Recenzja – Furiosa: Saga Mad Max – warto obejrzeć?


furiosa

Film Furiosa: Saga Mad Max właśnie pojawił się w kinach! Czy warto go obejrzeć?

Wiele lat po tym, jak „Mad Max: Na drodze gniewu” zachwycił widzów nieustanną akcją i kultowymi postaciami, reżyser George Miller powraca do bezlitosnego świata. Podczas gdy Droga Gniewu dostarczała dzikiego przypływu adrenaliny, Furiosa przyjmuje nieco inne podejście – proponuje widzom głębszą eksplorację przeszłości tytułowej bohaterki.

Film obejmuje około 15 lat i jest kroniką wydarzeń życia Furiosy, która w młodości została porwana ze swojego bezpiecznego raju przez okrutny gang motocyklowy. Jej matka, będąca utalentowaną wojowniczką, rozpoczyna odważną misję ratunkową, eliminując wrogów z precyzją snajpera. Pomimo tego mężnego wysiłku Furiosa zostaje schwytana przez obłąkanego wodza Dementusa i obserwuje jak ten torturuje i morduje jej matkę. Od teraz staje się jego towarzyszką podróży. Narracja skupia się wokół Furiosy, która przemierza zdradzieckie pustkowia, uwięziona pomiędzy walczącymi frakcjami Dementusa i Wiecznego Joe.

furiosa

Furiosa zawiera wszystko, co fani kochali w serii Mad Max: chaotyczne pościgi samochodowe, bezwzględnych złoczyńców i brutalną historię bohaterów. Niektórzy mogą twierdzić, że sama postać Furiosy czasami zostaje przyćmiona przez inne wydarzenia, albo mogą uznać, że jej postać zostaje zepchnięta na drugi plan. Dzieje się tak dlatego, że postapokaliptyczny świat stworzony przez reżysera George’a Millera jest niesamowicie pokręcony. Choć sekwencje akcji mogą nie do końca dorównywać szalonemu tempu z „Na drodze gniewu”, Furiosa oferuje inny rodzaj dreszczyku emocji – desperacką walkę o przetrwanie i niezachwianą wolę powrotu do domu.

Ten film jest zdecydowanie wolniejszy od poprzedniego, widocznie brakuje mu tej samej nieustannej energii. Z drugiej strony, ten film nie miał być wierną kopią prequela, nieustanna gonitwa w ogóle by tutaj nie pasowała. Największą siłą Furiosy jest umiejętność opowiadania własnej, fascynującej historii – z zachowaniem zimnej krwi, chęcią mordu w oczach i jawną nienawiścią do wrogów. Moim zdaniem porównywanie „Na drodze gniewu” oraz „Furiosy” nie ma najmniejszego sensu – obydwa filmy służą zupełnie innym celom. Obydwa są świetnymi dziełami kinematografii, razem spinają świat Mad Maxa jak dwa kawałki puzzli. Nie mogę napisać, że „nie chciałabym oglądać drugi raz tego samego co pokazało Fury Road”, bo to byłoby kłamstwo – ten film jest świetny i powinno być więcej takich, aczkolwiek Furiosa odkrywa kolejne warstwy w tym świecie, co także mi się podoba.

furiosa

Ostatecznie prawdziwą gwiazdą Furiosy jest sam postapokaliptyczny świat. Spalone pomarańczowe wydmy i wysokie pustynne cytadele są świadectwem mistrzowskiego budowania świata przez reżysera. Sceneria wydaje się autentyczna i wizualnie spójna z całą serią. Fascynujące jest też poznawanie początków niektórych kultowych pojazdów ze świata Mad Maxa, w tym War Rig. W filmie powraca także kilka ukochanych postaci drugoplanowych z „Na drodze gniewu”, dostarczając nieco kontekstu dla ich dziwnego zachowania z poprzedniego filmu. George Miller, pomiędzy słowami, sugerował, że może być więcej filmów Mad Maxa i można mieć tylko nadzieję, że będzie nadal odpowiedzialny za to pustynne pustkowie.

furiosa

Główna obsada aktorska: Anya Taylor – Joy oraz Chris Hemsworth, spisała się na medal. Anya była w tym filmie fenomenalna, nawet mimo minimalnych kwestii dialogowych. Kiedy reżyser ucina pogawędki do minimum, trzeba grać twarzą, emocjami – w tym aktorka może pochwalić się nie lada talentem. Świetnie ucieleśnia Furiosę i przyjemnie ogląda się ją na ekranie, umorusaną albo w piasku albo czarnej farbie, pełną nienawiści do świata.

Aktorka podjęła się trudnego zadania wcielenia się w następczynię postaci granej przez Charlize Theron – w końcu rolę Theron w „Na drodze gniewu” można uznać za jedną z najbardziej kultowych postaci kina akcji ostatnich dziesięcioleci. Taylor-Joy wnosi do tej roli własne podejście, w dużej mierze opierając się na komunikacji niewerbalnej, aby przedstawić drogę Furiosy, od zagubionego dziecka do nieugiętej obrończyni.

Czy można powiedzieć, że Chris Hemsworth dostarczył najlepszy występ w swojej karierze, prezentując możliwości aktorskie, których wcześniej nie znaliśmy? Zdecydowanie. Zasługuje na uznanie i wszelkie nagrody, do których zostanie nominowany. Hemsworth wnosi do roli Dementusa uroczo niepohamowaną energię. Jego charakter stanowi wyraźny kontrast z powagą i skupieniem Furiosy. Od przeżuwania ludzkiej kaszanki po radosne wycie, gdy prawie odstrzelono mu głowę, Dementus to mroczny, komediowy złoczyńca, który przedkłada samoobronę nad własnych ludzi. Mam szczerą nadzieję zobaczyć Hemswortha w innych, podobnych rolach czarnego charakteru. Wydaje mi się tylko, że w tym filmie było go dosyć mało. Kręcił się gdzieś w tle, do czasu kluczowych scen. Szkoda, bo jego Dementus to majstersztyk.

furiosa

Co mogę powiedzieć – ogromne WOW! To zdecydowanie najlepszy film, który oglądałam w kinie w tym roku. Moim zdaniem przebija, także pod względem wizualnym, drugą część Diuny. Trochę podśmiewałam się z tych kilkuminutowych owacji na stojąco, o których było głośno po którymś festiwalowym seansie Furiosy, ale już wszystko rozumiem. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli czekać blisko dekady na kolejny film z serii Mad Max!

 

Zobacz też: Diuna: Część druga – recenzja filmu

Zwiastun Furiosy – w linku

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Pojawiła się plotka o tworzeniu Total War: Star Wars
Następny Czy w filmie Furiosa pojawia się Mad Max? Wyjaśniamy!