Resident Evil 3 Remake otrzymał bardzo trudne zadanie do zrealizowania, bo musiał dosięgnąć czegoś więcej niż ideału. Jak zapewne pamiętacie, Resident Evil 2 było perfekcyjne pod każdym względem i bardzo rozpływaliśmy się w tamtej grze ceniąc praktycznie każdy jej element.

Resident Evil 3 więc miał bardzo trudne zadanie, a właściwie można powiedzieć że był z góry skazany na porażkę, bo już wersja oryginalna z 1999 roku była po prostu gorszą grą niż tamtejszy Resident Evil 2. Capcom jednak stanął na wysokości zadania i zrobił wszystko, by dostarczyć nam po prostu dobrą grę. Ale czy to wystarczyłoby by dosięgnąć wysoko postawionej poprzeczki? Recenzja może zawierać spoilery fabularne. Grę ukończyłem na konsoli Playstation 4.

Od pierwszych minut gry będziemy uciekać od Nemesis. I tak zostanie już do końca zabawy.

Fabularnie akcja gry się dzieje mniej więcej w tym samym czasie co Resident Evil 2. Odwiedzimy nawet niektóre miejsca, które widzieliśmy także w dwójce, takie jak komisariat policji czy też sklep z bronią pewnego jegomościa, który to był prowokatorem bardzo wzruszającej sceny w poprzedniej części. W każdym bądź razie wcielamy się w Jill Valentine, która to budzi się w swoim mieszkaniu w przededniu apokalipsy zombie która finalnie doprowadzi do zagłady Raccoon City. Ledwo co wstanie z łóżka i trochę ogarnie poranną toaletę, a zostanie zaatakowana przez potężnego potwora, tutaj zwanego oczywiście Nemesis. Jako że jest Tyrantem, podobnie zresztą jak Mr. X z dwójki, nie jest możliwe jego pokonanie za pomocą konwencjonalnej broni. Jill będzie musiała więc od samego początku uciekać przed niepokonanym przeciwnikiem. Oprócz tego okazjonalnie wcielimy się też w Carlosa, kumpla Jill z obozu przeciwnika. Obie postacie po prostu polubiłem, są sympatyczne i dobrze napisane. Niestety jednak, w przeciwieństwie do drugiej części nie będziemy mogli wybrać postaci którą będziemy sterować – od początku do końca gry będziemy musieli grać jako określona postać w danym etapie. Stracony potencjał, bo pojedyncze przejście trwa tylko 5 godzin zabawy. Przynajmniej dla mnie trwało, z lizaniem ścian i rozglądaniem się po kątach, a i tak pod koniec gry byłem zmęczony i nie miałem ochoty na więcej. W Resident Evil 2 mieliśmy dwa przejścia gry jako dwie postacie, potem dla każdej alternatywny start, co daje nam cztery przejścia by odblokować prawdziwe zakończenie. Do tego dorzućmy wyzwania i hardcore. Osobiście spędziłem w Resident Evil 2 ponad 40 godzin gry. W Resident Evil 3 niecałe 6 i więcej tutaj nie wrócę.

Tak zaczyna się nasza historia. Za chwilę Jill Valentine zostanie zaatakowana i tak już do końca gry.

Sam wygląd i projekt głównego antybohatera, czyli Nemesis jest po prostu fantastyczny. Nemesis wygląda przerażająco, a w trakcie zabawy będzie przechodzić kolejne zmiany, czy to w używaniu broni palnej (dosłownie PALNEJ) czy też w samym wyglądzie i zachowaniu. Czytając notatki dowiemy się np. że Nemesis nie jest zainfekowany przez Wirusa T, a wyjątkowo paskudnego pasożyta co tłumaczy jego ewolucje oraz umiejętność przetrwania. Niestety, tutaj jednak czuć olbrzymi stracony potencjał, jeżeli chodzi o interakcje z tym wrogiem, gdyż w przeciwieństwie do Mr. X nie będziemy przekradać się i próbować go wyrolować, a ten będzie się uczyć naszych zachowań. Tutaj jest tylko jedno miejsce, gdzie na otwartej planszy będziemy musieli unikać tego stwora. Ten jednak posiada umiejętność teleportacji i zawsze pojawi się przed nami na drodze, co skutecznie niszczy napięcie które pamiętałem z drugiej części. Po prostu się go spodziewam, trzeba rzucić granat i spadać. Oprócz tego spotykamy go na tunelowych terenach – ot wywali dziurę w ścianie i zacznie nas atakować. Granat i nara. Raz trzeba było od niego zwiewać kiedy walił do nas z wyrzutni rakiet. Cała gra niestety jest dosyć liniowa i większość zabawy będziemy przechodzić według ściśle określonej ścieżki lub też wykonując proste zadania typu znajdź klucz, leży tutaj obok. Bardzo zła zmiana w stosunku do drugiej części, gdzie musieliśmy się nie raz na główkować (i jednocześnie chować się przed Mr. X).

Pierwsza poważna walka z Nemesis odbyła się na dachu budowanego wieżowca. Czekałem aż po tym jak go pokonałem znowu mnie zaatakuje spadając z dachu. Nie zrobił tego, wrócił parę minut później.

Spotkamy nowych przeciwników, niestety Licker pojawi się tylko raz w trakcie gry. Zamiast nich zawalczymy z Łowcami Gamma oraz Alfa. Ci pierwsi to wielkie żabo podobne stwory, które będą chciały do nas podjeść i nas po prostu zjedzą. Drudzy są ciekawsi, gdyż podobnie jak Gammy mogą nas zabić jednym atakiem, ale jednocześnie są znacznie szybsi i ciężko ich zabić zwykłą bronią. Tak naprawdę do dzisiaj nie wiem jak ich pokonać bez wykorzystania exploitu z drzwiami lub granatów. W każdym razie, gra jest przerażająca i przez tych wrogów rzeczywiście bardzo powoli się przemieszczamy i pilnujemy każdego kąta.

Największą zaletą Resident Evil 3 jest grafika i ilość szczegółów. Gra wygląda obłędnie.

Skrypty są irytujące, bo wszędzie są porozrzucane zwłoki, a dźganie nożem nie aktywuje wroga. Dopiero jak spełnimy pewne warunki, ci mogą wstać i nas zaatakować. To jest denerwujące i jeszcze bardziej ogranicza naszą wolność każąc nam grać w tą grze jak po sznurku, bez żadnej inwencji własnej. Ogólnie zombie w Resident Evil 3 są jeszcze bardziej wytrzymałe i prawie zawsze powalone wstają (nawet po dźganiu). Tutaj też niestety został zniszczony klimat gry, bo co to za niespodzianka z wstającego za plecami zombiaka, skoro wiemy że 8 na 10 zawsze staje i po prostu musimy dźgać każdego powalonego. Dlaczego nie mogę wejść do pokoju i po prostu sprawdzić, czy jest bezpiecznie?

Nemesis także przechodzi ewolucje w trakcie gry i staje się coraz groźniejszym przeciwnikiem.

Same poziomy są zróżnicowane, zwłaszcza zapadł mi w pamięć poziom w gnieździe robaków, które będą nas regularnie atakować, a my będziemy musieli przebić się przez zainfekowany obszar by aktywować cztery generatory. Byłem serio potężnie przerażony kiedy tam siedziałem, zwłaszcza że robaki mają znacznie lepszą sztuczną inteligencję niż nemesis czy też zombie: kiedy są dosyć daleko chowają się po kątach i starają się zaatakować nas kiedy podejdziemy bliżej lub też będą próbować nas wciągnąć w pułapkę. Trzy takie żuczki powodowały, że miałem palpitacje serca, bo jak widziałem dwa przede mną ukryte, to wiedziałem że trzeci jest za mną, a kiedy się odwrócę, to tamte dwa mnie zaatakują. Mistrzostwo, szkoda że to tylko jeden krótki etap.

Tajne laboratoria pod szpitalem. MMMM ADIX LUBI TAKIE KLIMATY!!!!

Walki z bossami, przynajmniej w większości, były fantastyczne, wymagające i zapadały w pamięć. Wyjątkiem jest przedostatnia walka, która mnie po prostu wkurzała, bo nie dość że trzeba było walczyć z biegającym Nemesis, to jeszcze na dodatek pojawiały się zombie. Ogólnie wrogowie to potężne gąbki na pociski, więc raz zdarzyła się taka sytuacja, że musiałem przerwać walkę w trakcie zabawy wczytując poprzedni zapis, by po prostu zabrać więcej pocisków ze skrzynki. Posiadamy także unik, ale ten przez większość czasu nie działa, albo nie potrafiłem ocenić odległości i czasu potrzebnego do uniku.

Sejfy i sekrety oczywiście także się znajdą. Warto się rozglądać i dokładnie czytać znajdowane listy oraz notatki.

Podsumowując: Resident Evil 3 nie jest złą grą ale pamiętając jak dobrze bawiłem się z drugą częścią, to po prostu każdy elementy zrobiony inaczej (liniowość) czy też gorzej (brak Mr. X) sprawiał, że się irytowałem i miałem po prostu wrażenie, że chyba lepiej byłoby zagrać w drugą część. Ponownie.


Grę ukończyliśmy tradycyjnie na naszym kanale. Zapraszam do oglądania i subskrybowania!

YouTube player

Subskrybuj nasz kanał na YouTube

 

Podsumowanie

Całkiem niezła gra, ale nie jest nawet w połowie tak dobra jak Resident Evil 2.
Ocena końcowa 6.0
Pros
Potrafi przestraszyć
Bardzo ładna grafika
Fantastyczna walka z bossami
Poziom z robakami
Nemesis jest fantastycznie zaprojektowany
Nawiązania do drugiej części
Carlos i Jill Valentine to fajne postacie
Cons
Bardzo liniowa
Nemesis to głównie oskryptowane tereny do uciekania lub teleportujący się dupek. Wolałem Mr. X
Tylko 5 godzin gry bez zróżnicowanych ścieżek
Dźganie nożem nie aktywuje oskryptowanego zombiaka
Uniki nie działają

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Dom z Papieru / Lacasa de Papel Sezon 4 – Recenzja ze spoilerami
Następny Elder Scrolls Online - Greymoor! - Powracamy do Skyrim!