Podsumowanie
Przy okazji pisania recenzji serialu Zagubieni w Kosmosie, narzekałem że brakuje dobrych seriali Science Fiction. Netflix jakby wyczuł braki na rynku i wydał nie jeden, a dwa bardzo dobre seriale. Jeden skierowany do całych rodzin, czyli wcześniej wspomniani Zagubieni w Kosmosie oraz drugi, skierowany bardziej do samych rodziców i dojrzałych fanów trudnych tematów. Altered Carbon, bo o nim mowa, jest bardzo odważnym ruchem ze strony Netflixa.
Recenzja wolna od spoilerów. Miłego czytania 🙂
Altered Carbon i drugie życie
Akcja Altered Carbon dzieje się w dalekiej przyszłości, kiedy to ludzie dawno spełnili marzenie Elona Muska i stworzyli cywilizację międzyplanetarną. Nie to jest jednak tematem przewodnim serialu, a tematyka nieśmiertelności, a dokładnie transferu świadomości do innych ciał. Główny bohater budzi się po 250 letnim uwięzieniu i dostaje zlecenie znalezienia mordercy pewnego Mata – oligarchii ówczesnych czasów.
Matowie tak naprawdę niczym się nie różnią od bogów. Całe wskrzeszenie polega na zapisaniu świadomości na specjalnym dysku zamieszczonym w karku każdego człowieka. Niestety tylko niektórzy mogą sobie pozwolić na nowe ciało i oczywiście są to matowie. Szlachta żyje już setki lat na swoich wieżach z kości słoniowej i z góry obserwuje slumsy w których żyją pozostali ludzie.
To właśnie kontrast wykreowanego społeczeństwa jest tak potężnie uderzający. Grupa kilkunastu osób rządzi tak naprawdę ludźmi, a skorumpowane rządy jedzą im z dłoni. Zwykli ludzie żyją na powierzchni ziemi, bo na naszej rodzimej planecie dzieje się akcja, w olbrzymich supermetropoliach, identycznych do tych z Deus Ex lub też nowego Blade Runner. Serial jest pełną gębą czystym cyberpunkiem, nie tylko z tematyką problemów społecznych, ale i hakerstwa oraz SI.
Matowie natomiast żyją na szczytach olbrzymich wieżowców, ponad chmurami pyłów przykrywającymi miasta. Tam na tronie Zeusa najwięksi z nich żyją w dostatku i coraz większej dekadencji trwającej setki lat. Bo co można robić przez całą wieczność, kiedy już zdobyliśmy nieśmiertelność?
Społeczeństwo podzielone
Przynajmniej bardziej niż zwykle. I nie chodzi tutaj o podział na lewą i prawą stronę, tylko ten gorszy podział, czyli na biednych i bogatych. Tradycyjnie zresztą, jak to się dzieje od wielu lat, bogaci się bogacą, a biedni dalej biednieją. Doszło do takiego momentu, że żeby przetrwać najłatwiej jest zostać czyimś najemnikiem lub zwykłą prostytutką. Dzięki wykorzystaniu wymiennym powłok (ciał), dekadencja wskoczyła na niesamowity poziom i matowie lubują się najgorszych praktykach prosto z głębi najbardziej spaczonego umysłu.
Znęcanie się nad prostytutkami, okaleczanie podczas seksu lub nawet morderstwo podczas zabawy w sado maso to standard społeczny o którym wszyscy wiedzą, ale wszyscy też milczą. Bo co zwykli ludzie mogą zrobić przeciwko bogom? Główny bohater, który spędził setki lat w więzieniu jako mrożonka, był wcześniej Emisariuszem. Była to jednostka terrorystów, która skupiała się na obaleniu reżimu matów. Coś jednak poszło bardzo mocno nie tak i ostatni Emisariusz budzi się setki lat później w innym ciele. Maszyna do zabijania, zdolna przeprowadzić pełną operację na obcej planecie i zasiać ziarno buntu wśród ludności cywilnej w ciągu paru godzin od momentu wylądowania.
Emisariusze – Legenda której nie poznaliśmy
O Emisariuszach słyszeli wszyscy, ale serial nie daje wiele możliwości popisania się umiejętnościami przez głównego bohatera. Takeshi Kovacs, bo on jest głównym bohaterem, jest postacią skrytą, zmęczoną i gburowatą, wyraźnie podobną do kultowej postaci Adama Jensena z Deus Ex. Fani na pewno docenią to w jak olbrzymim stopniu Deus Ex był inspiracją dla Altered Carbon. Ale bez brutalnej zrzynki, a jedynie będąc fundamentem na którym zbudowano coś nowego i coś co będzie mam nadzieje kontynuowane przez lata.
Niestety akcja serialu jest bardzo zmienna. Bardzo fajne i wciągające sceny przeplatają się często z nudnymi i niepotrzebnymi wątkami, które bardzo spowalniają akcję serialu. Po bardzo dobrym początku, nastąpiła chwila stagnacji, która znowu miała swój moment błyszczenia się pod koniec serialu. Bardzo mi się spodobała scena przesłuchiwania Takeshi Kovacs i tego co było potem. I niestety była to chyba jedyna chwila kiedy naprawdę pokazano możliwości emisariuszy. Stracony trochę potencjał.
Serial wyraźnie skupiał się w głównej mierze na społeczeństwie. Główny wątek był osią wokół której pokazywano kolejne problemy społeczne przedstawionego świata. Miałem też wrażenie, że te problemy inicjują się już dzisiaj i nie skłamię, jeżeli powiem że Altered Carbon jest ostrzeżeniem dla nas wszystkich. Oczywiście osoby prawdziwie decyzyjne – politycy, przedsiębiorcy i osoby wpływowe nic z tym nie zrobią. Bo kto bogatemu zabroni?
Podsumowanie
Altered Carbon jest jednym z tych niewielu serialów na których kontynuację czekam z niecierpliwością. Nie będę zaprzeczać, że moje zainteresowanie tą pozycją wynika głównie z faktu, że cyberpunk jest bardzo bliski dla mojego serca. Altered Carbon idealnie spełnia zapotrzebowanie fanów na tego typu serial. Ciężki klimat jednak może niespodobać się osobom, które szukają w serialach czystej rozrywki, a tematyka cyberpunku nie jest jakaś lubiana. Ola większość czasu się na serialu nudziła (zwłaszcza podczas tych przestojów o których wspominałem). Ale czy można to rozwiązać w przyszłości? Pewnie tak, zmniejszając nagość i trudne problemy społeczne przedstawione w kolejnym sezonie. Ale wtedy serial stanie się czymś, czym nie ma być – poważną pigułą która ma nam pokazać potencjalne problemy jutra. I tak należy postrzegać Altered Carbon.
Brak komentarzy