Projekt wsparty kwotą wynoszącą ponad 1300% podstawowej kwoty. Już samo to sprawia, że warto zapoznać się z tematyką nowej planszówki – Folklore. Tworzone przez wydawnictwo Greenbrier Games INC, raczej nieznane w polsce szczerszej publiczności, ale posiadające w portfolio bardzo klimatyczne tytuły. Które niestety także nie przyjęły się w naszym kraju. Każdy wie, że Polska to kraj eurosem płynący i takie ciężkie fantasy jakie są tworzone przez wydawnictwo Greenbrier Games INC, trafiają tylko do fanów takich klimatów. Folklore to gra planszowa dla osób które kochają Runebounda.
Folklore – Wspieramy arcydzieło
Gra zebrała fenomenalnie dobre opinie przy pierwszym wydruk i bardzo fajną społeczność graczy. Główną cechą gry jest ciężki, mroczny klimat fantasy. Gra jest w pełni kooperacyjna i można w nią pograć zarówno samemu, jak i w drużynie do pięciu graczy. Co jest ciekawe, to zawarty w grze system rozwoju postaci. Nasz heros awansuje wraz z przebiegiem kolejnych misji, dzięki czemu kolejne scenariusze pokonujemy coraz to silniejszym bohaterem.
Kampanie są podzielone na szczegółowe rozdziały lub sesje. Pojedyncza trwa około jednej godziny. Gra więc sprzyja zapracowanym, ale także łatwo pozwala rozegrać kilka rozdziałów pod rząd lub nawet całą kampanię przy nocce z towarzyszami broni, świecami oraz litrami Mahakamskiego Spirytusu. Pierwsze co rzuca się dla mnie w oczy to wyraźny nacisk autorów gry na klimat, który jak już wspomniałem, jest bardzo ciężki i typowy dla pozycji z dziedziny Dark Fantasy.
Folklore – co w pudełku?
Folklore to potężne pudło pełne zawartości. W podstawowej wersji, tak zwanej podstawce, dostajemy dziesiątki komponentów. Wygląda to bardzo konkretnie, ale i cena jest konkretna bo wynosi 60 dolców, czyli jakieś bagatela 200 zł. Raczej wyższa półka cenowa gier planszowych, zwłaszcza że gry nie ma w języku polskim i na obecną chwilę jest to mocny exclusive na kickstartera – dodruki powstają dopiero po kampaniach wspierających za kasę fanów. Więc kiedy nakład się skończy, to trzeba czekać na nową kampanię i raczej nie ma co liczyć że wydawca się zlituje i rzuci nam dodruk sam z siebie jeżeli może to mieć za darmo.
A to dopiero początek, bo w ramach kampanii są wydawane też dodatkowe elementy takie jak:
- Dodatki tematyczne,
- Zestawy figurek,
- Paczki terenów i potworów,
- Dodatkowe maty dla graczy,
- Dodatkowe karty wydarzeń,
- Specjalny arkusz do zapisywania postępów,
- Olbrzymia mapa świata gry,
Wszystkie te dodatki możemy kupić w paczce za 333 dolary. Oczywiście możemy je kupować oddzielnie, cennik jest w opisie kampanii, jednak większość tych rzeczy mimo swojej opcjonalności, kusi swoim wykonaniem i tym jak bardzo rozszerzają tą konkretnie potężną pozycję.
Za i przeciw – czy warto kupić Folklore?
Kwestia podstawowa – warto czy nie? Poniżej krótkie zestawienie argumentów Za i argumentów Przeciw zakupowi tej fantastycznej gry planszowej.
Dlaczego warto zainwestować w Folklore:
- Potężny klimat dark fantasy,
- Wykonanie z najwyższym kunsztem godnym mistrza,
- Dobra skalowalność bez względu na liczbę graczy,
- Można zasiadać na chwilę do godzinnych scenariuszy lub na całą noc do pełnych kampanii,
- Olbrzymia liczba dodatków
Dlaczego lepiej nie inwestować w Folklore:
- Na obecną chwilę brak polskiej wersji językowej,
- Dodatków jest bardzo dużo, zainwestowanie w nie wszystkie to cena dobrego telewizora lub kociej karmy na cały rok,
- Zamrażasz kasę na ponad rok – jak to w przypadku kampanii crowfundingowej, nie wiesz czy wszystko pójdzie okej, czy nie będzie poślizgów itp.
Podsumowanie
Gra prezentuje się fantastycznie, niestety sam nie miałem okazji zagrać, tyle co analizowałem poprzez dyskusje na forach oraz filmy na YouTubie. Czy ją kupię? Nie wiem, nie lubię zamrażać pieniędzy na tak długi okres czasu, jednak jeżeli ktoś z was zainwestuje w tą zacną pozycję i będzie w pobliżu Białegostoku to napiszcie do mnie i z chęcią pogramy 😉
Mimo całej swojej wyjątkowości jaką prezentuje Folklore, mam wrażenie że zakup tej gry w ciemno z takim marginesem czasowym będzie trochę jak zakład w ciemno, niby można to kalkulować, ale lepiej unikać tego typu zabawy. Chociaż z drugiej strony gra niemiłosiernie mnie kusi i może jednak tym razem zagram w tą niewiadomą. Ja się jeszcze zastanawiam, wybór pozostawiam też dla was, żebyście potem nie marudzili że Adrian z Big Bad Dice wam nagadał i kupiliście coś czego nie chcieliście.
Brak komentarzy