Bojkot Hogwarts Legacy trwa w najlepsze, ale to jednak nie jest najśmieszniejsze w tym wszystkim. Jesteście ciekawi, co tym razem wydarzyło się w świecie?
Bojkot Hogwarts Legacy trwa w najlepsze i wciąż utrzymuje się na językach. Jak wcześniej informowaliśmy, kilka tygodni temu J. K. Rowling obraziła część społeczności LGBT+, jednak czy była to faktycznie obraza, jeżeli wyrażała swoje zdanie? Osoby, które walczą o wolność wypowiedzi i swobodę żywią do pisarki ogromną niechęć. W efekcie gra Hogwarts Legacy, która okazała się prawdziwym hitem, dostaje za to mocno po garbie. Od tytułu odwracają się powoli osoby, które brały udział we współtworzeniu projektu, a na streamach platformy Twitch.tv nie brakuje fali hejtu i nienawiści (z którą de facto często działacze LGBT+ walczą). Wydawać by się mogło, że to już apogeum tego absurdu. Błędne założenie!
Aktor Netfliksa przeprasza za występ w Hogwarts Legacy
„To było zanim poznałem poglądy J.K. Rowling” – tłumaczy się Sebastian Croft. Mamy zatem publiczne PR-owe bzdury, twórcy odpowiedzialni za projekt odcinają się od tego wszystkiego. Wypłatę za swe działania wzięli, kasę zarobili, przeprosiny napisali, wszystko się zgadza. Czyli mówiąc wprost – to niemoralne z mojego punktu widzenia, ale mleko się rozlało. W takim wypadku, jeżeli ktoś faktycznie czuje się obrzydzony postępowaniem autorki lub nawet czuje się źle z faktem, że zarabiał pieniądze na produkcji, która „wspiera” mowę nienawiści, może zawsze przekazać swoją gażę na sieroty, domy dziecka lub różne inne fundacje. Byłoby to nader szlachetne, a taka pokuta pozwoliłaby zatrzeć dyshonor, jaki ktoś może czuć, zarabiając pieniądze w tak nikczemnym projekcie. W moim odczuciu to jest już jakaś jawna trwoga. Bojkot Hogwarts Legacy jest głośny i nagle wszyscy żałują, że wzięli w czymś takim udział. A przecież J. K. Rowling ma na swoim rachunku sporo gaf.
Skandaliczna postawa autorki powodem do zamknięcia streamów
Lubicie oglądać gry video? Może jesteście streamerami? Bojkot w pewnym sensie ogranicza i tę płaszczyznę. Czyli wróćmy i powiedzmy to raz jeszcze: osoby, które czują się urażone, że ich prawa i wartości zostały zszargane i podeptane bojkotują granie czy kupowanie gry. Jeżeli zatem oglądam, gram, kupuję grę osadzoną w Wizarding World, bojkot Hogwarts Legacy prawdopodobnie zaraz mnie dosięgnie. A przecież nie muszę utożsamiać się z przekonaniami J.K. Rowling, prawda? Tworząc kontent na YouTube, mogę liczyć się z masą łapek w dół. Dobrze rozumiem? I kolejna rzecz – niektórym chęć krucjaty przeciwko twórczyni Harry’ego Pottera weszła w krew tak mocno, że postanowili stworzyć program do wyszukiwania transmisji z gry osadzonej w Wizarding World. To już jawnie witch-hunting! Choć w obliczu obiektywów krytyków gra okazuje się co najmniej świetną produkcją, znaczna część graczy nie pozostawia na tytule suchej nitki. Wszystko za sprawą feministycznej pisarki. Dlaczego? Tylko dlatego, że autorka książek o młodym czarodzieju czerpie zyski. Stąd między innymi częste głosy, że kupując grę, stajemy się transfobami.
Przejdźmy jednak do meritum. Z racji tego, że każdy, kto kupi grę, zostanie uznany za transfoba, możemy sobie tylko wyobrazić, co pomyślą niektórzy o ludziach, którzy tę grę streamują. O zgrozo! To już jawne apogeum. Dochodzi do skrajnych sytuacji, w jednej z nich streamerka rozpłakała się na wizji w związku z całym tym zamieszaniem. Obelgi, wyzwiska, toksyczność. Tego się nie da opisać słowami. Twórcy gry podczas streamów rozdają gratisowe przedmioty za samo oglądanie. Mimo to, coraz więcej streamerów jest pod ostrzałem, bojkot Hogwarts Legacy dotyka ich bezpośrednio, choć tak naprawdę robią to, co chcą i lubią w swoim wolnym czasie. Po raz kolejny odnoszę wrażenie, że osoby, które walczą o wolność słowa i swobodę odbierają tę swobodę innym.
Z zakupu gry zrezygnował także Parker Hartzler, który był technikiem pracującym na planie zdjęciowym. Twierdzi on, że „osoby trans nie zasługują na rozwój i dobrobyt takich ludzi jak J.K. Rowling”. Podkreśla, że jest to szkodliwe społecznie i nie zamierza przykładać do tego swojej ręki. I prawda, jestem zdania, że gdyby J. K. Rowling posypała głowę popiołem i jakoś rozwiązała problem, lub definitywnie odcięła się od tej produkcji, całość mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Spójrzmy jednak na całokształt – wszyscy jesteśmy ludźmi. Mimo całego tego zamieszania, to zrozumienie i umiejętność wybaczenia sobie mogłaby być remedium na całą tą abstrakcyjną sytuację. Przykre jest to, że dorośli ludzie nie potrafią rozmawiać i ewentualnie rozwiązać problemu polubownie. A być może z kolei nie chcą, bo cały ten hałas dodatkowo rozdmuchuje wici po Internecie? Któż to może wiedzieć.
Brak komentarzy