Cronos: The New Dawn to odważne podejście polskiego studia Bloober Team do stworzenia własnej wersji Resident Evil, która na dodatek będzie osadzona w alternatywnej Polsce lat powojennych. Czy nasi rodacy wyszli z tej próby zwycięsko? Sprawdźcie naszą recenzję!
Cronos: The New Dawn to gra stworzona specjalnie dla mnie. Uwielbiam Resident Evil, uwielbiam Dead Space. Potrafię wielokrotnie przechodzić gry z tych serii i mogę śmiało powiedzieć, że zjadłem zęby na grach z gatunku survival horror. Nie mogłem się więc doczekać, kiedy dane mi będzie ogrywanie Cronos: The New Dawn. Gra opowiada historię tajemniczej podróżniczki, która budzi się w postapokaliptyczych ruinach Polski, by na polecenie organizacji o nazwie Kolektyw, pozyskać esencje różnych, ważnych osób. Esencje te będą ważnym elementem nie tylko fabuły, gdzie każda kolejna będzie wpływała na psychikę podróżniczki, ale też na samą rozgrywkę, bo różne esencje dadzą nam inne wzmocnienia.

Problem jest jednak taki, że w tych czasach ludzkości już dawno nie ma, a świat przemierzają paskudne stworzenia nazywane osieroconymi. Są to zmutowane zombie, które robią się tym potężniejsze, im więcej biomasy wchłoną. Co więc musi zrobić nasza podróżniczka? Oczywiście cofnąć się w czasie. Naszym zadaniem będzie odnalezienie różnych punktów kotwiczenia i cofanie się w czasie do momentu początków apokalipsy. Twórcy zrobili tutaj fantastyczny manewr, jeżeli chodzi o przedstawienie fabuły. Cofając się w czasie i oglądając ruiny świata w rzeczywistości będziemy mieli niepowtarzalną okazję, by poznać całą historię początków epidemii oraz jej finału. Zbierzemy notatki, posłuchamy nagrań, będziemy świadkami różnych tragedii. Historia w Cronos: The New Dawn jest mroczna i wciągająca, a każdy kolejny fragment notatek czy też dialogów jest niczym kolejny mały fragment w olbrzymiej układance zawiłych powiązań między różnymi ludźmi, których esencji szukamy, a ich roli (czasami dużej, czasami małej) w całej sytuacji jaką spotkał świat.

Cronos: The New Dawn to trzecio osobowa gra akcji z gatunku survival horror. Oznacza to, że naszym zadaniem będzie przechodzenie kolejnych, otwartych etapów pełnych przeciwników oraz rozmaitych potworności, które skutecznie będą budować mroczny klimat. Będziemy zwiedzać zróżnicowane lokacje – na przykład szpital, kościół czy też hutę. To co mi się szczególnie podoba i o czym wspominałem, to możliwość zwiedzania tych lokacji zarówno w teraźniejszości, jak i przeszłości, dzięki czemu będziemy poznawać historię całej gry oraz każdej lokacji w sposób wyjątkowy. Do tego warto zwrócić uwagę na to, że gra dzieje się w Polsce, a twórcy bardzo się postarali, by było tutaj pełno smaczków dobrze widocznych dla każdego gracza, który wychował się na blokowiskach. Charakterystyczne ławki czy też kosze na śmieci w parkach, bary mleczne czy nawet napisy na ścianach w języku polskim budują niesamowity klimat.
Walka w Cronos: The New Dawn jest tak samo wyjątkowa, jak sam świat gry. Będziemy się pojedynkować ledwie z paroma rodzajami wrogów, pojawią się także bossowie. Gdzie jest więc ukryta wyjątkowość? Otóż każdy pokonany wróg, pozostawia po sobie kupkę pulsującej biomasy. Inni wrogowie mogą ją pochłonąć, by wzmocnić się. W ten sposób zwykły zombie, czy raczej osierocony, nagle może nauczyć się pluć kwasem, używać ataków na większy dystans czy też będzie bardziej opancerzony. Każde kolejne wzmocnienie jeszcze bardziej potęguje przeciwnika, co doprowadzić może łatwo do sytuacji, że zwykły potworek stanie się niemożliwym do pokonania wrogiem. Zagrożenie jest tutaj realne i gra szybko i brutalnie nas uczy, że ciała lepiej spalać, a wrogów manewrować tak, by do nich nie podchodzili. AI przeciwników jest jednak niezłe i jeżeli zobaczą ciało po drodze, są w stanie przerwać walkę, by pobiec w stronę trupa i tym samym się uleczyć oraz wzmocnić. Na szczęście trwa to chwilę i podróżniczka może zareagować.

Najprościej jest ciała spalać, ale paliwa mamy zawsze za mało, więc uczymy się używać ich jako broni. Grupując wrogów wokół ciał możemy podpalić wszystkich naraz zadając obrażenia obszarowe oraz niszcząc zwłoki przeciwników, jest to jednak strategia ryzykowna, bo jeżeli nam się nie uda, to zaatakują nas wzmocnieni osieroceni. Do dyspozycji otrzymamy parę różnych broni w dwóch wariantach. Przykładowo pistolet będzie mógł strzelać naładowanym strzałem albo serią, a strzelba wystrzeli na raz dwa pociski śrutu lub też naładuje swój strzał. Lubię to, jakiego kopa mają bronie i jakie efekty są przy każdym wystrzale. Solidne wstrząsy ekranu, siarczyste bryzgi krwi postrzelonych wrogów oraz zmiatanie ciał przeciwników dobrze naładowanym strzałem robi wrażenie. Strzelanie w grze daje naprawdę wiele przyjemności estetycznych.
Niestety Cronos: The New Dawn posiada jeden duży problem, który bardzo psuł mi zabawę. Chodzi o ekwipunek, jego wielkość oraz zarządzanie nim. Gra daje nam naprawdę mało miejsc w plecaku przy jednocześnie zbyt wielu przedmiotach do zebrania. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że bardzo często specjalnie wracałem się do bazy by zostawić jakiś rdzeń czy inny przedmiot fabularny, bo inaczej nie byłoby miejsca na broń. Co gorsza, w grze znajdują się trzy rodzaje broni i każda z nich ma swój własny rodzaj amunicji. O ile przedmioty wypadające z pojemników są losowe, to bardzo słabo one korelują z tym, co posiadamy przy sobie. Jeżeli nie mamy żadnego pistoletu, to i tak będziemy zdobywać do niego amunicję. Musimy więc zawsze mieć przy sobie trzy bronie, bo istnieje duża szansa, że zabraknie nam amunicji do którejś z nich, a ze skrzynek otrzymujemy niepasujące magazynki.

Do tego Cronos: The New Dawn posiada nierówny poziom trudności wynikający właśnie z tego ekwipunku. Nie powiem, żebym był wyśmienitym strzelcem, ale w grach tego typu zjadłem zęby i wiem mniej więcej jak zarządzać przedmiotami. A jednak po każdej brutalnej wymianie ognia, posiadałem zawsze ledwie parę pocisków, a często nawet nie zostawało mi prawie nic i musiałem kombinować, by pokonać ostatnich wrogów. I to nawet w sytuacji, kiedy wykorzystywałem otoczenie do walki np. beczek, które możemy regenerować za pomocą jednego z narzędzi. Raz specjalnie zostawiłem pistolet w bazie, by sprawdzić, czy wśród przedmiotów, które będą wypadać będą naboje do pistoletu i wyobraźcie sobie, że przy jednej dużej walce z każdej z sześciu skrzynek wypadły tylko pociski do pistoletu, a tylko w jednej były pociski do strzelby. A jeżeli wczytamy grę, to wypadające przedmioty będą inne. Niezależnie więc jak grałem, amunicji było zawsze zbyt mało, a jednocześnie w plecaku bardzo szybko kończyło się miejsce.
Cronos: The New Dawn wygląda bardzo dobrze, jestem naprawdę zaskoczony, jak świetnie wygląda ta gra. Liczba szczegółów świata jest oszałamiająca, efekty świetlne, cienie czy też zabawa kolorami kiedy np. wejdziemy do pokoju skażonego zarazą i wszystko zaczyna mieć czerwony odcień robi piorunujące wrażenie. W tym samym momencie co tworzę tę recenzję, ogrywam też Sillent Hill f i widać niesamowitą różnicę między grą od światowego kolosa, jakim jest Konami, a małego studia jakim jest Bloober Team. Sillent Hill f pomimo bycia kontynuacją popularnej serii wygląda po prostu biednie w porównaniu z bogatym wizualnie światem Cronos: The New Dawn. No i bardzo lubię model naszej Podróżniczki – opancerzona i uzbrojona po zęby, ale porusza się jak miniaturowy czołg. Nie robi uników, nie zasłania się i może jedynie uciekać i odwracać się strzelając do wrogów. Czyli klasycznie dla gatunku.

Cronos: The New Dawn to fantastyczna i trudna gra, która traci swój klimat w paru miejscach przez potrzebę ciągłego biegania do bazy, by zostawiać różne śmieci w skrzynce. Nawet po ulepszeniach broni oraz pojemności naszego ekwipunku, ciągle miałem wrażenie, że jadę na oparach i zawsze mi czegoś brakowało. Gra nie posiada takiego klasycznego momentu przełamania, kiedy jesteśmy już tak rozwinięci oraz przygotowani, że nie musimy liczyć pojedynczych naboi. Sytuacja dopiero poprawia się w trybie new game+. Ale i tak, mimo to, Cronos: The New Dawn będzie jedną z moich ulubionych gier z gatunku. Fantastyczna fabuła, świetne miejsce akcji pełne lokalnych smaczków oraz cudowne dialogi i genialna muzyka sprawiają, że gra jest bardzo wciągająca. Oryginalny system walki oparty na ciągle wzmacniających się wrogach także jest czymś wyjątkowym. Widać wyraźnie, że Bloober Team wziął tylko pewien zamysł znany z gier typu survival horror, ale całość zrobili dokładnie po swojemu, nie inspirując się mocno konkurencją. I w dużej mierze zostało to zrobione bardzo dobrze.
Cronos: The New Dawn możesz znaleźć w Sklepie z Grami
Podsumowanie
Pros
- Ciekawe bronie posiadające solidnego kopa
- Świetny pomysł ze wzmacnianiem przeciwników
- Zwiedzane tereny pełne lokalnych smaczków
- Cudowna muzyka i świetne modele postaci
Cons
- Źle wywarzony poziom trudności