Lights Out Navessy Allen to książka, która zawładnęła miłośnikami dark romance, szybko wspinając się na listy bestsellerów Amazona. Czy warto ją przeczytać?
Nie każda książka wzbudza tyle emocji i tak skrajnych opinii jak Lights Out Navessy Allen. Jedni uznają ją za genialne połączenie humoru i erotyki, inni krytykują za fabularną płytkość, przerysowanie postaci i dialogi rodem z internetowego fanfika. Jedno jest pewne – trudno przejść obok niej obojętnie. I choć nie sposób jednoznacznie jej ocenić, warto spróbować przyjrzeć się temu fenomenowi, który od początku 2024 roku zdobywa TikToka, listy bestsellerów i kontrowersyjne recenzje.
Z pewnością nie jest to powieść dla każdego. Osoby szukające realistycznej fabuły, pogłębionych portretów psychologicznych i logicznie rozwijających się relacji mogą poczuć się zawiedzione. Natomiast ci, którzy potrafią odciąć się od realizmu, albo lubią bawić się konwencją, cenią erotykę bez cenzury i liczne odniesienia do popkultury, odnajdą tu wiele radości. Lights Out to nie tylko romans. To też opowieść o fantazji, obsesji i potrzebie bycia dostrzeżonym. Mimo że świat przedstawiony jest przerysowany, to emocje między bohaterami potrafią zaskoczyć swoją autentycznością. To książka o tym, jak bardzo chcemy, by ktoś nas kochał bezwarunkowo, nawet jeśli oznacza to odrobinę stalkingu i zamaskowanego mężczyznę czającego się w naszym salonie (ale robi nam też zakupy, więc częściowo można mu wybaczyć, prawda?).
Książka dzieli się wyraźnie na dwie części. Pierwsza to wciągająca i szalenie zabawna opowieść. Tempo jest szybkie, wydarzenia eskalują, chemia rośnie… ogólnie trudno się oderwać od lektury. Niestety, ostatnia część książki to moment, w którym cała historia zaczyna się sypać. To, co zaczęło się jako mroczna gra między bohaterami, zmieniło nieco trajektorię, gdy okazuje się, że Aly przyciągnęła uwagę kogoś o znacznie bardziej złowrogich zamiarach. Josh z predatora staje się obrońcą.
W drugiej połowie powieści widoczne jest stylistyczne zmęczenie. Dialog traci na błyskotliwości, a narracja staje się rozwlekła. Widać to szczególnie w scenach poświęconych wątkowi mafijnemu, gdzie autorka zdaje się tracić kontrolę nad tonem opowieści, przeskakując nieudolnie między komediowymi a dramatycznymi elementami fabuły. Historia traci spójność, napięcie znika, a ostatnie rozdziały wydają się ciągnięte na siłę. To zresztą powtarzający się zarzut wielu recenzentów – książka mogłaby skończyć się wcześniej i zyskałaby na tym jakościowo. Finał nie spełnia oczekiwań rozbudzonych w pierwszych rozdziałach i choć dostajemy upragniony epilog, osobiście czułam niedosyt.
“Technically, she’d stalked me first. Or she’d tried to…”
Główna bohaterka, Aly Cappellucci, jest przepracowaną pielęgniarką ratunkową. Jej dni wypełniają dramatyczne przypadki medyczne, nocne zmiany i chroniczne zmęczenie. Jak wiele osób z tego pokolenia, stres odreagowuje przy telefonie, głównie przeglądając TikToka, gdzie szczególnym zainteresowaniem darzy pewnego zamaskowanego mężczyznę, który w swoich filmikach nosi maskę, fałszywą krew i wymachuje nożem. Gdy Aly w żartobliwym komentarzu sugeruje, że marzy o tym, by ktoś taki wszedł do jej domu, Josh, bo tak naprawdę nazywa się ów mężczyzna, postanawia zrealizować tę fantazję.
W tym miejscu zaczyna się historia, która balansuje na granicy fantazji i absurdu. Josh nie tylko ją śledzi, ale instaluje w jej mieszkaniu kamery, kupuje jedzenie do jej lodówki, odbiera ją z pracy, a nawet zaprzyjaźnia się z jej kotem Fredem. To stalker, ale „stalker z sercem” – uroczy, zabawny, troskliwy i… nieco szalony. Aly, zamiast być przerażona, daje się porwać tej grze i wchodzi w relację, która szybko przeradza się w burzliwy romans na granicy dominacji, obsesji i wzajemnego oddania.
“I didn’t want him morally grey. I wanted someone with a soul as black as night.”
Jednym z największych atutów powieści Allen jest jej styl pisarski: pełen ciętego, współczesnego humoru, licznych odniesień do popkultury, TikToka i języka pokolenia Z. Czytanie Lights Out przypomina przeglądanie memów o 3 nad ranem – jest zabawnie, absurdalnie i jednocześnie wyzwalające. Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw: Aly i Josha, co daje lepszy wgląd w ich myśli i motywacje, choć nie zawsze z korzyścią dla fabularnego napięcia.
Josh, choć technicznie rzecz biorąc jest socjopatą z przeszłością, zyskuje sympatię czytelnika od pierwszych stron. To definicja chłopaka „golden retriever”, tyle że jest zamaskowany. Widać od początku, że nie jest to „realna” postać, co kobieca fantazja o mężczyźnie idealnym: niebezpiecznym, ale lojalnym, silnym, ale empatycznym, zabawnym, ale gotowym na morderstwo w imię miłości. Z kolei Aly, mimo bycia wykwalifikowaną pielęgniarką, momentami sprawia wrażenie bohaterki fanfika, której każda myśl kończy się żartem, sarkazmem lub nagłym przypływem pożądania. Dla wielu to właśnie ta autoironiczna, przesadzona konwencja jest największym atutem książki. Dla innych – powód do przewracania oczami.
“On principle, I didn’t trust anyone who didn’t like cats, so they’d never be around to judge me anyway.”
Jednym z najczęściej komentowanych aspektów powieści jest jej wątek erotyczny. Lights Out to książka zdecydowanie dla dorosłych – pełna scen BDSM, knife play, dominacji i emocjonalnego napięcia. To, co wyróżnia ją na tle innych książek dark romance to nie tylko ilość, ale też intensywność i bezwstydna celebracja seksualnych fantazji. Autorka nie ucieka od kontrowersji, ale też dobitnie kładzie nacisk na konsensualność i emocjonalne bezpieczeństwo między bohaterami, nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach. Josh, mimo swoich mrocznych skłonności, zawsze upewnia się, że Aly czuje się komfortowo i bezpiecznie – wyłącza kamery, gdy ona potrzebuje prywatności, daje jej przestrzeń, a nawet dostosowuje swoje zachowanie do jej potrzeb.
Dialogi podczas scen erotycznych są równie specyficzne, co reszta narracji: od hiperbolicznych metafor po nagłe zmiany tonu, przypominające momentami parodię gatunku. Dla jednych to świetna zabawa, dla innych momenty wywołujące ciary żenady. Niemniej jednak, chemia między bohaterami jest wyczuwalna, a ich relacja, choć nierealna, daje zaskakująco dużo satysfakcji. W przeciwieństwie do Haunting Adeline, gdzie atmosfera jest konsekwentnie mroczna i przytłaczająca, Lights Out wprowadza dużą dawkę humoru i lekkości, co czyni jej powieść bardziej przystępną dla czytelników, którzy niekoniecznie są fanami czystego dark romance. Pod tym względem jej książka bardziej przypomina Butcher and Blackbird, gdzie również mamy do czynienia z bohaterem o mrocznych skłonnościach, który jednocześnie zachowuje cechy „golden retrievera” – jest lojalny, opiekuńczy i często rozbrajająco zabawny.
Postać Aly trochę mnie rozczarowała. Z jednej strony wykreowana jest na silną, niezależną kobietę, która potrafi zawalczyć o siebie. Zawsze stawia innych na pierwszym miejscu, nie ignorując przy tym swojej intuicji. Jej postać jest odświeżająca na tle innych bohaterek tego gatunku, które często przedstawiane są jako kruche i bezradne. Z drugiej strony bywa irytująca, powierzchowna, z infantylnym sposobem bycia. Wykonywany zawód sugeruje, że jest inteligentną osobą, jej zachowanie przeczyło wszystkiemu, co o niej wiemy. Może to właśnie nieidealna bohaterka, której potrzebujemy?
Josh Hammond, człowiek kryjący się za maską, jest synem seryjnego mordercy. Stroniąc od świateł reflektorów w codziennym życiu, w sieci prowadzi popularne konto, gdzie publikuje swoje zamaskowane wizerunki dla milionów fanek. Od początku nie da się go nie lubić. Jego humor, troska i nieoczywiste pochodzenie dodają mu głębi, nawet jeśli momentami jego postać bywa (sporo) przesłodzona.
Choć Aly i Josh to serce tej opowieści, to nie sposób nie wspomnieć o… Fredzie – kocie, którego rynek czytelniczy pokochał równie mocno, jak Brokuła z Onyx Stormu. Ten puchaty towarzysz Aly, z antyspołecznym nastawieniem do mężczyzn, zdobywa serca czytelników i nawet samego Josha, mimo że mężczyzna na początku bał się tej puchatej kulki. Ich wspólne sceny są urocze, głównie zabawne i pełne ciepła. Fred symbolizuje domowość, akceptację i normalność w świecie, który w tej książce zdecydowanie nie jest normalny. Z drugiej strony, normalność może bywać nudna…
Navessa Allen stworzyła książkę nietypową, odważną i bardzo współczesną. Lights Out to skrzyżowanie erotycznego thrillera z romantyczną komedią, przyprawione TikTokowym absurdem, odrobiną zbrodni i wielką dawką seksu. Nie wszystko w niej działa idealnie, a ostatnie sceny są nawet rozczarowujące. Jedno jest pewne, trudno odmówić książce charakteru. Dla fanów Butcher and Blackbird, Haunting Adeline czy dark romance z humorem, Lights Out będzie świetnym tytułem. Dla innych, raczej niecodziennym eksperymentem literackim.
Czy Lights Out to arcydzieło? Nie.
Czy to książka, o której długo się nie zapomni? Zdecydowanie tak i chętnie przeczytam kontynuację – Caught Up, która ma się pokazać na rynku jeszcze w tym roku.
Zobacz też: Jasmine Mas: Blood of Hercules – recenzja książki – dark romantasy?
Więcej o autorce: navessaallen.com