Shingeki no Kyojin miał dziwny sposób dystrybucji, gdyż mniej więcej w połowie sezonu nastąpiła bardzo długa przerwa, która potrafiła doprowadzić fanów do lekkiego załamania nerwowego.
Między premierą pierwszej połowy (która zawierała 12 odcinków), a drugą połową (11 odcinków) był praktycznie sześciomiesięczny odstęp czasu. Niektóre nowe seriale mają mniejsze odstępy między sezonami, ale to w sumie nie istotne. Gdybym wiedział od początku, że taka duża przerwa będzie w połowie sezonu, to bym po prostu nie oglądał pierwszych odcinków i poczekał na premierę całości. Tak, uważam że Netflix ma świetnym model dystrybucji wydając całe sezony jednocześnie a nie odcinek co tydzień. Pewnie ta informacja była gdzieś podana, ale z uwagi na lekki strach przed spoilerami, unikam przed oglądaniem wszelkich informacji. Nawet trailery oglądam ostrożnie. Hipokryta? Nie, właśnie dlatego ostrzegam w moich recenzjach o spoilerach, dzięki czemu mogę pisać swobodnie i jednocześnie nie martwić się, że komuś zepsuję zabawę szczegółem który dla mnie nie był istotny, a komuś innemu był.
Jak napisałem wyżej – recenzja będzie zawierała ostre spoilery. Polecam tekst przeczytać po seansie trzeciego sezonu Shingeki no Kyojin lub jeżeli spoilery wam naprawdę nie wadzą.
Jak zapewne wiecie, Shingeki no Kyojin to bardzo dojrzałe, krwawe, miejscami smutne i poważne anime dla dorosłych, w którym to nieliczni żywi jeszcze ludzie próbują przetrwać pod naporem nieustających ataków tytanów – olbrzymich ludojadów (to bardzo powierzchowny opis, sytuacja jest dużo bardziej rozbudowana). Sprawy się komplikują w kolejnych sezonach i okazuje się, że ludzie w olbrzymim mieście otoczonym murami nie są ostatnimi żyjącymi na świecie, a gdzieś daleko istnieją całe inne Państwa i nie ma zagrożenia tytanami. Trzeci sezon będzie skupiał się właśnie na tym – na potyczkach szpiegów i wojsk obu krajów, którzy szukają tajemniczej mocy tytana.
W pierwszej połowie sezonu skala będzie mniejsza i skupi się na samych ludziach oraz potyczkach między siłami dwóch Państw w mikroskali. Levi wraz ze swoimi towarzyszami będzie odkrywać tajemnice skrywane w podziemiach stolicy oraz finalnie odkryje pierwszą część prawdy o tytanach. Muszę przyznać, że ta część dużo mniej mi się podobała od poprzednich sezonów. Przyzwyczaiłem się już do dużej skali walk, brutalności i ciągłego zaszczucia bohaterów w walce z nierównym wrogiem. Tutaj tego nie było, pojawił się inny zaawansowany przeciwnik, a dokładnie grupa najemników korzystających ze sprzętu do trójwymiarowego manewru przeznaczonego do zabijania ludzi i posiadającymi broń dystansową (a nie miecze, jak zwiadowcy i inne formacje). Skala się więc znacznie zmniejszyła, skupienie było na walce wręcz do której próbowali doprowadzić ludzie Leviego oraz strzelaniem między domami. Dużo było też zabaw w szpiega oraz szukania poszlak. Można powiedzieć, że był to sezon przejściowy, ale wyraźnie odchodził jakościowo od tego co pamiętam. W sensie, to było już inne anime niż nas przyzwyczajono.
Druga połowa, lepsza połowa
Sytuacja się zmienia później, bo w drugiej połowie karty zostają połowicznie odkryte i całkowicie pokazane na koniec sezonu. Tym razem Levi oraz cały korpus zwiadowców rusza by odbić mur wcześniej zniszczony przez szpiegów oraz zdobyty przez mutantów. Tutaj pojawia się jednak dziura fabularna, bo w pewnym momencie okazuje się, że tytan małpa może kierować innymi głupimi tytanami, podczas gdy tylko królowa może to robić. Może mi ktoś to wyjaśnić w komentarzu?
W każdym bądź razie – serial wchodzi na swoje właściwe tory. Najpierw przedstawiona jest sytuacja i strategia zwiadowców do odbicia murów, a potem powolny rozwój fabuły z świetnymi zwrotami akcji. W tym też momencie fabularnie Shingeki no Kyojin wbija się na prawdziwe wyżyny i zaskakuje, gdyż akcja narasta raczej stopniowo, by dać nam naprawdę solidną dawkę jazdy bez trzymanki. Kwestie wojny między mocarstwami zostają poruszone dopiero na sam koniec sezonu, więc nic nie przerywa nam naprawdę bardzo fajnej i brutalnej walki pełnej wyrzeczeń i poświęceń. Zginie wiele ważnych postaci, pojawią się także całkowicie nowe atuty wynikające z możliwości pożarcia tytana z mocą. Wiecie co mam na myśli? Bohaterowie będą musieli podjąć bardzo trudny wybór i muszę przyznać że dyskusja między nimi była bardziej emocjonująca niż niejedne akcje w wielu filmach z hollywood. Świetnie przedstawiano emocje bohaterów, gdzie dominował czysty lub nawet pierwotny strach, ale także i nadzieja.
Podsumowanie
Mówiąc w skrócie, pierwsza połowa trzeciego sezonu Shingeki no Kyojin raczej rozczarowuje ale to głównie dlatego, że jest to inny obraz niż przyzwyczajały nas poprzednie sezony. Akcji było mniej, nacisk był na relacje bohaterów oraz działania szpiegowskie. Gdyby to był oddzielny sezon, spin-off fabularny lub taka była forma całego anime, to by było spoko, ale jako Shingeki no Kyojin nie pasowało to dla mnie ani troszkę.
Sytuacja oczywiście się zmienia w drugiej połowie, kiedy praktycznie każdy odcinek jest napakowany scenami walki oraz akcją. Czy to oznacza, że nie polecam trzeciego sezonu? Oczywiście że polecam, zwłaszcza że prawdziwa akcja dopiero się zacznie i twórcy będą mogli dopiero się teraz wykazać w czwartym sezonie, kiedy dojdzie do konfrontacji między dwoma królestwami. Dokładnie tak, czwarty sezon Shingeki no Kyojin już powstaje i jego premiera przewidywana jest na jesień 2020 roku i będzie to finałowy sezon. Przynajmniej w teorii, bo taki np. Lucyfer już parę razy miał mieć finał, a fani wymusili na twórcach jego kontynuacje.
Brak komentarzy