Arcrunner – Recenzja PS5 – Jaka może być największa wada gry?


Arcrunner to gra, która bardzo dokładnie określiła to, co jest największą wadą jakiejś gry wideo. O tym co nią jest dowiecie się w podsumowaniu, a zanim do niego przejdziemy, czeka nas dokładniejsza analiza tego, jaką grą jest Arcrunner. Zapraszam więc do recenzji!

Arcrunner to gra, w której wcielamy się w rolę jednego z ocalałych na olbrzymiej stacji kosmicznej, która została przejęta przez złą SI. Wszyscy obywatele zostali także przeprogramowani, a my jako jedyni pozostajemy przy zdrowych zmysłach. Będziemy więc wyruszać na kolejne eskapady do miast by dotrzeć do rdzenia i rozwiązać problem niejako u źródła. Gra ma strukturę roguelite, co oznacza, że będziemy regularnie umierać i zaczynać od nowa próbując przebić się dalej i bliżej celu gry. Historia gry nie jest niczym niezwykłym, stanowi jedynie pretekst do rozgrywki i w zasadzie później gra praktycznie nie wraca do kwestii fabularnych. W grze nie znajdziemy żadnych notatek czy też innych dialogów niż ten od maszyny wskrzeszającej na początku zabawy.

ArcRunner - Recenzja wersji na Playstation 5 - Czy warto kupić?

Rozgrywka polega na wybraniu jednej z dwóch, a potem nawet trzech jak się uda wytrzymać nam z grą na tyle długo, klas postaci i przemierzanie kolejnych obszarów w dosyć hermetycznych mapach. Każdy obszar wygląda identycznie i ma identyczny układ. Najpierw jest wejście, gdzie czeka nas walka z grupą wrogów, potem jest przejście, gdzie czeka nas kolejna grupa. Następnie czeka nas lewe i prawe skrzydło, gdzie w jednym miejscu będzie skrzynka z bonusem za wyzwanie, a w drugim nie będzie niczego. Potem będzie obszar z wyjściem, gdzie dostaniemy ulepszenie pomagające nam w grze i powtarzamy cały etap. W grze znajdziemy parę biomów, ale każdy z nich ma prawie zawsze taki sam układ. Czasami w drugim etapie trafimy na bossa albo dwóch przeciwników elitarnych, ale to w zasadzie wszystko. Warto pochwalić ulepszenia, które zdobywamy między etapami i w bazie bo są one naprawdę fajne i dają frajdę. Dodatkowy automatyczny karabinek czy też możliwość widzenia przez ściany w lekkim stopniu urozmaica rozgrywkę i pozwala na tworzenie czegoś w postaci prostych buildów.

Ulepszenia są fajne i elegancko wpływają na rozwój naszego bohatera.

Sterowanie naszym bohaterem nie jest w Arcrunner niczym nadzwyczajnym. Będziemy sterować nim z trzeciej osoby, robić uniki, a także trzymać dwa komplety broni. Znajdzie się też broń cięższa i czasami będziemy mogli użyć zdolności ostatecznej. Nie ma tego wiele i większość z broni do niczego się nie nadaje. Na przykład karabin snajperski, który nazywa się Szturmowcem niespecjalnie przydaje się w szybkiej walce, a nawet jeżeli uprzemy się z niego korzystać, to i tak nie zadaje zbyt wiele obrażeń. Co innego strzelba, zwłaszcza jeżeli gramy jako Ninja, który może przez chwilę być niewidzialny. Kwestii gadżetów nawet nie poruszam, bo nie dość, że są skrajnie nieprzydatne, to część z nich nawet nie działa jak należy – np. wieżyczka, która nie chce strzelać do wrogów, albo prowokujący przeciwników projektor, który wcale ich nie prowokuje.

Najlepsze co możesz znaleźć w skrzynkach to apteczka, a cała reszta w 90% przypadków jest skrajnie nieprzydatna

Samo strzelanie w Arcrunner nie jest złe. Bronie mają solidnego kopa i czuć strzał ze strzelby czy też salwę z karabinu maszynowego. Problemem jest jednak aim assist, który działa w dziwny sposób i przykleja się do wrogów lekko z boku, zamiast bezpośrednio na nich. Sprawia to, że bronie precyzyjne są jeszcze mniej skuteczne niż na początku się wydawało, bo przy precyzyjnym celowaniu i tak musimy wprowadzać ciągłe korekty, co nie idzie w parze z padem do konsoli Playstation 5. Plusem jest jednak to, że Arcrunner dużo wybacza w rozgrywce. Często dostajemy obrażenia, bo nawigowanie i perspektywa w grze nie jest najlepsza, ale za to znajdziemy też sporo apteczek czy też pancerza, który służy nam za drugi pasek życia. Do tego wybierając odpowiednie umiejętności dostaniemy bonus punktów życia i pancerza w momencie przejścia do kolejnej mapy. Całe szczęście, że tak gra została zaprojektowana, bo już za trzecim razem podczas rozgrywki i przebiegu przez miasto miałem solidnie dosyć gry będąc mocno znużonym.

Obszary robią wrażenie za pierwszym razem. Im dłużej gramy, tym jednak bardziej nas frustruje monotonia.

Nie tylko wrogowie są tutaj powtarzalni, ale nawet bossowie. Mam wrażenie, że znałem ich wszystkich po paru godzinach gry. Ich zachowanie jest sztampowe i po prostu łatwe do przewidzenia. Do tego nie posiadają specjalnie dużo punktów życia, przez co możemy ich zdmuchnąć w chwilę jedyną słuszną strzelbą. Nawet kiedy przyjdzie nam walczyć z dwoma z nich, bo i takie wariacje się zdarzają, to nie powinni stanowić żadnego wyzwania. Zresztą nawet po ich pokonaniu dostaniemy jakieś wzmocnienia typu duża apteczka czy ulepszona broń i w zasadzie bossowie to jedyny sposób na zdobycie lepszego uzbrojenia. W grze znajdziemy też losowe skrzynki, ale ich zawartość jest tak godna pożałowania, że w pewnym momencie zabawy po prostu przestałem ich szukać i liczyłem na to, co wypadnie z wrogów.

Graficznie Arcrunner nie wygląda źle, gra ma swój urodziwy Cyberpunkowy klimat. Nie jest to oczywiście ani Cyberpunk 2077, ani nawet The Ascent, ale gra posiada ładną gamę kolorów, nawet jeżeli całość zalatuje nudą i olbrzymią powtarzalnością. Problemem jest za to soundtrack, który sprawia wrażenie, że cała gra ma jednak świadomy projekt. Otóż soundtrack jest przeraźliwie monotonny i powtarzalny. Nie nabija żadnego tempa, nie robi żadnego klimatu, a do tego jest niesamowicie usypiający. Jako fan muzyki w grach czułem się po prostu zmęczony i usypiany przez Arcrunner i dosłownie męczyłem się podczas wątpliwej zabawy.

Oh, kolejny boss. Zmiatamy go i lecimy po upgrade. Zero tutaj filozofii.

Grom można wiele wybaczyć. Sporadyczne błędy czy też problemy z projektem czasami są do przebolenia. Ale nie można wybaczyć tego, że gra jest nudna. A Arcrunner jest właśnie grą okropnie nudną. Czy to grając solo czy też ze znajomymi, potężna monotonia sprawiała, że miałem szybko dosyć gry. Te same identyczne obszary, Ci sami wrogowie, którzy dostaną później ulepszenie w postaci tarczy czy też podobni do siebie bossowie, którzy nie stanowią żadnego wyzwania. Bieganie ze strzelbą jest sympatyczne, ale po co w takim wypadku inne bronie, które nie działają przy lekko przesuniętym aim assist, który sprawia, że pierwsze celowanie zawsze chybia wroga? Może Arcrunner dostanie w przyszłości jakąś zawartość, która urozmaici grę, ale na dzisiejszy moment znajdziecie dużo więcej gier nawet w Plusie, które po prostu przebijają jakością to co prezentuje Arcrunner.

Podsumowanie

Największym grzechem Arcrunner jest to, że jest to gra nudna i powtarzalna.
Ocena Końcowa 3.0
Pros
- Klasy są naprawdę zróżnicowane
- W sumie to przyjemne i siarczyste strzelanie
- Sympatyczny system rozwoju postaci
- Roguelite który duży wybacza
Cons
- Nudne, powtarzalne obszary
- Dziwnie działający aim assist
- Usypiający soundtrack
- Nawet bossowie są tutaj zbyt powtarzalni
Poprzednio Anime na Disney+! Co obejrzeć?
Następny Cyberpunk 2077 Gangi Night City - preordery i nowe informacje o grze