Pacific Drive próbuje lekko zmienić spojrzenie na gry typu roguelite i Twórcy zapowiedzieli sporo innowacji, których próżno szukać w innych grach tego typu. Czy im się to udało czy raczej skończyło się na frustrującym przekombinowaniu? Zapraszam do recenzji!
Pacific Drive zabierze nas do tajemniczego regionu, gdzie dziwna anomalia nie pozwala ludziom opuścić tego miejsca. Co tutaj dużo mówić, wszędzie dzieją się czary, w tle widać olbrzymie unoszące się obiekty, a przeróżne anomalie w dziwny sposób będą wpływać na bohatera oraz jego pojazd. Gra będzie próbowała przy tym opowiedzieć nam historię, ale całość jest tak nieangażująca, przesiąknięta słabymi dialogami oraz nieciekawymi postaciami, których słyszymy jedynie głos w radiu, że ciężko powiedzieć by historia była czymś, co trzyma nas mocno przy grze. Historia jest raczej przewidywalna, bo będziemy po prostu próbować wyrwać się z anomalii oraz dowiedzieć się, czym ona jest. Zbierzemy przy tym sporo notatek oraz posłuchamy różnych dialogów w typowym, angielskim humorze, które po usłyszeniu bardziej wzbudzają w nas głębokie uczucie żenady niż śmiechu.
Sama rozgrywka na szczęście prezentuje się lepiej. Pacific Drive to pierwszoosobowa gra eksploracyjna, która będzie od nas wymagać regularnego wyskakiwania do strefy w naszym pojeździe, dzielnym samochodzie typu kombi, który będziemy ulepszać między wypadami by lepiej spełniał swoją rolę. Same wypady będą wymagały od nas po prostu zbierania różnych surowców oraz energii potrzebnej do powrotu i kupowania nowych technologii. W trakcie zabawy będą przeszkadzać nam różne anomalie, które mogą zmienić sterowanie naszym samochodem lub też wyrzucić naszego bohatera w górę, jeżeli pod naszymi nogami pojawi się jedna z takich. Anomalie dzielą się na mniej i bardziej uciążliwe i w teorii mają nam urozmaicić i utrudnić przygodę. W praktyce jednak im dłużej grałem, tym bardziej mnie frustrowały, bo ile razy możemy być wyrzuceni w powietrze podczas próby powrotu z kulą energii. Najgorzej, kiedy podczas trasy parę razy pojawią się anomalie wymuszające na nas wysiadanie z samochodu by się ich pozbyć. Dodatkowo, żeby przejechać do dalszych stref, z jakiegoś powodu trzeba jeszcze raz przejechać poprzednie, co oznacza straszne wydłużanie rozgrywki na późniejszym etapie rozgrywki, kiedy chcemy przejechać do jakiegoś dalszego obszaru i po drodze musimy zaliczyć dwie albo trzy mapy przejeżdżając je fizycznie i za każdym razem na koniec na ekranie ładowania musimy wybrać kolejny obszar. Żeby to było zrobione dobrze, całość musiałaby się odbywać w otwartym świecie, gdzie po prostu przejeżdżalibyśmy między jednym obszarem a drugim płynnie przechodząc między nimi.
A samo wysiadanie i odpalanie samochodu także zostało przez twórców Pacific Drive z jakiegoś powodu utrudnione. Za każdym razem kiedy chcemy wysiąść, powinniśmy wyłączyć silnik, złapać ręczny oraz otworzyć drzwi. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie to, że musimy to robić nie jakimś skrótem na padzie, a patrząc na stacyjkę lub drzwi i wciskając przycisk użycia. Na początku ta mechanika jest spoko, ale kiedy musicie ją powtórzyć dziesiątki razy, to zaczynacie się frustrować. Immersja jednak w wykonaniu twórców gry jest jedynie pojęciem względnym, ponieważ część działań samochodu jak wycieraczki czy światła możemy już aktywować skrótem na padzie. A szkoda, bo jazda samochodem jest przyjemna i zrobiona w dobry sposób. Nasz samochód reaguje na różne nawierzchnie w zależności od opon, a wymiana silnika na inny model daje odczuwalne efekty. Właściwie kwestia ulepszania naszego samochodu to był najlepszy element gry Pacific Drive. Wiele czasu spędziłem w warsztacie kręcąc się wokół naszego dzielnego pojazdu, kupując ulepszenia czy też po prostu zajmując się porządkowaniem ekwipunku.
Jak już wspomniałem, zabawy w warsztacie to element, który daje najwięcej frajdy w Pacific Drive, ale nie wynika to tylko z kwestii związanych z samochodem. Nasz warsztat rozwija się razem z nami i kupując nowe elementy funkcjonalne, musimy je postawić w odpowiednim miejscu i podczas bardzo satysfakcjonującej animacji widzimy, jak się on przemienia. Byłem w stanie nawet do pewnego stopnia przeboleć gorączki kolejnego wypadu do strefy tylko po to, by zdobyć jakieś brakujące elementy do stworzenia nowych elementów samochodów. W warsztacie będziemy też musieli dbać o naszą furę, czy to naprawiając ją czy też tankując. Tutaj niestety pojawił się pewien problem z balansem gry, ponieważ naprawy robimy za pomocą czegoś, co nazywa się Repair Putty. Problem z nim jest jednak taki, że jest to przedmiot, który bardzo szybko się zużywa i wymaga od nas cennych i rzadkich składników chemicznych. Szybko więc będziemy mieć deficyt tego składnika i jedynym wyjściem będzie jazda uszkodzonym pojazdem do strefy albo też wymiana wszystkich elementów i odkładanie ich w pojemniku regenerującym, gdzie elementy mogą się same naprawić. Ale oznacza to naprawdę wkurzające działania, bo samochód składa się z pięciu drzwi, maski, dwóch lamp, czterech blach, dwóch zderzaków oraz czterech opon. Żeby regenerować je co misję musimy każdy z tych elementów wymontować, przenieść i zamontować inny na to miejsce. Gwarantuję Wam, że po trzech takich cyklach odechce Wam się żyć, a gra ma nas przecież relaksować, a nie zmuszać do syzyfowej pracy.
Grafika w Pacific Drive jest typowa dla gier niezależnych, twórcy mieli jakiś zamysł i go wprowadzili raczej po drodze ignorując nowoczesne efekty graficzne. Tutaj mamy więc granie ciemnością i oświetleniem, różne malownicze anomalie które rozświetlają mrok nocy (nie wiem czy to przypadek, ale większość misji które robiłem działy się właśnie w nocy). Gra posiada pewne szczegóły, jednak te skupione są głównie na warsztacie oraz samochodzie, a cała reszta obiektów to po prostu kopiuj wklej tych samych domków, samochodów czy też innych obiektów. Jakkolwiek gra nie zachwyca pod względem graficznym, to zachwyca swoją słabą optymalizacją, która sprawia, że gra nie trzyma stabilnych klatek na Playstation 5, zauważalnie widać spadki w niektórych lokacjach i to nawet w miejscach, gdzie gra naprawdę nie prezentuje nic bardziej nadzwyczajnego niż połyskujące światła anomalii. Soundtrack w grze podobno jest dobry, ale osobiście nie jestem fanem takiej muzyki i nic nie wpadło mi w ucho. Tej kwestii tym razem nie będę oceniać. Zresztą gra nawet nie dostała polskiej wersji językowej, a do tego całość jest okraszona dosyć trudnym angielskim, więc osoby które niekoniecznie rozumieją ten język mogą mieć spore problemy.
Pacific Drive to gra, która mnie trochę rozczarowała, gdzie sam rdzeń rozgrywki jest naprawdę przyzwoity, ale liczne przekombinowania oraz zmuszenie graczy do manualnych powtarzalnych czynności sprawia, że już po paru godzinach robienia tego samego miałem produkcji po prostu dość. Po 10 godzinach gry misje nie różnią się znacząco od tych, które robiliśmy po 2 godzinach, gra przestała nas zaskakiwać, a szczerze mówiąc, nie mam ochoty grać w produkcję, która wymaga od nas jakiejś powtarzalnej nudnej pracy by przejść dalej. W teorii na tym polega właśnie gatunek roguelite, ale dobra gra tego typu powinna mieć satysfakcjonujący styl rozgrywki, podobny jak Endless Dungeon czy też Returnal, a nie zwykłe bieganie po domkach w celu szukania chemii do naprawy samochodu oraz slalom między anomaliami przez dziesiątki godzin.
Klucz recenzencki gry Pacific Drive w wersji na Playstation 5 przekazał nam Cosmocover. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Ciekawa atmosfera
- Przyjemne zbieractwo
- Sporo ciekawych wyzwań, które nie zawsze są strzałem w dziesiątkę
Cons
- Historia jest nieangażująca, a nawet odpychająca
- Słaba optymalizacja pomimo dosyć średniej grafiki
- Konieczność przechodzenia poprzednich etapów by pojechać dalej
- Słabe sterowanie, sporo manualnych i niepraktycznych elementów
Brak komentarzy