizacji, jeżeli hydra ma tysiąc głów.
Z drugiej jednak strony, kolaboranci też nie są święci. Mimo że spora część z nich robi to co musi żeby przetrwać (bo brak współpracy oznacza zsyłkę do obozów pracy lub tzw. Fabryki), to inna część ma wreszcie możliwość ukazania swoich sadystycznych popędów oraz wyjątkowo brutalnie podchodzi do opcji przesłuchań i domniemania niewinności złapanych ludzi. Te osoby często są nawet tylko podejrzane o współprace z terrorystami, co nie raz było ukazane w serialu. Dzięki takim działaniom, tak naprawdę ciężko się czegoś spodziewać w serialu i dzięki temu ciągle jesteśmy zaskakiwani naprawdę świetnymi zwrotami akcji.
Szkoda że sami obcy są tak mało pokazani. Przewijają się gdzieś w tle, po niebie suną ich tajemnicze drony które jednym strzałem robią z człowieka papkę, ale tak naprawdę to ludzie tutaj grają główne skrzypce i są zarówno swoimi oswobodzicielami, jak i oprawcami. To bardzo wygodne ze strony brutalnej obcej rasy, by zmusić ludzi do pilnowania samych siebie oraz swojej wzajemnej, powolnej eksterminacji.
Podsumowanie
Mimo początkowemu rozczarowaniu oraz paru wątkom rodzinnym które niepotrzebnie psują całokształt, to całość obejrzałem z przyjemnością i lekkim zainteresowaniem. Zwroty akcji nie pozwalały mi się nudzić i nie pozwoliły przewidywać tego co się zaraz wydarzy. W sumie to duży plus. Mam nadzieję że w kolejnym sezonie twórcy pójdą bardziej w stronę science fiction, a nie partyzanckiej zabawy szpiegowskiej, którą zresztą znamy z wielu filmów oraz seriali historycznych.
Też mam skojarzenie z Half Life i jest to oczywiście pozytywne skojarzenie. Serial dobry.