Voidfall – recenzja – kosmiczna epopeja!


Kilka podstawowych informacji o grze Voidfall:

Voidfall to gra planszowa osadzona w kosmosie reklamowana jako 4X. Dla osób, którym ten skrót nic nie mówi śpieszę z wyjaśnieniem. Gry 4X posiadają cztery główne elementy – eksplorację, eksploatacja, eksterminacja oraz ekspansja. Czy Voifdall to rzeczywiście pełnokrwisty 4X? Nie uprzedzajmy wydarzeń. O czym jest gra? Jak na rozbudowane euro bywa, klimat i tematyka jakoś nigdy nie idą w parze. Novarchowie, potomkowie królewskiego rodu Novarchon osiągnęli oszałamiający postęp technologiczny i udało im się zbadać najdalsze zakątki gwiazd. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pojawienie się legendarnych i owianych złą tajemnicą istot – Zrodzonych z Pustki. Żeby tego było mało okazało się, że Novarchowie w zamian za delikatną pomoc techniczną, sprzymierzyli się z wrogami. To sprawiło, że w samym sercu imperium otworzyły się międzywymiarowe szczeliny, by uwolnić kosmiczne zepsucie. W tym miejscu wkraczają gracze. Jako przedstawiciele kosmicznych rodów chcą oczyścić galaktyczną korupcję, zapobiec manifestacji Zrodzonych z Pustki w naszym wymiarze i pokonać chaos jako nowi władcy Domineum.

Przyznam szczerze, że może nie czułem jakiejś nutki przygody, bo Voidfall stawia swoje akcenty w zupełnie innych miejscach to nie mogę nie docenić wkładu twórców w opis i rozwój lore tego świata. Wszelkie fabularne wstawki czytałem, co nie zdarza mi się w euraskach zbyt często. Historia, chociaż wtórna i sztampowa, to jednak jest na swój sposób ciekawa i stanowi przyjemne tło do gry.

Voidfall to ciężkie euro, które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Spodziewałem się, że to będzie dobry tytuł. Zrobiłem reaserch, obejrzałem rozgrywki i czułem, że to będzie to. Gdy gra wpadła w moje ręce przeraził mnie ogrom elementów i miejsca, jakich ta gra wymaga. Jednak pierwsze partie wynagrodziły mi wszystko – Void fall jest epicki! Dzieje się tutaj tak dużo, że czasami ciężko w ogóle ogarnąć, co chcemy zrobić i w co warto iść. Zarządzamy zasobami, rozwijamy się, nabywamy nowe technologie, walczymy, zasiedlamy planety – w grze jest co robić i wszystko, co robimy może się podobać.

Zacznijmy od tego, że każdy z graczy steruje jednym wielkim rodem. Każdy z nich jest asymetryczny i ma swoje mocne oraz słabe strony. Ciekawie prezentują się też ścieżki rozwoju oraz specjalne umiejętności, które mogą nam pomóc w trakcie zabawy. Ja lubię asymetryczność, więc pierwszy plus. Patrząc na cały panel zarządzania gracza, można się poczuć jak w excelu. Mamy trzy tory, specjalne diale to śledzenia produkcji i zasobów oraz oddzielny do punktów. Nie czułem się jednak przytoczony i wszystko miało swoje miejsce. Doceniam pracę zespołu UX, który naprawdę poukładał ogrom elementów i przedstawił nam informacje w przystępny sposób.

Żeby pokazać Wam ogrom gry, musicie wiedzieć, że podczas wykonywania akcji mamy do dyspozycji kilka kart, w których każda z nich ma trzy akcji. To daje nam dwadzieścia parę różnych akcji z kosztami i jakimś wpływem na planszę. Dołóżmy do tego setki ikon, które trzeba poznać. Gra daje naprawdę masę możliwości, ale może generować spory down time. Już samo obranie strategii na początek może być przytłaczające. Ja w swoich partiach starałem się robić krótkoterminowe plany co planuje w danej rundzie zrobić. To się sprawdzało, bo ułożenie czegoś sensownego na całą grę było praktycznie niemożliwie. Dzieje się dużo, wchodzą nowe karty wydarzeń, które mieszają plany trzeba dostosowywać. Sama ikonografia też zasługuje na oddzielny plus. Pomimo tego, że jest mnóstwo oznaczeń to są na tyle intuicyjne i czytelne, że po pierwszych partiach nie miałem już żadnych problemów i nie musiałem siedzieć z nosem w instrukcji.

Wszystkie nasze działania napędzają nasze euro-silniczki. Lubię gry z technologiami, które dają nam pasywne i aktywne zdolności. W Void fall dobrze dobrana technologia potrafi dać nam mega kopa. Warto też budować gildie i rozwijać produkcję, bo surowców nigdy dość. W końcu agendy – karty celów, które robią nam punktację w każdej rundzie. To my decydujemy co zagramy i na czym się skupimy. Przyjemne było też to, że miejsce na agendy musimy sobie odkryć sami. Dodatkowo im więcej celów zagramy, tym koszta utrzymania naszego imperium będą wzrastały. Nie jest to może coś strasznie bolesnego, ale Void fall to gra premiuje optymalne zagrania – brak jednego jedzenia boli, ale nas nie zabije. Wszystko wydaje mi się dobrze wyważone – jest sporo decyzji, zarządzania zasobami i ekonomii. Voidfall ma masę małych trybików, a naszym celem jest połączenie ich w jedną płynną rozgrywkę.

Voidfall posiada deterministyczny model walki. To znaczy że każde starcie z góry ma określonego zwycięzcę, bo da się to wyliczyć. Czy to źle? Zdecydowanie nie! Losowość w grach jest często wskazywana jako minus. Tutaj szczęśliwy traf zastąpiono różnorodnością. Na start mamy podstawowe statki, ale wraz z postępami w grze możemy sobie odblokować nowe okręty, chociażby moje ulubione pancerniki. Stawiamy też budowle obronne. Walka bez kostek wcale nie jest pozbawiona emocji – ich ciężar został przesunięty na poziom planowania i przygotowywania się do potyczek.

Voidfall to nie jest gra dla początkujących graczy. To trudne i wymagające euro, które daje jednak ogrom satysfakcji. Nauka gry jest dość uciążliwa, aczkolwiek należy docenić wprowadzenie scenariusza wprowadzającego, który tłumaczy większość elementów gry. Sama gra jest długa – przygotujcie się na 3-4 godziny intensywnego główkowania. Gra zajmuje też ogrom miejsca. Jeżeli gracie w większym składzie, to bez sporego stołu nawet nie zaczynajcie. Sama mapa jest spora, a do tego dochodzą jeszcze elementy graczy.

 

Warto jeszcze wspomnieć o trybach gry i ogromnej regrywalność, jaką daje nam Void fall. Możemy grać klasyczne scenariusze konfrontacyjne lub rozegrać je w co-opie. Dla mnie perełką okazał się tryb solo! Jest całkiem sporo scenariuszy dających różne układy map. Dokładając do tego różne wydarzenia, czy kryzysy, jakie napotkamy wyszła z tego świetna zabawa. Mam już na koncie 5 partii solo i ostatnio odłożyłem na półkę Mage Knighta, który był moim numerem jeden, jeżeli chodzi o nieco bardziej wymagające euro samotnie rozgrywane wieczorami. Dla osób, które znają MK, mogę dodać że mam podobny vibe grając w oba tytuły. Jest nad czym pomyśleć i pokombinować, tylko świat inny.

Na zakończenie

Voidfall to najlepsza gra w kosmicznych klimatach, która spodoba się graczom lubiącym ciężkie tytuły. Czego tu nie ma? Walczymy, rozwijamy się, zarządzamy zasobami. Gra oferuje mnóstwo możliwości, co sprawia, że czuć epickość całej rozgrywki. Każda partia, chociaż długa jest miodna i mam ochotę zagrać jeszcze raz. Jedyny minus – długi setup i sporo potrzebnego miejsca, ale warto się poświęcić, bo warto. Czyżby gra roku? Na ten moment mocny kandydat!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Biały Zamek?

Grę Voidfall możecie kupić tutaj!

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Disney Epic Mickey: Rebrushed - Poradnik Osiągnięć - Jak zdobyć platynę?
Następny Kolejne nowości od Hasbro Pulse! [2024]