Meksyk po raz kolejny znalazł się w centrum uwagi branży gier wideo. Tamtejsza Izba Deputowanych zatwierdziła bowiem projekt pakietu finansowego, który zakłada wprowadzenie 8-procentowego podatku akcyzowego na gry uznane za „brutalne”. Nowy podatek obejmowałby zarówno wersje fizyczne, jak i cyfrowe, a jego celem – według ustawodawców – ma być ograniczenie dostępu młodzieży do treści pełnych przemocy.
Propozycja spotkała się z mieszanymi reakcjami – od zaniepokojenia graczy po ostrą krytykę ze strony branży gier i ekspertów zajmujących się wpływem mediów na zachowanie. Dla wielu to kolejny przykład, jak rządy próbują ingerować w kulturę gier pod pretekstem ochrony społeczeństwa. Według meksykańskiego projektu, 8-procentowy podatek dotyczyłby wszystkich tytułów, które zawierają elementy przemocy, brutalnych scen, krwi czy agresywnych zachowań. W praktyce oznaczałoby to objęcie podatkiem takich gier jak Grand Theft Auto V, Call of Duty, Mortal Kombat, Red Dead Redemption 2 czy Cyberpunk 2077. Choć pomysłodawcy przekonują, że chodzi o ochronę dzieci i młodzieży, to eksperci twierdzą, że skutkiem może być jedynie wzrost cen i spadek sprzedaży.
Rząd powołuje się na „najnowsze badania”, które mają dowodzić, że gry pełne przemocy zwiększają agresję u nastolatków. Jednak – jak zwraca uwagę prof. Andrew Przybylski z Uniwersytetu Oksfordzkiego – takie wnioski nie znajdują potwierdzenia w danych. Przybylski, dyrektor ds. badań w Oxford Internet Institute, stwierdził w 2019 roku, że nie istnieją dowody na to, iż brutalne gry prowadzą do realnych zachowań agresywnych. Temat ten był badany od dekad, a wyniki konsekwentnie nie potwierdzają popularnej tezy o „grywalnej przemocy”. Pomimo braku twardych dowodów, meksykańscy politycy powołują się na te rzekome badania, by uzasadnić wprowadzenie dodatkowego podatku. Co więcej, w tym samym pakiecie finansowym znalazły się zapisy pozwalające nakładać jeszcze wyższe podatki – nawet do 30–50% – na produkty uznane za „społeczne wady” (tzw. vices). W teorii chodzi o walkę z uzależnieniami i przemocą, w praktyce jednak eksperci widzą w tym raczej sposób na zwiększenie wpływów do budżetu.
Warto jednak zaznaczyć, że zatwierdzenie przez Izbę Deputowanych nie oznacza jeszcze wejścia przepisów w życie. Meksyk, podobnie jak Stany Zjednoczone, posiada dwuizbowy parlament. Teraz projekt trafi do Senatu Republiki Meksyku, który musi go zatwierdzić. A ponieważ obie izby zdominowane są przez lewicową partię Morena, wielu analityków przewiduje, że ustawa bez problemu przejdzie kolejne etapy i trafi na biurko prezydent Cladii Sheinbaum – również przedstawicielki Moreny. Jeśli przepisy zostaną przyjęte, nowe obciążenia będą dotyczyły gier z oznaczeniem „C” i „D” według meksykańskiego systemu klasyfikacji SMECCV. Kategoria „C” odpowiada produkcjom przeznaczonym dla osób powyżej 18. roku życia, a „D” – tytułom tylko dla dorosłych. Tym samym, większość najpopularniejszych produkcji akcji i strzelanek zostałaby objęta podatkiem.
W praktyce oznacza to, że cena gier w Meksyku może wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent. Obecnie obowiązuje tam już 16-procentowy VAT, który w połączeniu z nowym 8-procentowym podatkiem może sprawić, że koszt jednej gry przekroczy równowartość 100 dolarów amerykańskich. Dla wielu graczy byłby to cios w domowy budżet i powód do rezygnacji z zakupu oryginalnych tytułów. Największym przegranym może okazać się Rockstar Games, znane z kontrowersyjnych i brutalnych produkcji. Seria Grand Theft Auto od lat balansuje na granicy dobrego smaku, ale to właśnie ta odwaga przyniosła jej ogromny sukces komercyjny. Teraz jednak ta sama reputacja może obrócić się przeciwko firmie. Wysokie ceny i negatywne nastawienie rządu mogą znacząco ograniczyć sprzedaż nadchodzącego GTA VI, którego premiera planowana jest na 2025 rok.
Analitycy ostrzegają, że takie działania mogą przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Wzrost cen nie zniechęci młodzieży do grania, lecz raczej pobudzi rynek nielegalnych kopii i piractwa, które w Meksyku już teraz stanowi poważny problem. Z kolei producenci gier mogą zdecydować się na ograniczenie lokalnej dystrybucji lub rezygnację z inwestycji w tym kraju. Krytycy ustawy podkreślają również, że takie regulacje tworzą niebezpieczny precedens. Jeśli inne kraje Ameryki Łacińskiej pójdą w ślady Meksyku, branża gier może stanąć przed nową falą restrykcji i podatków. W czasach, gdy gry wideo są jednym z najważniejszych sektorów rozrywki i napędzają gospodarki wielu państw, próba ich „karania” może okazać się strzałem w stopę. Niektórzy politycy i komentatorzy zauważają też, że pomysł 8-procentowego podatku ma wymiar bardziej ideologiczny niż praktyczny. Dla rządzącej partii Morena to sposób na zyskanie przychylności konserwatywnych wyborców, którym nie podoba się wpływ zachodniej popkultury na młodzież. W rzeczywistości jednak taki ruch może uderzyć nie tylko w graczy, ale i w całą branżę technologiczną, dystrybutorów oraz sklepy.
Na razie decyzja w rękach Senatu. Jeśli projekt zostanie zatwierdzony, Meksyk stanie się pierwszym krajem na świecie, który wprowadzi specjalny podatek od przemocy w grach wideo. Dla jednych to przejaw odpowiedzialności i troski o społeczeństwo, dla innych – niebezpieczna próba cenzury i finansowego nacisku na twórców. Czy taki podatek naprawdę pomoże ograniczyć przemoc, czy raczej tylko zaszkodzi graczom i producentom? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – wirtualna przemoc stała się realnym problemem politycznym.