Po raczej nieudanej grze Avengers od Square Enix, oczekiwania wobec marvelowych tytułów są raczej niewielkie. Osobiście nie spodziewałem się cudów po Strażnikach Galaktyki, jednak to co zobaczyłem, totalnie zmieniło moje podejście do marki Marvela na konsolach oraz komputerach osobistych.
Avengers nie było taką złą grą. Gra miała przyzwoitą kampanię oraz ciekawe i lubiane postacie, jednak Avengers miał złe podstawy, przez co dzisiaj uważa się ją za finansowy niewypał i męczący live service. A gdyby tak wybrać to co było najlepsze z Avengers i zostawić to co najgorsze w koszu? Zaraz Was bardzo zaskoczę i czeka Was jazda bez trzymanki po lukrowanej drodze mlecznej. I przy okazji, żeby nie było, że nie mówiłem – grę Strażnicy Galaktyki ukończyłem na konsoli Playstation 5.
Akcja gry Strażnicy Galaktyki dzieje się niedługo po wielkiej wojnie, która pustoszyła galaktykę. Po jej zakończeniu grupa awanturników postanowiła działać wspólnie w poszukiwaniu zarobku oraz celu w liżącej rany po wojnie galaktyce. W taki o to sposób powstają Strażnicy Galaktyki, a gra jest typową origin story, kiedy poznamy same początki grupy bohaterów, kiedy to jeszcze nie do końca sobie ufają i w zasadzie nie do końca wiedzą czym ma być ta grupa. Historia jest totalnie niezwiązana z tym co pamiętamy z kina i poszła całkowicie innymi drogami, dlatego jeżeli znacie dobrze filmy, to czeka Was totalnie nowa historia. Fabuła gry nie jest kompletną historią od samego początku do końca, kiedy to przyświeca nam większy cel, którego zakończenie oznacza też koniec gry. To jest raczej historia kolejnych przygód wynikających każda z kolejnej, przez co do samego końca zabawy nie będziemy wiedzieć, co czeka nas w kolejnym rozdziale. Przyjdzie nam szabrować stare wrakowisko statków wojennych, odwiedzimy knowhere czy też olbrzymi okręt tajemniczego kultu religijnego. Historia rzuca kłody pod nogi strażnikom, a ja nie mogę oderwać się od ekranu.
Największą siłą gry, oprócz niesamowitej historii, o której nie chcę zbyt wiele mówić, by nie spoilerować, są oczywiście bohaterowie. Dzięki formie, jaką jest gra wideo, możemy znacznie lepiej poznać bohaterów niż w filmach. Przede wszystkim, nasi towarzysze ciągle gadają. Non stop komentują wszystko, każdy spotykany element czy też zachowanie bohatera. My osobiście sterujemy samym Peterem Quillem, znanym jako Star-Lord za pomocą kamery ustawionej w trzeciej osobie. Grupa bohaterów, która za nami podąża będzie na bieżąco komentować wszystko co zrobimy. Podczas walki wymieniają się poleceniami, uwagami czy też komentarzami, a w trakcie eksploracji możesz być pewien, że drużyna za każdym razem powie coś niekoniecznie miłego na temat tego, że zamiast uciekać z płonącego statku, to Peter znowu kręci się po zakamarkach szukając sekretów. Postacie zostały także rozpisane znacznie głębiej, niż film mógłby na to pozwolić, dzięki czemu poznamy np. trudną relację między Gamorą oraz Draxem, kiedy to przez pierwszą połowę gry Drax nazywał zieloną towarzyszkę zdrajczynią. To o czym mówię jest wierzchołkiem góry lodowej i ilość dialogów oraz historii na temat każdego z bohaterów może doprowadzić do bólu głowy. I jest to cudowna forma bólu, ponieważ od gry nie sposób się oderwać. To nie jest bieganina jak w Mass Effekcie, kiedy to postacie raz na jakiś czas coś powiedzą. Tutaj bohaterowie non stop są w stałej interakcji ze sobą.
Dzięki temu jak pokazano bohaterów, po ukończeniu gry nie spojrzycie na Draxa jak na kretyna, tak jak kreował go film, a scena z nim na Knowhere prawie doprowadziła mnie do łez. Ale i tak bywa zabawnie, zwłaszcza, że Drax jest totalnie odporny na żarty i mowę potoczną (Drax, wrogowie na szóstej! To nie jest dobry moment by mówić jaka jest godzina Peterze Quillu!). Zresztą gra często nam daje wybór jak się zachować i na przykład w tej samej sytuacji, kiedy to Drax rzucił się z szałem na wrogów, mogliśmy zostać na górze i patrzeć lub też pobiec za nim i mu pomóc. W zależności od naszych wyborów, zarówno Drax, jak i reszta drużyny powiedzą inne kwestie dialogowe (wiedziałem że rzucisz się ze mną do walki Peterze Quillu).
O ile większość czasu spędzimy na eksploracji niesamowitych, malowniczych i tajemniczych lokacji, gdzie na każdym kroku czekają sekrety i smaczki skierowane do fanów Marvela, to często przyjdzie nam także zawalczyć. Tutaj także gra Strażnicy Galaktyki błyszczy jak należy. Walka wygląda bardzo podobnie jak np. w Final Fantasy XV, kiedy to sterujemy głównym bohaterem i wydajemy polecenia innym. Czasami będziemy mogli z nimi także wykonać kombinacje lub też wydać rozkaz specyficzny do danego przeciwnika – Gamora przykładowo będzie mogła uciąć mackę dla wielkiego potwora przypominającego Cthulhu, a Groot wyrwie rękę za pomocą korzeni dla potężnego robota. Każdy bohater posiada szereg umiejętności, które możemy dowolnie aktywować i mogą powodować różne statusy u wrogów. Podobnie także i Quill będzie posiadał pistolety żywiołów, które mają różne tryby i są skuteczne na poszczególnych przeciwników. Skuteczność w walce więc polega głównie na odkryciu słabości silniejszych wrogów i ich wykorzystaniu. Czasem przyjdzie nam także zmierzyć się z hordami przeciwników, wtedy to zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki i wszędzie latają wrogowie oraz pociski, a Rocket śmieje się głosem maniaka w radiu. To jest piękne.
Ale piękniejszy jest jeszcze tryb zbiórki. Po załadowaniu specjalnego paska, istnieje możliwości zbiórki, kiedy to Quill zwołuje całą drużynę i po krótkiej wymianie zdań, należy wybrać mowę motywacyjną, która najlepiej przemówi do bohaterów. Jeżeli trafimy dobrze, to wszyscy się buzują i zaczynają głośno krzyczeć oraz lepiej walczyć. A jeżeli trafimy źle, to buzuje się tylko Quill, więc warto słuchać naszych kompanów. Następnie Quill zakłada słuchawki i odpala jakiś kawałek. Musicie to sami przeżyć, po takiej motywacyjnej gadce Quilla, kiedy on następnie odpali Relax albo inne The Final Countdown. Doświadczenie jest po prostu cudowne i niemożliwe do opisani, mogę nawet śmiało powiedzieć, że jest to jest mój najbardziej ulubiony ultimate ze wszystkich gier. Jedyne co mogę tutaj zarzucić, to kwestia nacisku gry na eksploracje i relacje między bohaterami oraz postaciami niezależnymi, przez co cierpi sama walka i zawsze miałem niedosyt strzelania.
Jak już wcześniej wspomniałem, gra ocieka smaczkami i sekretami. Takie elementy, jak panel więzienny na okręcie Novy lub też kolejne spotykane postacie w Knowhere to źródło historii oraz na wiązań do innych dzieł z marvela, także i filmów, w końcu multiversum jest faktem, prawda? Do tego gra posiada naprawdę bardzo dobry polski dubbing, który dla mnie brzmi o niebo lepiej od wersji angielskiej. Czuć w nim pełne zaangażowanie osób podkładających głos, którego nie czuć w angielskiej wersji językowej. Jest naprawdę bardzo dobrze, a rzadko kiedy przecież polecam granie w jakąś grę z polskim dubbingiem.
Strażnicy Galaktyki to przede wszystkim niesamowita historia, wspaniałe przedstawienie bohaterów, początków ich trudnej relacji oraz głębi każdej z postaci. Gra ujęła to, czego nie był w stanie film – motywy każdego z bohaterów, bogactwo uniwersum, niesamowitą złożoność i konflikty, które rodzą się między bohaterami. Strażnicy Galaktyki to najlepsza kosmiczna opera wśród gier od czasu trylogii Mass Effect. Po nieudanej grze Avengers, nowy tytuł od Square Enix pokazuje, że istnieje możliwość stworzenia kolejnych gier z uwielbianymi przez nas bohaterami, a nawet połączyć kolejne gry podobnie jak było to zrobione z filmami. Mam ciarki na samą myśl, że Eidos może zrobić podobne, tak bardzo genialne gry o Iron Manie czy też Thorze. Chcę więcej. WIĘCEJ!!!!
Ah i gra nie ma żadnych błędów. Czasem rypnie się animacja twarzy, ale przez całą grę zdarzyło mi się to może dwa razy, więc minus trochę po to, żeby nie było pusto w zakładce z wadami. A trzeba to powiedzieć głośno, zwłaszcza w dobie niedokończonych gier beta wydawanych jako gotowe tytuły. Więc jeszcze raz – Strażnicy Galaktyki są grą gotową i nie mają żadnych błędów.
Podsumowanie
Pros
- Setki dialogów na każdą okazję
- Niesamowita historia początku strażników galaktyki
- Angażujący i rozbudowany system walki
- Umiejętność zbiórki to chyba najbardziej epicki ultimate wśród wszystkich gier w które grałem
- Fantastyczna oprawa audiowizualna
- zwiedzane obszary są niesamowicie szczegółowe i interesujące, a przeplatanie soundtracka z gry oraz muzyki z lat 90 idealnie buduje klimat gry
- Naprawdę bardzo dobry polski dubbing
- Serwis smakołyków i sekretów dla fanów Marvela
Cons
- Trochę za mało walk
Brak komentarzy