Conan Unconquered to kolejny przedstawiciel bardzo niecodziennego gatunku gier komputerowych, który zapoczątkował They Are Billions. Czy jako Survival RTS ma szansę konkurować ze swoim starszym bratem?
Conan Unconquered został wydany przez Funcom (Conan Exiles), a stworzony przez Petroglyph (Grey Goo). Oba partnerzy biznesowi są znani raczej ze średnich tytułów i niestety Conan Unconquered tego nie zmieni.
Conan Unconquered – Conan Niepodbity?
Fabuła Conan Unconquered raczej nie istnieje, a to co otrzymujemy w grze, jest przedstawione w formie szczątkowej jako opisy misji. O to bierzemy pod kontrolę pałac oraz bohatera i staramy się go obronić. Budujemy przy tym bazę, zbieramy surowce i szkolimy jednostki. W równych odstępach czasu będą nas atakować hordy wrogów. Brzmi znajomo? Dokładnie tak, cała gra jest praktycznie taka sama jak They Are Billions. W sumie różni je tylko bohaterowie i tryb kooperacyjny. Pozostałe elementy są identyczne lub praktycznie bez zmian. Oznacza to, że jeżeli podobnie jak ja przy They Are Billions spędziliście kilkadziesiąt ładnych godzin, to w Conan Unconquered szybko się odnajdziecie. Twórcy jednak nie odrobili lekcji i diabeł tkwi w szczegółach.
Pst. Nie chcesz czytać? To obejrzyj 🙂 Recenzja na Youtube poniżej, pamiętaj by subskrybować kanał 🙂
Jeżeli chodzi o same zarządzanie bazą, rozbudowę itp. to jest całkiem fajnie. Mamy szereg budynków podzielonych na kategorie oraz kilkanaście ulepszeń, które wybieramy. Jest to naprawdę solidna baza jeżeli chodzi o gameplay. Niestety, mamy dostęp jedynie do pseudokampanii złożonej z pięciu misji, które różnią się między sobą praktycznie tylko początkowym rozkładem budynków i tryb survivalowy. Możemy grać w kooperacji ze znajomym oczywiście. I tutaj zaczyna się zabawa, bo grając we dwójkę jest stosunkowo łatwiej. Problem wynika z surowców, całość została zaprojektowana w sposób taki, żebyśmy mieli uczucie że ciągle czegoś brakuje. Oprócz zdobywania pieniędzy, drewna, kamienia i stali, to pozyskujemy jeszcze żywność, obywateli, manę i dowództwo. Wszystko to jest znowu praktycznie identyczne do tego co znamy z They Are Billions i rozumiem skąd się to bierze – te dodatkowe surowce wymuszają na nas ekspansję i ciągłą rozbudowę bazy. Nie możemy budować obok siebie np. obozów myśliwych albo drwali, a magię pozyskamy tylko z dusz pokonanych wrogów.
Problem jednak jest taki, że mam wrażenie iż balans kosztów/przychodów jest po prostu zły. Przy grze miałem takie dziwne uczucie, że ciągle nam brakuje pieniędzy, a po zrobieniu paru jednostek oraz budynków, nagle mamy dwa razy większe koszty stałe, gdyż utrzymanie oczywiście kosztuje. Dlatego też nie miałem przez całą grę wrażenia, że się rozwijam, tylko się ekonomicznie cofam, gdyż mój obóz ciągle pożera sam siebie i muszę budować kolejne budynki by utrzymać jakiś tam standard przychodów. A tworzenie nowych jednostek to już totalnie jazda bez trzymanki, gdyż trzeba im zapewnić zakwaterowanie, żywność i żelazo lub nawet stały dochód żelaza. Co ciekawe, nawet w zaawansowanym stadium gry budynki podstawowe kosztują majątek. Z uwagi na fakt, że przez większość czasu zarabiamy tyle samo, to nawet pod koniec gry zbudowanie małej chatki drwala kosztuje nas większość naszych oszczędności.
Co zrobiłem nie tak?
Grając nawet na średnim poziomie trudności, nie raz przegrywałem bardzo wcześnie, gdyż podobnie jak to w They Are Billions, po jakimś czasie zaczną atakować nas jednostki niezwiązane z falami i to ze wszystkich stron. I znowu mam problem z gospodarką. W They Are Billions zawsze stawialiśmy na flance łuczniczkę która ogarniała samotnych zombie, a której to utrzymanie w stosunku do naszych dochodów praktycznie nie kosztuje. Tutaj jednostki są po prostu za drogie i zrobienie już paru z nich spowoduje nie tylko, że zapłacimy spory majątek, ale i ograniczymy drastycznie nasz dochód. Posiadanie przy 15 fali (standardowo jest 25) ponad 10 jednostek to już luksus i za tymi też jednostkami stoi olbrzymia baza, dziesiątki domów itp. Dlatego też już od 3 – 5 fali, samotny Conan albo Jeździec biega od punktów granicznych bazy, gdyż nie stać nas jeszcze na mury i po prostu łapie pojedynczych maruderów. Bardzo długo nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć flanek naszej bazy.
O wypadzie za miasto w late game nie ma żadnej mowy. Oprócz naszej bazy, wokół niej znajdziemy dziesiątki potworów i gniazd, a także legendarne tytany. O ile w early game, tak mniej więcej do 10 fali, polowanie na te stwory jest bardzo wskazane (doświadczenie i masa surowców) to potem, po prostu nie dajemy rady. Wrogowie atakują ze zbyt wielu stron, musimy gasić pożary, naprawiać budynki itp. Nie ma szans na eksplorację.
Nawet twórcy zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak z grą, gdyż w patchach znajdziemy naprawdę solidne zmiany, jak np. zwiększenie ruchu jednostek o 30% (!!!!!). Wszystkich naszych jednostek! What the heck? I takich poprawek jest wiele, patch wychodzi co tydzień, a mimo to nie mogę powiedzieć by komfortowo mi się grało.
Więc zdarzało mi się przegrać, ale nie do końca wiedziałem co źle zrobiłem. Najczęściej problem leżał w gospodarowaniu surowcami, gdyż po ciężko uzbieranych zapasach i wydaniu ich np. na warsztat do ulepszeń, okazywało się że już przy piątej fali miałem za mało żołnierzy by nie tyle co obstawić wszystkie flanki, co mieć odpowiednio duże siły by odbić atak wroga. Za szybko, za mocno, nie wiem dalej jak w to grać. Pewnie jest jedna, słuszna ścieżka, ale ja jej nie odkryłem. Ogólnie grałem tak, że najpierw budowałem te cholerne dziesięć jednostek, mury i bramy i wtedy dopiero zaczynałem się bawić w technologie, wcześniej budując tylko rynek i technologie do niego, gdyż dzięki temu mamy znacznie większe zarobki. Co jednak z tego, skoro po zbudowaniu paru jednostek musimy zbudować kolejne 6 nowych domów. A nawet jeżeli będziemy mieć pieniądze, to zabraknie nam ludzi w osadzie i znowu budujemy kolejne domy.
Conan Unconquered ma jednak świetny klimat
A to wielka szkoda, gdyż czuć potężny i brutalny klimat który jest zawarty w serii Conan. Świat gry jest okrutny, musisz się przystosować, lub zginiesz, nasze armie zasilają niewolnicy, a solidnym źródłem zarobku są zbieracze zwłok. Nie jest lekko, przetrwanie jest możliwe, ale wymaga wielu ofiar. Grafika jest niby trójwymiarowa, ale w praktyce mam wrażenie że to bardziej 2D, podobnie jak to było w Starcraft 2 (wiem że można było tam obracać kąt kamery, ale chyba robiono to tylko w przerywnikach filmowych). Jednak graficznie mi się bardzo podoba. Oprócz szeregowych jednostek takich jak łucznicy czy jeźdźcy, pojawiają się magowie oraz magiczne stworzenia posiadające unikatowe cechy. Pająki na przykład potrafią przechodzić przez góry i mury atakując nas z flanki. Do tego gra posiada bardzo dobry dźwięk oraz muzykę, naprawdę czuć moc podczas gry.
Dziwi mnie także to, że Conan Unconquered nie posiada naprawdę solidnej kampanii fabularnej, gdyż taki element bardzo by pasował w grze, zwłaszcza że posiadamy dostęp do dwóch bohaterów (trzeci jest dostępny w formie DLC). Ogólnie grze brakuje trochę zawartości, gdyż sam tryb survival byłby fajny na wersję Beta lub Early Access, a tak szczerze mówiąc po jednym przejściu gry i paru misjach kampanii, nie mam potrzeby by wracać do Conan Unconquered.
Patrząc jednak na dosyć niewielką cenę, bo około 100 zł, to myślę że i tak warto dać szansę dla Conan Unconqured. Mimo, że ta gra będzie dopiero za rok świetna, bo dostanie odpowiedni balans oraz nowe tryby zabawy, to jednak na premierę zabrakło zbyt wielu elementów. Szkoda.
Podsumowanie
Pros
- nawet całkiem przyjemnie się gra
- ładna grafika i dobry dźwięk
- stosunkowo niska cena
Cons
- za mało rzeczy do robienia
- błędy i błędziki, tradycyjny już brak szlifu
Brak komentarzy