Gry niezależne z Playstation to dalej pięta achillesowa na konsole od Sony. Widać jednak powoli zmiany, gdyż pojawił się kolejny tytuł z tego segmentu, czyli Kena: Bridge of Spirits.
Mówię kolejny, ponieważ jeszcze niedawno mieliśmy przyjemność recenzować inną grę typu indie, tym razem produkcji chińskiej. Mowa tutaj oczywiście o F.I.S.T Forged in Shadow Torch, które uzyskało ode mnie bardzo wysoką notę i stało się jedną z najciekawszych platformówek tego roku. Teraz czas na Kena: Bridge of Spirits od studia Ember Lab, które do tej pory nie miało żadnych sukcesów na polu tworzenia gier wideo. Gra została także wydana na PC na platformie należącej do Epic Games, ale nam się udało ukończyć grę na konsoli Playstation 5.
Gra zabierze nas do świata, gdzie istotnym elementem życia są duchy oraz potrzeba życia w harmonii między istotami żyjącymi, a martwymi. Główna bohaterka, tytułowa Kena, jest kimś na kształt pasterza duchów i jej zadaniem jest dbanie o równowagę między śmiercią, a życiem. Dociera ona do pewnej wioski, która była ofiarą strasznej tragedii. Jakiej? Tego dowie się nasza bohaterka w toku swoich przygód. Kena: Bridge of Spirits to trzecio osobowa gra akcji z niewielkimi elementami RPG, gdzie naszym celem będzie eksploracja opuszczonej wioski oraz okolic i interakcja z różnymi duchami, które pomogą nam w zrozumieniu katastrofy i uleczeniu krainy. Istotną tutaj rolą będą odbywać małe istotki o nazwie Rot, które odpowiadają za proces rozkładu. Rot jednak gdzieś zaginęły, a odnalezienie ich będzie kluczowe dla rozwiązania tajemnicy oraz wzmocnienia umiejętności Keny, gdyż to właśnie odnajdując sprytnie ukrytych Rot, Kena zdobywa większe możliwości w walce z tajemniczymi potwornościami nawiedzającymi okolice.
Inaczej niż zwykle, recenzję rozpoczniemy od oprawy audiowizualnej, o której lubię opowiadać raczej na końcu recenzji. Kena: Bridge of Spirits został zaprojektowany w duchu podobnym do animacji Pixara i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to podobieństwo do kultowych animacji takich jak Toy Story lub Potwory i Spółka. Można taki styl lubić lub też nie, mi się osobiście nie do końca podobał, ale muszę docenić urok oraz możliwości, jakie dzięki takiej grafice otrzymała gra. Całość jest oparta tutaj bardziej na szczegółowej mimice oraz drobnych gestach, niż długich dialogach. Niewielki uśmiech czy też niedbałe machnięcie ręką ducha nieraz powie nam więcej niż długi dialog opisujący każde niuanse sytuacji. Sprawia to, że Kena: Bridge of Spirits posiada niecodzienny klimat oraz subtelne tempo gry, które jest niesamowicie angażujące do samego końca zabawy. Do tego klimat buduje także bardzo intrygujący i wpadający w ucho podkład dźwiękowy, gdzie to muzykę skomponowano za pomocą typowo plemiennych instrumentów.
Sama gra jest stosunkowa prosta i częściowo przypomina inne kultowe gry wydane na Playstation w ostatnich latach. Akcja dzieje się w otwartym świecie podzielonym na lokacje, które będziemy eksplorować. Gra posiada prosty system szybkiej podróży, co bardzo ułatwia zabawę, a na sprytnie zaplanowanych mapach ukrytych jest wiele sekretów. Same Rot ukrywają się często jako kamień lub listek, przez co odnalezienie ich wcale nie jest proste. Dzięki jednak innym istotom, które dołączyły do naszego stadka jesteśmy w stanie je odnaleźć. Muszę tutaj przyznać, że świetnie zaprojektowany i przemyślany układ poziomów przypomina mi … prostszy układ map z serii Dark Souls. Pełno tutaj jest skrótów i dodatkowych ukrytych ścieżek, które mogą nas prowadzić do nowych ciekawych miejsc, a zawsze pomiędzy lokacjami wracamy do wioski, która także zmienia się wraz z rozwojem gry. Jest to bardzo swojskie dla mnie uczucie. Nie zrozumcie mnie przy tym źle, gdyż w przeciwieństwie do standardowych soulsów, tutaj rozgrywka jest raczej liniowa i przechodzimy lokacje w ściśle określonej kolejności i dopiero wykonując poprzednie zadania lub zdobywając nowe umiejętności będziemy w stanie przejść dalej.
Kena: Bridge of Spirits zaoferuje nam także możliwość walki z różnymi stworami zrodzonymi przez trawiące okolicę splugawienie. Walka w tej grze nie jest najważniejsza, ale i ona się znalazła. System jest prosty i podobny do tego z wielu innych gier – mamy tarczę, unik, silny i szybki atak, a dzięki rozwijaniu postaci odblokujemy bardzo proste kombosy, jak atak z wyskoku lub podczas biegu. Do walki możemy też posłać towarzyszące nam Rot, które albo ogłuszą wroga, albo przy odrobinie szczęścia, jeżeli uda nam się znaleźć odpowiedni przedmiot, przemienią się w potężną istotę zadającą potężne obrażenia przeciwnikom. Z czasem Kena uzyska także nowe umiejętności przydatne w walce, ale pojawią się także i potężniejsi przeciwnicy oraz nawet okazjonalni, nawet wymagający bossowie.
Gra nie należy przy tym do trudnych, poziom trudności jest bardzo stonowany i grając na średnich ustawieniach, gra oferowała mi raz na jakiś czas wyzwanie, które jednak nie sprawiało, że musiałem spędzić w jakimś miejscu znacznie więcej czasu. Sprawia to, że Kena: Bridge of Spirits jest grą idealną nie tylko dla dorosłych graczy, ale także i dla młodszych fanów gier. Pomoże przy tym także znajoma grafika, tak bardzo przecież podobna do znanych dla dzieci oraz lubianych nie raz przez dorosłych popularnych bajek. Niestety jednak, gra nie posiada polskiej wersji językowej. Jak już wspomniałem, większość dialogów bardziej się opiera na gestach i mimice, a nie rozbudowanych wymianach zdań, ale pomimo tego zawsze przyjemniej jest grać po polsku. Zwłaszcza, że Sony od lat przyzwyczaja nas do swoich bardzo dobrych polskich wersji językowych gier. No niestety nie tym razem.
Podsumowanie
Pros
- Subtelny świat gry
- Intrygująca fabuła, która nie zawsze opiera się na rozbudowanych dialogach
- Prosty, ale angażujący system walki
- Przemyślany, trochę nawet soulsowy projekt poziomów
- Urocze stadko podążających za nami duszków
Cons
- Brak polskiej wersji językowej
Brak komentarzy