Czy Elden Ring jest naprawdę trudną grą?


Elden Ring

Mogę śmiało powiedzieć, że na grach od From Software zjadłem zęby. Spędziłem łącznie parę tysięcy godzin we wszystkich tytułach, grając głównie single player oraz NG+. Podczas moich zabaw z Elden Ring zadawałem sobie nie raz pytanie, czy ta gra rzeczywiście jest łatwiejsza, czy też trudniejsza od pozostałych gier From Software? Odpowiedź brzmi – to zależy.

Ostatnią grą którą ukończyłem przed Elden Ring było Sekiro: Shadow Die Twice, które przeszedłem po raz drugi (jeszcze raz i platyna). Przez miesiące jednak poprzedzające premierę chwilę przypominałem sobie inne gry souls’like, nie tylko te od From Software. Owocem tego był artykuł – 5 gier w jakie powinieneś zagrać przed Elden Ring (oraz 5 jakich powinieneś unikać). Teraz jednak podzielę się z Wami moimi przemyśleniami co do poziomu trudności w Elden Ring. Niestety, nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć czy gra jest na pewno łatwiejsza, czy też trudniejsza. Powiem szczerze, że przez pierwsze dziesięć godzin zabawy miałem wrażenie że jest łatwiej. Z czasem jednak gra ewoluuje, podobnie jak gracz i każdy błąd w projektowaniu postaci będzie nas drogo kosztować … ale jeżeli zrobicie swoją postać dobrze i wykorzystacie odpowiednie bronie i narzędzia to będzie Wam znacznie łatwiej. Ale to samo dotyczy wszystkich gier od From Software (z wyjątkiem Sekiro, gdzie nie budujemy postaci).

Elden Ring jest łatwiejszy od pozostałych gier From Software? – Argumenty

Okej, za mniejszym poziomem trudności odpowiada na pewno konstrukcja gry. Otwarty świat szybko zmusi nas do eksploracji, gdyż pierwszy duży boss, czyli Margit: Upadły Omen, będzie dla większości z nas zbyt brutalny by pokonać go na tym etapie. Zamiast jednak dofarmiać gdzieś na znanych obszarach, będziemy mogli eksplorować olbrzymie połacie tereny, gdzie rozsiane są opcjonalne podziemia, dużo łatwiejsi od Margita bossowie oraz obozy wrogów, gdzie znajdziemy przydatne przedmioty i zaklęcia. Jest co robić w Elden Ring schodząc z utartej ścieżki.

Kolejną kwestią jest bardzo rozbudowany system duchów, które można przywoływać w co trudniejszych lokalizacjach oraz przy walce z większością bossów. Duchy symbolizują przeciwników, których spotykamy w trakcie zabawy i mogą posiadać najróżniejsze umiejętności oraz cechy. Teleportujący się bezgłowy rycerz jest świetnym obrońcą, który wytrzyma monstrualne obrażenia, a antyczna bestia będąca łucznikiem wesprze nas walką dystansową. Są nawet duchy wzmacniające obrażenia, leczące czy też rzucające zaklęcia. Jednym słowem, jest to integralny punkt gry oraz twojego buildu, który uzupełnia Ciebie tam, gdzie jesteś słaby.

Kolejną kwestią, która pomaga nowym graczom, jest możliwość resetowania statystyk. Z czasem będziemy zyskiwać na tyle dużo Larw potrzebnych do resetowania (po pokonaniu bossa w akademii), że będziemy mogli trochę poeksperymentować. Niestety ten temat nie dotyczy broni, które na podstawowym poziomie w późniejszej fazie gry są praktycznie bezużyteczne i dopiero po ulepszeniu będziemy mogli zrozumieć, czy warto ich używać lub też nie. Albo szukając porównań i poradników w internecie, ale chyba nie o to chodzi?

A może Elden Ring jest trudniejszy od pozostałych gier From Software?

Twórcy gry postawili sobie za punkt honoru, żeby gracze nie mogli już okrążać bossów i atakować ich ślepych punktów. Koniec z wielkim bong bong, olbrzymim toporem i podwójnym Zweihanderem. Każdy główny boss i większość pobocznych posiada szereg ataków od tyłu, czy to zamaszyście machając ostrzem lub innym ogonem, czy też po prostu robiąc piruet i zadając monstrualne obrażenia. Szczerze mówiąc, większości bossów bez duchów nie pokonałbym tak łatwo. Twórcy dla równowagi ukrywają różne mechaniki, które mogą nam pomóc. Przykładowo przy Margicie możemy od Łaty kupić przedmiot ogłuszający go na parę sekund, a przy trzecim potężnym bossie – Radahnie Gwiezdnej Pladze możemy do woli przywoływać duchy NPC. Jest to zresztą wskazane, gdyż Radahn bije bardzo mocno i praktycznie nie ma przerw między atakami.

Z czasem w grze pojawią się naprawdę potężni bossowie, którzy nie będą posiadać żadnej staminy i przerw między atakami, co bardzo utrudni Wam pojedynek. Tradycyjnie jak przy pozostałych soulsach, problemem będzie też praca kamery, zwłaszcza przy dużych przeciwnikach. Twórcy nie wpadli na pomysł, bo lekko oddalić kamerę od wroga, który ma wielkość dwupiętrowego domu rodzinnego, dlatego niejednokrotnie będziemy skazani na wariackie machania kamery lub też zakłamanie perspektywy, kiedy będzie nam się wydawać, że jesteśmy blisko, ale wcale tak nie jest.

Elden Ring robi się coraz trudniejszy z czasem, w późniejszej fazie gry często zaczną się pojawiać podwójni bossowie (co dalej? 3 bossów, 10 bossów?). W tym przypadku żaden build nie zapewni Wam przewagi, a walki będą czystym chaosem, gdzie bardziej będzie się liczyć szczęście, niż umiejętności. No i wykorzystywanie bugów i exploitów. Temat dotyczy też pancerza oraz punktów życia. Niezależnie w jak gruby pancerz się zakujesz i jak bardzo rozwiniesz swoją pulę punktów życia, to i tak zawsze trafi się boss posiadający atak lub serię ataków, która zabije Ciebie na strzała. Jest to plaga dręcząca serię od Demon’s Souls i musisz być tego świadomy.

Podsumowanie

Elden Ring dzięki swobodzie w projektowaniu postaci oraz olbrzymim terenom, które można zwiedzać i gdzie można rozwijać bohatera staje się znacznie prostszą grą niż pozostałe gry From Software. Nie oszukujcie się jednak, to dalej pozycja wymagająca wielkiej cierpliwości oraz skupienia. Elden Ring jest jednak niesamowitą grą i świetnym momentem by rozpocząć przygodę z kultową serię i grami od From Software. Najważniejsze jest tutaj podejście, by zrozumieć że umieranie w Elden Ring jest częścią nauki systemu i prób zrozumienia gry. Nikt z nas tego nie uniknął i jeżeli cierpliwie podejdziesz do gry, to czeka Ciebie jedna z najlepszych przygód growych ostatnich lat. Gorąco zachęcam, by każdy dał szansę dla Elden Ring.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Star Scrappers Orbital - recenzja
Następny Co obejrzeć w weekend? Premiery Netflix, HBO MAX i w kinie!