Expeditions: Viking – Recenzja


Oglądaliście serial Wikingowie? Ja tak i go uwielbiam. Ragnar i jego kompania to barwne i wspaniałe postacie które zapadają w pamięć i z przyjemnością śledzimy kolejne postępy. Dlaczego wspominam o tym serialu na początku? Bo grając w Expeditions: Viking, czuję jakbym grał w realizację serialu w postaci gry komputerowej. Z tym że fabuła jest inna, ale klimat pozostał ten sam.

Expeditions: Viking – O co chodzi?

W Expeditions: Viking chodzi o przetrwanie. Nasza rodzina ma poważny problem kiedy ojciec popłynął na wyprawę gdzie zginął, zabierając za sobą do grobu większość wojaków z naszego plemienia. My jako syn i władza klanu mamy za zadanie przetrwać ten burzliwy okres. Gra rozpoczyna się od scypy po zmarłym wodzu plemienia gdzie zaproszeni zostali przedstawiciele wszystkich ważnych klanów. I już na wielkiej uczcie, przy trzeszczącym ognisku i zapachu pieczonego dzika zaczynamy się orientować że nasze zadanie nie będzie proste.

Już na uczcie dochodzi do oskarżeń wśród członków rodziny oraz zawoalowanych gróźb ze strony potężniejszych klanów. Ojciec był wojownikiem i totalnie olał sprawę rozbudowy wioski oraz relacji z sąsiadami. Handel leży, palisady prawie nie ma, nasz klan nie ma przyjaciół. Jest źle.

Gra Expedtions: Viking to gra fabularna osadzona w około 780 roku naszej ery, kiedy to na północy europy synonimem największej grozy i tragedii były najazdy wikingów. Walka jest osadzona w systemie turowym, ale pierwsze co mnie zaskoczyło to fakt że jest to gra w pewnym sensie historyczna. Nie jestem pewien czy któreś z postaci są prawdziwe, aczkolwiek nie spotkamy tu magii i fantstycznych potworów z mitologii nordyckiej. Nawet umiejętności naszych postaci nie są specjalnie efekciarskie.

I to jedna z bardziej interesujących gier fabularnych w jakie ostatnio grałem.

Nasza legenda rozpoczyna się od …

Od zebrania drużyny. Nasz protagonista doszedł do wniosku że szans na ocalenie nie znajdzie w rodzimej Danii i musi szukać jej na zachodzie, między innymi w Anglii. I tutaj zaczyna się zabawa, bo gra jest zaprojektowana w bardzo interesujący sposób. Otóż do szans ocalenia możemy podejść na wiele sposobów. Możemy szukać sojuszników wśród ludów którzy na dźwięk rogów wikingów kulą się ze strachu, możemy próbować odbudować nasz ród dzięki handlowi i zbieraniu bogactwa, a także możemy zebrać klany i na czele potężnej armii zorganizować wielki rajd na miasta innych plemion.

Każda nasza decyzja w jakiś sposób popycha nas w kierunku realizacji któregoś z tych celów. Jak uda nam się już zbudować nowy statek i zebrać hirdę (nie popełniłem błędu) zaczynamy wyruszać i poznawać nowe ziemie. A tam jesteśmy na bieżąco ofiarami uprzedzeń społecznych oraz religijnych. Oba aspekty są bardzo mocno zaznaczone w grze. I dobrze, dzięki temu klimat jest bardziej wyczuwalny, a decyzje wiążące.


The hird, in Norwegian history, was originally an informal retinue of personal armed companions, hirdmen or housecarls, but came to mean not only the nucleus (’Guards’) of the royal army, but also developed into a more formal royal court household.

Źródło: Wikipedia

No właśnie – decyzje. O nich można napisać oddzielny artykuł. W grze Expeditions: Viking każdy nasz wybór ma znaczenie. Po pierwsze morale naszego zespołu może się zmniejszać lub zwiększać w zależności od naszego wyboru, przykładowo egoiści nie będą chętni podążać za wodzem który zbyt ochoczo pomaga innym, a przesądni nie będą patrzeć miło kiedy wspieramy chrześcijan zamiast ich zabijać. W imię Thora oczywiście.

Po drugie – nasze decyzje wpływają na całą grę, i bardzo często ich efekty zobaczymy wiele miesięcy później. Do tego nie ma dobrej i złej drogi. Najczęściej decyzje podejmowane przez naszego protagonistę są bardzo skrajne i neutralne. Dzięki temu historia w grze staje się jeszcze bardziej barwna i interesująca.

Ważna sprawa – nasza Hirda nie może podróżować non stop. Musimy obozować aby odpocząć, naprawić sprzęt i zagoić rany takie jak połamania i poparzenia. Dlatego planując naszą wyprawę zawsze szukamy przyjemnego miejsca na obóz. Jeżeli jest ono zajęte przez innych podróżników lub wilki, to cóż, jesteśmy wikingami. Rach ciach i poganiamy konkurencję. Wiedźma przygotuje medykamenty, wyślemy łuczników na zwiad, wojownicy staną na czatach, a kucharka przygotuje smaczną zupę ze złapanego wczoraj lisa.

Planowanie tego kto czym będzie się zajmować jest ultra ważne i jest to coś co bardzo zaniedbałem na początku gry. Nasze postaci nie będą dobre we wszystkich, dlatego warto część osób na zawsze pozostawiać w obozie w celu jego ogarniania i tam lokować punkty umiejętności. Dzięki temu nasi wojownicy będą najlepiej wyszkoleni, a myśliwi będą znać się na rzeczy. Oczywiście warto przeznaczyć parę punktów na rozwój broni każdej z postaci, bo niektóre misje będą wymagać ich obecności.

Błędy matrixa, czyli nie jest taki świat idealny

Niestety, zdaje się że nikt nie testował zbyt dokładnie Expeditions: Viking. Cały czas spotykam się z błędami, literówkami lub glichami. Moja postać lub któryś z kompanów wielokrotnie zablokował się w teksturze i gdyby nie wczytanie gry już bym tam pozostał. Gra nie była chyba testowana lub nawet jeżeli była, to nikt nie słuchał testerów. Nie są to błędy których nie załata patch, ale dostając grę oczekujemy chyba gotowego produktu prawda?

I taka ciekawostka – wiecie skąd wzięło się słowo Wiking?


Słowo wiking pochodzi od nazwy orężnych wypraw morskich: „viking”. Słowo to początkowo łączono ze staronordyjskim vik (zatoka) lub starogermańskim vik (osada portowa). W formie wicinga, wicingas zostało po raz pierwszy użyte dla określenia małych grup pirackichw anglosaskim poemacie Widsith z VII wieku[1].

Później zauważono jednak, że słowo to pojawiło się jeszcze w VIII wieku (przed okresem napaści wikingów na wybrzeża Anglii, Irlandii i Francji) w postaci staroangielskiego wicingsceada i starofrancuskiego witsing. Od tamtej pory zaczęto łączyć nazwę wiking z tym właśnie obszarem językowym, wskazując na staroangielski „wic” oznaczający obóz handlowy. Pierwszy raz tego określenia użyto na długo przed epoką wikingów, wobec osadników saskich (saksońskich).

Staronordycki rzeczownik żeński viking oznacza wyprawę zamorską. Pojawiał się w inskrypcjach runicznych epoki wikingów i późniejszych pismach średniowiecznych (np. w ustalonym wyrażeniu fara í víking „wyruszyć na ekspedycję”). W tekstach późniejszych, jak Sagi islandzkie, stwierdzenie „wyruszyć na viking” oznacza udział w wyprawie łupieżczej lub piractwie. Wywiedziony od tego staronordycki rzeczownik męski víkingr, odnoszący się do żeglarzy bądź wojowników biorących udział w wyprawach zamorskich, pojawia się w poezji skaldów oraz na kamieniach runicznych, znajdowanych w Skandynawii. Przed zakończeniem epoki wikingów nie niosło negatywnych konotacji. Niezależnie od etymologii było używane jako określenie aktywności i związanych z nią osób, bez uwzględnienia przynależności etnicznej czy kulturowej.

Źródło: Wikipedia

Skąd taka ciekawostka? Bo w grze dużo takich informacji jest wyjaśnianych na bieżąco z punktu widzenia właśnie Wikingów lub spotykanych postaci. Kto powiedział że gry komputerowe nie uczą? Kolejną fajną zaletą, a raczej smaczkiem, jest to że każda spotkana przez nas postać ma swoje imię. Nie spotykam Galijskich Włóczników lub Nordyckich Berserkerów tylko postacie które mają naprawdę swoje imię.

W tak pięknych okolicznościach przyrody

Zarówno grafika, jak i udźwiękowienie gry jest na przyzwoitym poziomie. Scenografia trochę trąci nudą, większość czasu spędzamy w lasach i miastach, brakowało mi trochę ośnieżonych gór lub moczar. Oczywiście są takie lokalizacje, ale zwiedzać je można było tylko parę razy. Raz zdarza się nawet walczyć z Jotunami w trakcie Ragnarok, ale niestety to będzie tylko jednorazowy sen. Oczywiście nie każdy gracz będzie miał szansę zobaczyć tą scenę – wszystko zależy od wyborów które podejmiecie. Ciekawe co mnie ciekawego ominęło? Ścieżka którą obrałem to współpraca z obcokrajowcami oraz rozbudowa potęgi klanu. Teraz z perspektywy czasu zrobiłbym inaczej (postawiłbym bardziej na handel) ale co to za problem zacząć od nowa?

Zwłaszcza kiedy przechodziło się Tyranny trzy razy pod rząd. Nie wiem czy Expeditions: Viking tak bardzo mnie wciągnie, jestem po więcej niż dwudziestu godzinach gry i zdaje się dopiero jej połowa, ale póki co ani troszkę nie nudzi.

Podsumowanie

Expeditions: Viking to bardzo fajna gra fabularna. Dobry system walki turowej, interesująca fabuła oraz wybory które generują nieprzewidywalne konsekwencje sprawiają że jest to bardzo dobry tytuł dla każdego fana gier fabularnych. Bawiłem się przy niej wyśmienicie i mam nadzieję wrócić do niej za jakiś czas.


Dziękuję wydawnictwu Cenega za przekazanie gry do recenzji

 

1 komentarz

  1. 25 czerwca 2017
    Odpowiedz

    Poznałem ekipę od Vikinga na ostatnim PAX East – bardzo fajni goście. Widać było ogromną pasję w tym, co robią 🙂 Miałem również okazję zagrać, po prostu idealny tytuł dla fanów RPG i opowieści o wikingach.

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Ghost in the Shell - Ile pozostało ducha w maszynie? - Recenzja
Następny Long Journey Home - Recenzja - Trudne Lądowanie