Aeon’s End: Wygnańcy – recenzja – więcej, mocniej, ale czy lepiej?


Kilka podstawowych informacji o Aeon’s End: Wygnańcy

 

Aeon’s End: Wygnańcy to kolejna odsłona dobrze znanej i wyjątkowo lubianej serii kooperacyjnych deck-builderów, w której wcielamy się w Magów Bram walczących z mrocznymi wrogami, broniąc Gravhold – naszego miasta, przed atakami złych Nemezis. Nemezis to nic innego jak zły i wkurzony boss, który chce nam nasz ukochany Gravehold zniszczyć. Portal Games regularnie dostarcza nam nowych pudełek i wrogów do ogrania. Bardzo lubię tę serię i chętnie do niej wracam przy premierze nowego pudełka. Nowa część zatytułowana Wygnańcy to zarówno samodzielna gra, jak i pełnoprawna kontynuacja narracyjna poprzednich części.

Mechanicznie nie zmieniło się zbyt wiele, więc jeżeli graliście w poprzednie odsłony Aeon’s End, od razu poczujecie się jak w domu. Wszystko oczywiście zależy od rozgrywanego scenariusza, ale nadam składamy naszą talię, zarządzamy ręką i pozyskujemy nowe karcioszki. Nadal nie tasujemy talii, co nadaje rozgrywce przyjemny rytm pozwalający na planowanie kolejnych posunięć i optymalne budowanie naszej talii.

Tury nadal rozgrywamy przy pomocy zmiennej kolejności, a na Nemesis świetnie działa kula ogarnia prosta w twarz – lub coś przypominającego twarz. Aeon’s End: Wygnańcy to nie rewolucja serii, chociaż kilka ciekawych nowinek mechanicznych nam serwuje. Ja jednak doceniam w niej to, że po otwarciu pudełka i przy pierwszej rozegranej partii od razu poczułem się, jakbym wrócił do gry, którą lubię. Karty są na swoim miejscu, nemezis nas łoi niemiłosiernie, a zabawa cały czas jest przednia.

Kolejny dodatek do Aeon’s End to dylemat, czy na pewno go potrzebujemy. Na półce niejednego gracza piętrzą się dodatki do poprzednich odsłon i tona innych gier, które na pewno są fajne, skoro się na półce znalazły. Poprzedni Nowy początek zapoczątkował eksepdycje i fabułę w walce z przeciwnikami, a nowe pudełko kontynuuje dobrze obraną ścieżkę.

„Wygnańcy” wprowadzają kilka świeżynek m.in. nowe mechaniki magów, unikalne i ciekawie rozwiązane umiejętności oraz system kampanii z lekkim elementem legacy (w tym otwieranie kopert i trwałe zmiany talii Nemezis). Wcześniej działało to nieźle, teraz działa to jeszcze lepiej– podczas zabawy czuć rozwój i napięcie, co będzie dalej. Żeby nie zdradzać Wam zbyt wiele, to historia opowiedziana w Wygnańcach jest naprawdę poprawna, chociaż brakowało mi jakichś efektów łał i zaskoczeń. To jednak fantasty i na pewno jest lepsza niż w poprzednich częściach, ale czekam na coś bardziej porywającego.

Już nie tłuczemy kolejnych Nemesis tylko dlatego, że są w pudełku. W Wygnańcach znajdziemy też sporo kopert z kolejnymi kartami, magami i różnorakimi znacznikami, które sukcesywnie będą przed nami odkrywane. Kampania na pewno spodoba się osobom, które nie chcą ładować się w kolejną dużą grę z rozległym światem, a chcącym poczuć namiastkę nieprzewidywalności. Są tajemnice, są ciekawe rzeczy – nic tylko grać.

W Aeon’s End gram głównie solo, chociaż testowałem też nowe pudełko w większym gronie. Kooperacyjne zabawy są równie świetne i przyjemne co sterowanie jednym lub kilkoma magami jednocześnie. Łatwiej mi się umówić na samotną obronę Graveholda (i nie tylko, ale nic więcej Wam nie powiem), ale wspólne zmagania też dają radę. Poziom trudności potyczek solo i ogólnie starć z przeciwnikami nadal jest nierówny i niektórzy bossowie są wkurzający i upierdliwi, ale i tak czułem satysfakcję po każdej rozegranej partii. Mam wrażenie, że po narzekaniach graczy na zbyt łatwych przeciwników poprzeczka została zawieszona nieco wyżej.

Bardzo mi się podobały koncepcje naszych przeciwników – już pierwszy boss ma dość ciekawą mechanikę. Plus dla twórców, że cały czas starają się nas czymś zaskoczyć. Nowi magowie również nie idą w utarte schematy i mamy kilka odjechanych pomysłów. Karty jak to karty, jest różnorodnie i na pewno od pierwszego Aeon’s End z prostym efektem zadaj jedno obrażenia poszliśmy o kilka kroków dalej.

Na zakończenie

Aeon’s End: Wygnańcy to kolejna odsłona znanej i bardzo lubianej serii – nie a tu rewolucji, ale czuć powiew świeżego i przyjemnego grania. Jeśli jesteś fanem serii – można brać w ciemno. To więcej tego, co już było ze szczyptą świetnych i intrygujących pomysłów. Kampania jest satysfakcjonująca, chociaż trochę zbyt przewidywalna, ale ważne, że jakaś jest. Aeon’s End: Wygnańcy to solidne pudło pełne satysfakcjonującej rozgrywki dla fanów i nowicjuszy – warto zagrać i zanurzyć się we wspaniały świat Aeon’s End.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Voidfall?

Aeon’s End: Wygnańcy do kupienia tutaj.

Poprzednio Twórcy moda Skyblivion próbują dogadać się z projektantami Oblivion Remaster?
Następny Monster Hunter Wilds - Gdzie znaleźć przedmioty specjalne o 6 poziomi rzadkości? - Poradnik