Resident Evil 4 Separate Ways to pierwszy dodatek do ciepło przyjętej odświeżonej edycji Resident Evil 4. Gra pozwoli nam zobaczyć te same wydarzenia, co w oryginalnej grze, ale z perspektywy kultowej już postaci – Ady Wong.
Zabawa z Resident Evil 4 Separate Ways rozpoczyna się mniej więcej w tym samym momencie, co przygoda Leona w podstawce. Ada Wong ląduje w zamku i próbuje uwolnić Louisa, który wie, gdzie podobno znajduje się tak zwany Amber, czyli toksyczna substancja pozwalająca na tworzenie nowych mutacji i pasożytów. Przedstawienie tej historii jest najwyższych lotów, bo niejednokrotnie Ada wpada na Leona i odgrywa praktycznie te same scenki, co w oryginalnej grze, a jednocześnie niejednokrotnie pomagamy mu z cienia, zatrzymując wrogów czy zostawiając pomoc. Jest to bardzo miłe uzupełnienie historii, którego przyjemnie się słuchało do samego końca.
Sama rozgrywka, jak na porządny dodatek, została zaprojektowana w dobry sposób. Kopiuje pomysły z podstawki i dodaje do nich szereg absolutnie nowych. Dużą innowacją jest linka z hakiem, której Ada Wong używa do przemieszczania się oraz jest w stanie także wykorzystać ją do pomocy sobie w walce. Ada za pomocą linki może szybko doskoczyć do ogłuszonych wrogów, a nawet po ulepszeniu wyrywać im tarcze z rąk. Ta sama linka jest wykorzystywana do walki z niektórymi bossami, zwłaszcza powracającym El Gigante, którego tym razem musimy pokonać z dachów budynków w okolicznej wiosce i to na tyle szybko, zanim olbrzym nie zniszczy całej osady i nie będziemy mieli dostępu do wrażliwych punktów olbrzyma. Co ciekawe, nie pojawią się praktycznie żadne nowe bronie, jednak za to Ada Wong będzie mogła pozyskać ze sklepu praktycznie te same, których używał Leon. Wybór jest trochę mniejszy, ale i dodatek jest na około 7 godzin (co i tak jest niezłym wynikiem), więc niekoniecznie potrzebowalibyśmy więcej pukawek.
Recenzja podstawowej wersji Resident Evil 4
A jeżeli już rozmawiamy o bossach, to tutaj także Resident Evil 4 Separate Ways błyszczy i idealnie oddaje hołd serii. Wszyscy bossowie w dodatku są tak samo charakterystyczni i zapadający w pamięć, jak inni wrogowie z pozostałych części serii. Już wspomnieliśmy o El Gigante, ale przez większą część gry będzie za nami podążał specyficzny Black Robe, którego tajemnicza aura wejdzie w interakcję z Adą Wong i sprawi, że ta nie będzie musiała walczyć tylko z bossem, ale także z tworzonymi przez niego majakami. Pojawi się też boss, którego pokonamy w formie zagadki QTE wśród laserów, które tak dobrze pamiętamy z pierwszej odsłony filmu Resident Evil, a wreszcie ostatnia walka będzie wyścigiem z czasem, by zdobyć wyrzutnię rakiet zanim Leon zostanie pokonany. Doskonale tą scenę pamiętamy z podstawowej wersji gry prawda? Teraz zobaczycie ją z drugiej strony. Takich smaczków jest tu naprawdę wiele i według mnie w taki sposób powinny być robione dodatki.
Poziom trudności w Resident Evil 4 Separate Ways wzrósł w znacznym stopniu, ewentualnie to ja trochę zardzewiałem w przerwie od serii. Gra bardzo szybko wrzuca nas na głębokie wody i sprawdza, czy solidnie ograliśmy podstawkę – już pierwsza potyczka to walka z Black Robe, czyli wspomnianym wcześniej bossem, który będzie nas odurzać i atakować swoimi cieniami – jest bardzo wymagająca i nie pozostawia wiele miejsca na błędy. Szybko musimy więc sobie przypomnieć, jak grało się w tą grę, a gra delikatnie, lecz nienachalnie będzie nam pokazywać nowe mechaniki i przypominać jak się robiło uniki. Prawdziwie Dark Soulsowe powitanie, kiedy po krótkim tutorialu z informacjami jak atakować i chodzić wyskakuje na nas wielki demon i czeka nas śmiertelna walka. W Resident Evil 4 Separate Ways nikt nam nie mówi jak mamy chodzić. Potem jest tylko ciekawiej, bo dodatek nie ma zamiaru nas oszczędzać. Szybko zaczną się pojawiać hordy wrogów, a Ada Wong zostanie postawiona nawet w sytuacjach dużo trudniejszych niż te, w których był Leon. Będziemy musieli pokonać między innymi parę regeneradorów, a nawet jednego elitarnego z licznymi pasożytami, ale jeżeli sami sobie nie zrobimy amunicji do karabinu z podczerwienią (bez którego ciężko pokonać tego wroga) to po prostu będziemy musieli strzelać na ślepo, a dodatek nie rozpieszcza nas z dostępną amunicją.
Seria Let’s play z gry Resident Evil 4 oraz dodatku Separate Ways
Pod względem audiowizualnym nie zawsze jest jednak tak różowo. Przede wszystkim graficznie gra wygląda pięknie, podobnie jak pierwsza część. Problem jest taki, że na konsoli Playstation 5 dodatek nie trzymał stabilnie klatek, przez co miejscami rozgrywka mocno spowalniała. I to nie zawsze było związane z jakimiś wyjątkowymi elementami graficznymi. Chociaż trzeba przyznać, że ponowne zwiedzenie tej przepięknie odświeżonej wioski czy też bazy wojskowej pełnej zombie dało mi masę frajdy z uwagi na estetykę tych obszarów. Do tego oczywiście dalej nie pojawiła się polska wersja gry, więc osoby nieznające angielskiego lub znające go słabo, powinny raczej tytuł sobie odpuścić. Wielka szkoda, że wydawca i twórca odsunął się od tłumaczenia gry na nasz rodzimy język.
Resident Evil 4 Separate Ways to prawidłowo zrobiony dodatek, który idealnie rozbudowuje znane nam koncepcje i dokłada puzzle w puste miejsca historii gry. Dokładnie takie dodatki lubię i w taki sposób powinny być robione. Nie zmieniają one gry, ale rozbudowują ją o kolejne elementy, które po prostu idealnie pasują i przyjemnie się gra dopinając kolejne guziki do całości. Uważam, że każda osoba, która ukończyła podstawkę, powinna zainteresować się tym rozszerzeniem.
Recenzja Resident Evil Separate Ways powstała na bazie wersji na Playstation 5, a klucz otrzymaliśmy od wydawnictwa Cenega. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Nowe mechaniki dające ciekawe możliwości
- Duży wzrost poziomu trudności
- Satysfakcjonujące walki z bossami, które zapadają w pamięć
Cons
- Lekkie spadki klatek w niektórych misjach