Jestem po seansie filmu Dragon Quest: Your Story i mogę powiedzieć już na początku jedno – każdy gracz powinien obejrzeć tą animację i nie chodzi mi tutaj o osoby znające gry Dragon Quest.
Bo osobiście nigdy w żadną odsłonę gier Dragon Quest nie grałem, więc moje obcowanie z Dragon Quest: Your story to pierwsza przygoda z tą serią. Nie wiedziałem czego się spodziewać i co mogę zastać, ale mogę powiedzieć, że nie jestem rozczarowany. Recenzja będzie zawierała spoilery.
Historia została napisana w taki sposób, by osoby nieznające serii mogły od razu zanurzyć się w świat przedstawiony w Dragon Quest: Your Story. Film zaczyna się od intra zrobionego na zasadzie scenek z retro gierki na Game Boy Color. Lektor wprowadzi nas delikatnie w założenia historii i wyjaśni wszystko, byśmy mogli zrozumieć o czym będą kolejne sceny w filmie. Tutaj mamy sytuację, kiedy zły czarnoksiężnik porywa matkę głównego bohatera, która to posiada tajemnice do otwarcia portali dla mrocznych istot które sprowadzą zagładę na świat. Po świecie już teraz harcują potwory, a czarnoksiężnik wykorzystuje niewolników do budowy świątyni potrzebnej do zwiększenia swojej mocy, bez której nie uda mu się otworzyć portalu.
Historia jest rozpisana na parę pokoleń. Pierwsze sceny będą opowiadać o tym, jak młody bohater, prawdopodobnie wybraniec który będzie mógł użyć smoczego miecza do zamknięcia portalu, będzie podróżować ze swoim ojcem, byłym królem. Ten wybrał ścieżkę tułaczki i za swoje zadanie ma odnalezienie i uratowanie żony więzionej przez złego czarnoksiężnika. Brzmi bardzo klasycznie prawda? Dragon Quest: Your Story to najczystsza baśń skrojona w taki sposób, by zarówno dzieci, jak i dorośli mogli czerpać przyjemność z tego filmu.
Bo musicie wierzyć, że Dragon Quest: Your Story posiada bardzo współczesny morał (każda baśń musi przecież mieć morał), ale ten zobaczycie dopiero na sam koniec filmu, dosłownie w ostatnich minutach. I muszę powiedzieć, że zakończenie było arcymistrzowskie i niesamowicie wbiło mnie w fotel. Dosłownie, zastanawiałem się co się właśnie stało – ale wszystko zostało wyjaśnione, skąd te intro, co to za przyjemny kropelek skaczący za nami i dlaczego pokonane potwory znikają, a nie są rozrywane na strzępy po uderzeniu mieczem lub spaleniu ognistą kulą.
Jak mówiłem na początku, historia jest rozpisana na parę pokoleń. Nasz główny bohater, teoretycznie wybraniec który będzie mógł użyć magicznego i potężnego miecza, wyrusza w drogę by odnaleźć ten właśnie miecz. Po drodze będzie spotykać starych przyjaciół z dzieciństwa, jak np. olbrzymiego bojowego kota oraz dziewczynę i przyszłą żonę. A która jest którą, to też nie będzie takie jasne do samego końca. Ogólnie cała fabuła nie jest zbyt przewidywalna, jest dużo zwrotów akcji których totalnie się nie spodziewałem, zwłaszcza gdy bohaterzy przegrywali i czasami przegrane były tak druzgoczące, że aż nie spodziewałem się tego po takiej baśni bo np. raz bohaterzy zostali zamienieni w kamień, a samotne ich dziecko musiało się wychowywać bez rodziców.
Teoretycznie Dragon Quest: Your Story to anime, w praktyce jednak oglądając go miałem wrażenie, że oglądam bajkę pokroju Asterix i Obelix. Grafika utrzymana jest 3D z zachowaniem zasad Anime (duże oczy, nadmierna gestykulacja itp.) jednak podobnie przecież jest z francuskim Asterix i Obelix, parę kreskówek było wykonanych w takiej technologii, jak i gra Asterix i Obelix XXL 3 jedyne co było problematycznie to azjatycki dubbing, ale jego także przecież można zmienić w ustawieniach filmu na Netflix. Osobiście anime bardzo lubię, więc nie miałem problemu z japońskimi dialogami, jeżeli macie jednak awersję do japońskich bajek, to możecie to zmienić.
Finalnie Dragon Quest: Your Story bardzo przypadło mi do gustu i nie mogę powiedzieć, by znajomość serii była tutaj potrzebna. Dla mnie jej nieznajomość nie przeszkadzała (chociaż postacie nie są mi znajome i raczej je zapomnę), a nawet bardzo dobrze się bawiłem. Pewnie zastanawiacie się też, dlaczego Dragon Quest: Your Story polecam przeważnie graczom? Tego nie mogę zdradzić bez mówienia zakończenia – niby to jest recenzja ze spoilerami, ale ciężko mi będzie o tym opowiadać teraz, bo całkowicie zmieniło to mój odbiór filmu (pozytywnie) i jeżeli jednak go nie oglądaliście, a czytacie tą recenzję, to zdecydowanie nie chcę Wam zdradzać zakończenia.
Po cichutku liczę na drugą część Dragon Quest: Your Story, może bez takiego finału, ale po prostu jako porządne fantasy pełne smoków, poszukiwania skarbów i walki z potworami.
Brak komentarzy