Metal Eden – Recenzja – Polski Doom


Metal Eden to z założenia mały projekt, który ma olbrzymie aspiracje. O to niewielkie studio Reikon Games postanowiło spróbować stworzyć prawdziwego, polskiego Dooma w klimacie mocnego science fiction. Czy udało się dosięgnąć ideału? Zapraszam do recenzji!

Metal Eden opowiada historię świata, gdzie ludzkość postanowiła zamieszkać inną planetę i by przetrwać trwającą setki lat podróż, postanowiła zmienić swoją formę oraz przenieść swoje Ja na nośniki zewnętrzne, nazywane tutaj rdzeniami. Wokół rdzeni kręci się cała historia gry, a te są w niebezpieczeństwie, ponieważ kolonia Moebius, gdzie ukryte są rdzenie obywateli jest w wielkim niebezpieczeństwie. Nasza główna bohaterka o imieniu Aska (nie mylić z Aśka) wyrusza pod przewodnictwem Nexusa, który będzie dowodzić operacją z bezpiecznych serwerów stacji ratunkowej. Nexus to arogancki dupek, od samego początku nie ukrywa, że gra na dwa fronty, bawi się bezczelnie główną bohaterką i jej życiem.

Metal Eden RECENZJA | Polski Doom od Reikon Games – Czy warto kupić?

Aska jest androidem, podobnie jak wszyscy mieszkańcy tego świata, więc każda śmierć to jedynie brutalna niedogodność i po zbudowaniu nowego ciała zostanie zgrana jej tożsamość by kontynuować misję. Postaci w grze jest niewiele, ale raczej nie grasz w takie gry dla historii, chociaż tutaj fani dobrego science fiction będą zadowoleni. W starym stylu, przed każdą misją będzie nas czekał bardzo ładny filmik wprowadzający do historii, a także posypujący trochę okruszków prowadzących do prawdziwego epilogu gry, który naprawdę wyjaśni, o co tutaj chodzi. Historia posiada też parę dziur fabularnych, ale może te zostaną wyjaśnione w kolejnej części, bo zakończenie wyraźnie sugeruje możliwość powstania Metal Eden 2.

Metal Eden wygląda naprawdę bardzo ładnie. Nie tylko modele wrogów robią wrażenie, ale i same zwiedzane obszary monstrualnego miasta.

Metal Eden to pierwszo osobowa gra akcji, gdzie będziemy sterować naszą bohaterką podczas pompujących adrenalinę kolejnych starć z hordami androidów. Aska jest dużo bardziej dynamiczna niż Slayer z ostatniego Doom: The Dark Ages, potrafi biegać po ścianach, chwyta się linki by szybko nawigować po okolicy czy też używa skoczni oraz specjalnych szyn powietrznych, które pozwolą jej szybko nawigować w trakcie akcji. Osobiście wybrałem poziom trudności brutalny i rzeczywiście było bardzo brutalnie, przynajmniej na początku, póki nie zrozumieliśmy podstawowych zasad gry. Potem, kiedy już opanowaliśmy cały system rdzeni, trochę rozwinęliśmy bohaterkę i zdobyliśmy lepsze bronie, to było za łatwo, chociaż miejscami twórcy przesadzili z niektórymi wyzwaniami. Szczytem, który doprowadził mnie prawie do płaczu był moment, kiedy musieliśmy walczyć z trzema bossami jednocześnie, co było dużo trudniejszym wyzwaniem, niż pojedynek z ostatnim bossem w grze.

Metal Eden to klasyczny akcyjny shooter, ale posiada parę ciekawych mechanik. Przede wszystkim spora część wrogów posiada pancerze, które skutecznie blokują obrażenia. Możemy je niszczyć na parę sposobów – atak w zwarciu osłabia strukturę pancerza pozwalając nam zadać więcej obrażeń, a bronie energetyczne bez problemu niszczą opancerzenie, gorzej sobie radząc z tak zwaną tkanką żywą. Sposobów jest parę, a ciekawe jest to, że broń energetyczna pojawia się dopiero na stałe w naszym arsenale dopiero w drugiej połowie gry, przez co my musimy nauczyć sobie radzić z pancerzem za pomocą pozostałych sztuczek. Ogólnie system walki jest bardzo dynamiczny, a bronie jednocześnie klasyczne dla gatunku, jak i na swój sposób oryginalne. Każda broń będzie mogła dostać jeden z dwóch dodatkowych trybów – strzelba będzie mogła strzelać odbijającym się śrutem, a przy ciężkim karabinie maszynowym zdecydujemy, czy chcemy mieć granatnik czy też karabin snajperski.

W niektórych misjach będziemy mogli przemienić się w metroidvaniową kulę, która ciska rakietami i piorunami.

W ten sposób dopasujemy arsenał do naszych wymagań i zatkamy luki tam, gdzie byliśmy słabi. Oczywiście też Aska może nosić bardzo mało amunicji, więc gra będzie od nas wymagała ciągłego szuflowania aktualnym narzędziem destrukcji. Z drugiej jednak strony, nie wiem czy to nie błąd, ale dwie bronie energetyczne w grze miały wspólny magazynek i zużywanie zasobów z jednej, drenowało też zasoby w drugiej. To dziwne, bo wszystkie inne bronie posiadały oddzielne magazynki i się wzajemnie nie kłóciły. To jednak sprawiało, że amunicji do broni energetycznej było zawsze za mało, a na graczu takie działanie wymuszało ciągły wybór tego, jakiej broni chcemy używać w danym momencie kosztem innej. Nie lubię takich wyborów, zwłaszcza kiedy obie z nich były naprawdę fajne w użyciu i wolałbym zużyć amunicję do jednej i przeskoczyć na drugą.

Tutaj wchodzi cały na biało system rdzeni, który bardzo wyróżnia grę na tle konkurencji i bardzo przypadł mi do gustu. Każdemu wrogowi bez pancerza jesteśmy w stanie wyrwać rdzeń natychmiast go uśmiercając. Możemy go wykorzystać potem na trzy sposoby. Po pierwsze, kiedy go trzymamy to zwiększają się nasze obrażenia, po drugie możemy go rzucić, zadając obrażenia obszarowe wrogom, po trzecie, możemy go skonsumować i tym samym zadać jeden potężny atak w zwarciu, który będzie naszym głównym sposobem zrywania pancerzy z wrogów w pierwszych etapach rozgrywki. Wyrywanie rdzeni ma swój czas odświeżenia, a działanie każdej z tych mechanik możemy rozszerzać rozwijając naszą bohaterkę. W późniejszych etapach gry wyrywanie może natychmiast zadawać obrażenia obszarowe, a konsumpcja będzie lepiej odnawiać nasze zdrowie i pancerz. Metal Eden wyraźnie inspiruje się ostatnimi grami z serii Doom, gdzie wrogowie byli źródłem naszych zasobów, ale podchodzi do tego tematu totalnie inaczej dając graczowi potężne wzmocnienie, którego użycie może bardzo ułatwić starcia.

Nawet nie wiecie, jak często w Metal Eden wrogowie blokują się w powietrzu podczas swojej animacji skoku. Zdecydowanie częściej niż sporadycznie.

Metal Eden wygląda naprawdę fantastycznie i nie ma czego się wstydzić stając w szranki z innymi współczesnymi grami. Zwłaszcza filmiki między misjami zrobione zostały w klimatyczny i fantastyczny sposób. Ale i podczas gry, zarówno efekty walki jak wybuchy, zerwanie pancerza, pulsowanie ekranu podczas używania rdzenia czy też naprawdę dające sporo satysfakcji trafienia we wrogów z naładowanej pięści zostały tak zaprojektowane, by czuć było moc. Wybuchy granatów, wstrząsy energetyczne z działka czy też ładnie wyglądające ślady trafień z ciężkiego karabinu maszynowego robią wrażenie. Gra też dobrze wygląda w dalszej skali. Przemierzać będziemy olbrzymie kompleksy futurystycznego miasta, nieraz skacząc nad przepaściami, a innym razem używając specjalnych szyn między dwoma oddalonymi punktami. W tym czasie będziemy podziwiać grę w makroskali,a to co dzieje się na trzecim planie robi piorunujące wrażenie.

Niestety Metal Eden posiada też bugi i niedociągnięcia, których jest nawet sporo. Część osiągnięć nie działała po ostatniej aktualizacji i po ukończeniu gry na poziomie trudności brutalnym otrzymałem tylko osiągnięcie za walkę z ostatnim bossem. Całość została udokumentowana na kanale YouTube Big Bad Dice, więc sami możecie ocenić nasze starania. Dodatkowo w grze znajduje się sporo dziurawych tekstur oraz niewidzialnych ścian. Wiele razy zdarzało się, że podczas zwykłego biegania po platformach, nagle zaczynałem spadać na dół. O ile szybko zareagujemy, to możemy za pomocą podwójnego skoku oraz jetpacka uratować się przed śmiercią, ale w przypadku upadku zawsze tracimy trochę punktów życia i pancerza, co bardzo bolało grając na poziomie trudności brutalnym. Z drugiej jednak strony, gra chce się bawić w sekrety i ukryte pomieszczenia, a jednak znajdziemy tutaj porażająco dużo niewidzialnych ścian i blokad, gdzie w innym miejscu taka podobna przestrzeń jest normalnie dostępna.

Możliwość powtarzania misji jest spoko, ale tracimy postęp który zdobyliśmy w poprzednich misjach, więc to nie jest tryb nowej gry+. A szkoda, bo chciałbym przejść ponownie grę bardziej dopakowany sprzętem i z wiedzą, którą posiadam.

Metal Eden jest fantastyczną grą, niezwykle wciągającą oraz dynamiczną. Szkoda jedynie, że ma tylko 8 misji i jesteśmy w stanie ją skończyć w mniej niż 10 godzin. Niby możemy potem powtarzać misje, ale brakuje solidnego trybu new game+, gdzie moglibyśmy jeszcze raz ukończyć grę z całym naszym arsenałem i przeciwko silniejszym wrogom. I właśnie taką grą jest Metal Eden – grasz i bawisz się dobrze, ale gdzieś na granicy wzroku i pojmowania widzisz, że coś jest tutaj nie tak. Tutaj znajdzie się dziura, gdzie nie powinno jej być, tam jakiś błąd, zauważysz też, że nasza bohaterka nie zawsze przykleja się do wroga podczas ataku wręcz, kiedy jednocześnie kule przeciwników dosłownie skręcają w powietrzu by nas trafić na pochyłej platformie. Nie są to problemy wynikające z braku talentu twórców, bo dostarczyli oni dokładnie to co obiecali i zrobili to dobrze, z oryginalnym pomysłem oraz przyjemną rozgrywką, ale zabrakło szlifu, testu, a pewnie i także – pieniędzy. Niemniej jednak zachęcam do zagrania w Metal Eden – jestem pewien, że większość graczy będzie bardzo zadowolona z tej zabawy.

Zobacz Metal Eden w Sklepie z Grami

Podsumowanie

Metal Eden to bardzo dobra gra, która jest niedopracowana w trochę zbyt wielu miejscach. Niemniej jednak trochę patchy i będziemy mieć praktycznie ideał.
Ocena Końcowa 7.0
Pros
- Ciekawa, dynamiczna historia
- System rdzeni, które pozyskujemy z przeciwników
- Zróżnicowane bronie dające frajdę
- Świetny flow podczas walki
- Fantastyczne wizualia oraz świetny soundtrack
Cons
- Niewidzialne ściany, co utrudnia szukanie sekretów
- Dziurawe tekstury, niedziałające osiągnięcia
- Brak dodatkowych trybów jak new game+
Poprzednio Najlepsze anime isekai - TOP 8, które warto znać!
To jest najnowszy artykuł.