Niektórzy lubią walkę na śmierć i życie przeciwko sobie, niektórzy lubią gry spokojne, inni są fanami gier mało wymagających, a jeszcze niektórzy lubią wspólnie pokonywać wszelkiego rodzaju kreatury. Mało rzeczy zbliża ludzi do siebie, tak jak zbliżają do siebie kooperacyjne gry planszowe – wspólny wróg, wspólny cel i wspólna strategia. W tym tygodniu przedstawiam kilka naszych ulubionych gier idealnych do współpracy.
Cthulhu Death May Die
W Cthulhu Death May Die od jednego do pięciu graczy wciela się w badaczy, których dochodzenie się nie powiodło, rytuał się rozpoczął, a przedwieczny puka do naszego świata. Mało tego, już jesteśmy szaleni, każdy jeden ma jakieś potężne uchybienie w tym co ludzkość postrzega za normalne. Ha, do tego taksówka wystawiła nas przed wrotami/włazem/drzwiami do terenu pełnego kultystów oraz maszkaronów. Start każdego scenariusza można streścić następującymi słowami: „no, to przegapiłeś początek filmu, ale teraz zaczyna się końcowa jatka”. To dość lekka gra akcji.
Recenzja TUTAJ.
Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie
Robinson Crusoe to gra kooperacyjna w którą można grać w od jednego do czterech graczy. Naszym celem jest zawsze przetrwanie na wyspie oraz spełnienie celów scenariusza. Jest grą survivalową o dosyć wysokim poziomie trudności. W rozgrywce wspólnie próbujemy przetrwać – dzielimy się jedzeniem, kawałkiem ziemi do spania oraz rumem i obowiązkami. W praktyce gra została skonstruowana w taki sposób aby można było w nią zagrywać według scenariuszy. Gra jest bardzo losowa, a przy tym okrutna i nie wybacza błędów. Często będziemy głodni, będą nas atakować dzikie zwierzęta, a jedzenie zebrane i niezjedzone poprzedniego dnia zepsuje się i trzeba będzie jego szukać od nowa.
Recenzja TUTAJ.
Aeon’s End
Aeon’s End to gra kooperacyjna, w której gracze walczą przeciwko Nemesis i starają się obronić Gravehold, ostatnie miasto na planecie, zanim zostanie zniszczone. W czasie rozgrywki buduje się talie zaklęć, klejnotów i artefaktów, za pomocą których będziemy próbowali przegonić okropnego potwora. Pikanterii dodaje fakt, że nie możemy tasować kart, co wymusza na nas wcześniejsze obmyślanie taktyk, rozmieszczanie i odkrywanie kart w sposób tak skrupulatny, że najlepsi wojenni stratedzy by się zdziwili. Wszystko bo zniszczyć Nemesis! W większości przypadków i tak się przegrywa, jednak napięcie, planowanie, szybkość podejmowania decyzji dają niesamowitą frajdę z gry. Ta gra po prostu się nie nudzi. Świetny system budowania talii bez możliwości tasowania i deckbuilder w jednym sprawia, że losowość jest bardziej ograniczona niż w innych grach tego typu i jednocześnie gra stawia duże wyzwanie gdyż każdy boss działa w inny sposób. Dobra gra, która stanowi ciągłe wyzwanie.
Posiadłość Szaleństwa
Jest to bez wątpienia kolos wśród gier kooperacyjnych. Naszym zadaniem jest zwiedzanie posiadłości, stawiania czoła niebezpieczeństwom czyhającym na każdym kroku, bezustanne stąpanie po cienkiej linie złożonej z niepewności, ryzyka i trwogi. Każdy z graczy wciela się w badacza i musimy wspólnie odkryć tajemnice związane z jednym z paru scenariuszy. Do gry zostało wydane parę dodatków, gdzie każdy wprowadza nowych bohaterów oraz monstra, gdyż także i przyjdzie nam walczyć z potworami. Całości pilnuje aplikacja, więc jeżeli należycie do tych graczy, którzy nie lubią aplikacji w grach planszowych, to zdecydowanie nie powinniście interesować się tym tytułem.
Recenzja TUTAJ.
Zombicide Czarna Plaga
Współpraca w Zombicide ma doprowadzić do przeżycia w świecie zdominowanym przez Zombie, co wcale nie jest takie proste jak by się mogło wydawać. Zombiaki cały czas są w natarciu, pojawiają się praktycznie z każdej strony, i zrobią wszystko by nas zjeść. Czy jest klimat? O tak! Niezwykle mocno go czuć, Zombicide to ameri pełną gębą. Rozgrywka trwa całkiem sporo, około 3 godzin, warto więc zarezerwować sobie wolny czas specjalnie na partię gry. Zombicide ma trochę złożone zasady, trzeba się sporo doczytać by zacząć grę bez żadnych błędów, chociaż przy pierwszych rozgrywkach to raczej nieuniknione. Gra ma sporo figurek, więc to gratka dla wielbicieli malowania figurek.
Recenzja TUTAJ.
Bloodborne
Bloodborne to kooperacyjna gra karciana dla 3 – 5 graczy, w której wcielamy się w łowców oraz wspólnie z sojusznikami przechodzimy kolejne poziomy podziemi kielicha i na końcu walczymy z bossem. Zwycięzca może być tylko jeden. W praktyce wygląda to tak, że gracze wspólnie walczą z potworami, zdobywając krew oraz trofea które służą za punkty zwycięstwa. Problem jest taki, że każdy potwór ma ograniczoną liczbę punktów życia, które są jednocześnie punktami zwycięstwa. Niepokonany też potwór (z wyjątkiem bossów) ucieka i tracimy wszystkie niezabrane z niego punkty. Gra jest w pełni interakcyjna. Mimo mechanizmu pierwszego gracza, to wszyscy gramy jednocześnie. Razem wykładamy karty, razem transmutujemy broń, razem otrzymujemy obrażenia, ale ginie tylko gracz nieuważny. Przy Bloodborne wychodzą na wierzch charaktery. Część osób będzie bardziej ugodowa i chętniej będzie współpracowała z innymi graczami, inne osoby będą samotnikami, a jeszcze inne zdrajcami i wykorzystają nasze zaufanie oraz zmienią plany przy odkrywaniu kart, dzięki czemu zyskają znacznie więcej naszym kosztem. Zdrada jest motorem napędowym Bloodborne. Nie raz będziemy współpracować z innymi graczami, by dokopać Tropicielowi któremu idzie za dobrze. Innym razem to sami będziemy zaszczuci przez byłych współpracowników, kiedy na wskaźniku zostanie mało punktów życia, a w przechowaniu mamy dużo krwi. Dogadamy się? Wątpię.
Recenzja TUTAJ.
Kroniki Zbrodni 1900
Kroniki Zbrodni to gra kooperacyjna, w której próbujemy rozwiązać śledztwo – czy to w sprawie zabójstwa, porwania, zaginięcia. Mamy do wyboru kilka opcji gry, jednak moja ulubioną jest wersja 1900. W tej głównym bohaterem jest młody, perspektywiczny dziennikarz. Jako reporter narażony będziesz na masę łamigłówek, które należy czym prędzej rozwiązać. Do obsługi gry niezbędna będzie aplikacja na telefon, dzięki której będziesz mógł przemieścić się z lokalizacji do lokalizacji, rozmawiać ze świadkami i potencjalnymi sprawcami, przeszukiwać miejsca zbrodni i kontaktować się z ważnymi osobami. Praktycznie każda akcja wymaga użycia aplikacji…i trochę myślenia. Jestem fanką kryminałów, więc Kroniki dają mi masę frajdy. W czasie gry uwalniamy swojego wewnętrznego Sherlocka i wraz z Watsonem prowadzimy kolejne śledztwa…
Recenzja TUTAJ.
Horror w Arkham LCG
W grze wcielamy się w badaczy którzy próbują rozwikłać zadania według wcześniej wybranego scenariusza lub kampanii. Gra przebiega dwutorowo. Aby wykonać postęp scenariusza, należy zebrać odpowiednią liczbę wskazówek lub wykonać specjalny cel na wierzchniej karcie z talii aktów. Mamy na wykonanie celu określoną ilość czasu w liczbie tur zapisanych na wierzchniej karcie talii tajemnic. Każda tura to jeden żeton zagłady na takiej karcie. Kiedy zebrana zostanie odpowiednia ilość, następuje postęp talii tajemnic czyli odsłonięcie wierzchniej karty oraz przeczytaniu jakie przykrości na nas czekają. Takich kart w każdym scenariuszu może być kilka i są one chronologicznie ułożone. Odsłonięcie ostatniej z nich to najczęściej przegrana lub koniec scenariusza. Polecam Horror w Arkham fanom Lovecrafta i każdemu kto szuka dobrej gry kooperacyjnej dla dwóch osób.
Recenzja TUTAJ.
W jakie gry kooperacyjne Wy lubicie grać?
Gry lubimy kupować na www.taniaksiazka.pl
Brak komentarzy