Z wielkim niepokojem podchodziłem do gry Star Wars: Outlaws, która spotkała się ze sporą krytyką tuż przed premierą. Czy rzeczywiście jest tak źle, jak się zapowiadało, czy może gracze za szybko ocenili ten tytuł? Zapraszam do recenzji gry!
Star Wars: Outlaws opowiada historię Kay Vess, która to próbuje ułożyć sobie życie w przestępczym świecie na zewnętrznych rubieżach. W toku różnych działań bohaterka będzie musiała wchodzić w interakcję z przestępczymi kartelami i tak balansować swoją reputacją, by ugrać jak najwięcej. Główny wątek fabularny w grze jest bardzo ciekawy i oryginalny, bo zamiast walki imperium z rebelią, mamy znowu raczej ofiarę tego konfliktu, przez który kartele przestępcze w gwiezdnych wojnach rozwinęły się do potężnych organizacji. Dodatkowo czeka na nas też sporo zadań dodatkowych, ale te w większości są raczej proste i powtarzalne. Najczęściej będą od nas wymagać dotarcia do jakiegoś miejsca i zdobycie jakiegoś przedmiotu.
Ciekawą kwestią w Star Wars: Outlaws jest właśnie reputacja. Ten współczynnik wpływa na to, jak poszczególne kartele patrzą na Kay. Dzięki wysokiej reputacji możemy wchodzić na zamknięte inaczej osiedla, a jednocześnie większość zadań w grze pozwala nam przyjąć takie rozwiązanie, które nam aktualnie pasuje i da reputację temu kartelowi, któremu potrzebujemy. Gra szybko nas uczy zdradzać i okradać naszych sojuszników, co jest niesamowitym przeżyciem, bo jeżeli zostaniemy złapani, to dostajemy karę do reputacji, którą tak ciężko zdobywaliśmy.
Kay Vess, główna bohaterka, jest pierwszym aspektem, którego dotyczyła krytyka. Szczególnie dostało się jej z uwagi na jej wygląd oraz nijakość postaci. Mogę śmiało powiedzieć jednak, że krytyka była niezasłużona. Kay Vess jest przesympatyczną bohaterką, która podróżuje ze swoim słodkim zwierzakiem Nixem. Gra wyraźnie pokazuje, jak nieśmiało robi pierwsze kroki w przestępczym świecie, a jednocześnie w walce czy też podczas skradania wcale nie będzie najmocniejszym pionkiem na planszy. Przed bohaterką czeka długa droga, zanim będzie świetna w swoim fachu.
Sama rozgrywka w Star Wars: Outlaws to prawie typowa gra od studia Ubisoft. Prawie, bo diabeł tkwi w szczegółach. Będziemy więc odkrywać różne planety kierując naszą bohaterką z trzecio osobowej kamery. Od samego początku będziemy mieć ścigacz, który dosyć ciężko się steruje, a przy zderzeniu w majestatyczny sposób wyrzuca Kay w powietrze. Eksploracja, bo ta jest tutaj najważniejsza, jest całkiem w porządku, zwłaszcza, że praktycznie nie będziemy wiedzieć, gdzie znajdują się kolejne znaki zapytania na mapie dopóki do nich nie podjedziemy. Informacje o ciekawych miejscach możemy nie raz kupić lub też usłyszeć w mieście z plotek. W ten sposób trochę inaczej gra się w Star Wars: Outlaws niż w pozostałe gry studia Ubisoft. Bardziej będziemy zwracać uwagę na szczegóły i obserwować, czy na horyzoncie nie dzieje się coś ciekawego.
Problem z otwartym światem w Star Wars: Outlaws jest jeden. Chodzi o elementy metroidvanii, które z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu są tutaj zawarte. Wyobraźcie sobie więc, że podczas eksploracji jakiegoś złomowiska bandytów, kiedy przez ostatnie 30 minut po cichu się skradacie, bo jest to najczęściej lepsza opcja niż walka, nagle się okazuje, że potrzebujecie elektrycznego patyka do otwarcia drzwi do sekretów i ciekawych przedmiotów. Co ciekawe, mapa nawet nie notuje, że coś takiego będzie nam potrzebne, więc musimy albo zapamiętać to albo po prostu porzucić eksplorację do momentu, kiedy nasza bohaterka odblokuje wszystkie głupoty. Ten sam problem był np. w Horizon: Forbidden West, przez który to finalnie gry nigdy nie ukończyłem, ale tam przynajmniej na mapie było widać, co jest potrzebne by odblokować przejście w jakiejś jaskini.
Wspomniałem już o walce, więc rozwinę temat. Tutaj także gra była krytykowana, jednak tym razem trochę słusznie. O ile strzały z blasterów wyglądają naprawdę super i widowiskowo, to zarówno sztuczna inteligencja wrogów, jak i możliwości motoryczne Kay w walce są dalekie od ideału. Przede wszystkim mam wrażenie, że nasza postać jest strasznie ociężała podczas pojedynków, brakuje jej dynamiki oraz jakichś szybkich uników. Przez to najczęściej podczas strzelania stoimy schowani za jakimiś skrzynkami i czekamy aż jakiś piksel przeciwnika wyjdzie zza jego osłony. Skradanie jest już dużo lepiej zrobione, Kay ma naprawdę sporo sztuczek, które przydają się, a najlepszą z nich jest wykorzystanie słodkiego Nixa, który będzie udawać umierającego i głośno wrzeszczącego zwierzaka, czym zwróci uwagę jednego z wybranych przeciwników w okolicy. Wygląda to trochę sztucznie, bo możemy w ten sposób wyciągać wrogów z grupy jednego po drugim, ale działa dobrze. Podobnie działa uderzenie z pięści w hełm wroga, przez co zawsze traci on przytomność. Na pytanie po co ten hełm nie umiem odpowiedzieć. Nie rozumiem, dlaczego twórcy nie dali po prostu Kay jakiegoś paralizatora czy czegoś takiego, co by sprawiło, że ogłuszanie wrogów byłoby bardziej naturalne.
Star Wars: Outlaws ocieka w różne dodatkowe aktywności, które ładnie wchodzą ze sobą w synergię. Nasza bohaterka może na przykład znaleźć w jakiejś bazie notatkę, że najbliższy wyścig jest ustawiony i wygra go powiedzmy zwierzak o najwyższym wzroście. Możemy wtedy pójść do odpowiedniego stołu i postawić pieniądze by wygrać duże kwoty. Do tego gra zawiera bardzo zaawansowaną karciankę o nazwie Sabacc. I tutaj także możemy oszukiwać i łamać zasady gry, a wygrana w niej nie raz poprawi nam reputację u danej frakcji. Wszystkie aktywności są tutaj jakoś ze sobą spięte i jeżeli będziemy w nich brać udział, to wyciągniemy z gry zdecydowanie najwięcej. Pozostawię jednak bez komentarza QTE, które należy wykonać podczas animacji jedzenia z Nixem w różnych barach. Wygląda to po prostu, jakby spożywanie żywności było szczególnie trudnym zajęciem dla zwierzaka oraz bohaterki.
No i ostatni element, czyli grafika i udźwiękowienie, czyli aspekty audiowizualne. Powiem otwarcie. Star Wars: Outlaws jest bardzo nierówne. Modele postaci są po prostu brzydkie. Mają brzydkie, nieostre tekstury oraz paskudne animacje, przynajmniej w większości. Z drugiej jednak strony, zwiedzane przez nas tereny są już zrobione dużo lepiej. Każdy pokój jest pełen szczegółów, zwiedzane przez nas osady są pełne życia, a nawet na bezdrożach widać pojazdy neutralnych NPC, które podróżują między osadami. Trawa ładnie szumi, a efekty świetlne, jak już wspominałem przy okazji blasterów, są naprawdę widowiskowe. Co więc poszło nie tak? Skąd taka różnica wyglądu między Star Wars: Outlaws a np. Avatar: Frontiers of Pandora, który wyglądał świetnie i miał cudowne modele postaci (no może z wyjątkiem ludzi). Czy to możliwe, że za wygląd postaci i terenów w grze odpowiadały różne zespoły? No cóż, przynajmniej gra działa stabilnie na konsoli Playstation 5, chociaż powiem Wam, że Cyberpunk 2077 też działa stabilnie, a wygląda o parę kategorii lepiej. Coś tutaj wyjątkowo nie zagrało.
No i na koniec pozostała kwestia udźwiękowienia. Dialogi w grze są niezłe, widać, że aktorzy przyłożyli się do swojej pracy i potrafią oddać odpowiedni klimat przestępczego świata w Gwiezdnych Wojnach. Soundtrack też jest bardzo dobry, ale dalej nie jest to John Williams. Szkoda, że ostatnie produkcje odeszły od kultowych ścieżek muzycznych. Chociaż muszę przyznać, że niektóre muzyczki, które słyszymy w grze, są podejrzenie podobne do tych kultowych, z klasycznych Gwiezdnych Wojen. Gdybyście grali w Jaka to Melodia, to zdecydowanie pierwsze nutki paru kawałków mogłyby Was wprowadzić w błąd.
Pomimo wszystkich problemów ze Star Wars: Outlaws, bawię się w grze po prostu bardzo dobrze. Eksploracja świata przedstawionego w grze, gdzie każda jaskinia czy też baza jest trochę inna i jednocześnie wymaga ode mnie podejmowania decyzji związanych z reputacją sprawia, że bardzo łatwo wsiąkłem w ten przestępczy klimat. Gra też udowadnia po raz kolejny, że Ubisoft jest mistrzem w tworzeniu otwartych światów i bardzo dobrze sobie z tym radzi. Uważam, że gra jest obowiązkową pozycją dla każdego fana gwiezdnych wojen i jeżeli nie przeszkadzają Wam wspomniane przeze mnie wcześniej kwestie, to będziecie się bawić po prostu wyśmienicie.
A Star Wars: Outlaws ogrywamy na naszym kanale YouTube. Wpadnij i sam zobacz 🙂
Egzemplarz recenzencki do gry Star Wars: Outlaws w wersji na Playstation 5 otrzymaliśmy od Ubisoft. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Jakkolwiek to źle zabrzmi - przestępcze i nielegalne aktywności
- Ciekawy główny wątek fabularny, chociaż zadania dodatkowe mocno odstają
- Bardzo przyjemna eksploracja zróżnicowanych obszarów
- Nawet przyjemny soundtrack, chociaż nie jest to John Williams
- Duet Kay Vess i Nix naprawdę można polubić
Cons
- Elementy metroidvanii w otwartym świecie
- Upośledzony system walki
Brak komentarzy