Warhammer 40000 Boltgun: Forges of Corruption to pierwsze rozszerzenie do ciepło przyjętego boomer shootera z uniwersum Warhammera. Czy dodatek spodoba się Wam tak samo jak podstawka? Zapraszam do recenzji gry na podstawie wersji na Playstation 5!
Podstawowy Boltgun bardzo nam się podobał, o czym daliśmy wyrazy zachwytów w recenzji. Dla przypomnienia, jest to pierwszoosobowa gra akcji, gdzie pokierujemy krokami dzielnego Space Marine, który samodzielnie wyrusza stawić czoła hordom sił chaosu. Jest to klasyczny, tak zwany boomer shooter, czyli oldschoolowy FPS nawiązujący do gier akcji sprzed paru dekad. Inspiracją dla tego typu produkcji były takie arcydzieła jak Doom czy też Wolfenstein 3D. Gatunek ten rozrósł się w ostatnich latach i zasługuje na swój oddzielny materiał na łamach Big Bad Dice, my jednak dzisiaj skupimy się na samym dodatku.
Fabularnie gra Forges of Corruption nie ma oczywiście większego sensu. Zresztą nie oszukujmy się, po takiej grze nie oferujemy jakiejś większej historii, chociaż wcześniej wspomniany Doom w odświeżonej wersji ma tak naprawdę bardzo ciekawą fabułę. Nasz dzielny wojak w Forges of Corruption zostaje wysłany na planetę z podstawowej części gry, by zbadać doniesienia o tym, że siły Chaosu przejęły kuźnię Adeptus Mechanicus. Poprzez zbadanie mamy oczywiście rozumieć pełną rozwałkę i zostawienie za sobą morza trupów pomiotów chaosu. Nie będzie tutaj miejsca na podchody, czy też ostrożne podchodzenie do przeciwników. Im szybciej wpadniemy w rytm strzelania, tym lepiej. Tym samym Forges of Corruption niczym nie wyróżnia się od swojego oryginału. Już nawet dodatki do Doom Eternal mogły zaoferować nam nowych bossów czy fantastyczne filmiki i scenki, które sprawiały, że czuliśmy, że gramy w coś rozszerzającego grę. Tutaj niestety nie uświadczymy żadnego odejścia od normy i to mój największy zarzut.
Dodatek Forges of Corruption zaoferuje nam pięć nowych misji, każda z nich będzie od nas wymagała około godziny gry do przejścia z wyjątkiem ostatniej, którą kończy się w 15 minut. Ostatnia misja zresztą jest daleka od ideału, bo wymaga od nas strzelania w wiszący nad nami kryształ, podczas gdy jednocześnie atakują nas niekończące się hordy demonów. Nie udało mi się zabić ich tyle, by fala kolejnych space marine chaosu, terminatorów czy też nawet piekielnych maszyn nie ustawała. Jedyne o co więc chodziło w tej misji, to bieganie między ostrzeliwującymi nas wrogami i ostrzeliwanie wiszącego nad nami kryształu. Czułem zwykły niesmak podczas tego zadania i strasznie zepsuł mi odbiór całego dodatku. Zamiast majestatycznej walki z potężnym super demonem i niezliczonymi zastępami potworów, musiałem sobie skakać i strzelać z wyrzutni rakiet w wiszący kryształek. No nie o to chodziło w tej grze.
A jak już mowa o wyrzutni rakiet, to w grze pojawiły się dwie nowe bronie. I to są dobre bronie, bo mówimy o wyrzutni rakiet oraz nowym działku melta. Obie z nich łatają dosyć solidną dziurę w arsenale naszego Space Marine, któremu zawsze brakowało cięższej amunicji do walki z terminatorami czy twardszymi wrogami. Teraz rakiet znajdujemy na tyle dużo, że nawet chętnie używałem wyrzutni do walki ze zwykłymi chaos space marine. Pojawi się także paru nowych wrogów, takich jak Dreadnought Chaosu czy tak zwany Havoc, czyli Chaos Marine z wyrzutnią rakiet. Do tego starzy wrogowie mają nowe warianty i tak czasami zwykły wrogi mariniak ma teraz działko plazmy, te same co mieli wcześniej kultyści, a terminator chaosu otrzymał kły do walki w zwarciu. Trochę sprawia to, że walka staje się bardziej zróżnicowana, ale i tak nie wpływa to w dłuższym rachunku na jakieś większe zróżnicowanie gry.
Ciekawą opcją w dodatku jest natomiast tryb nawigacji, który pozwala nam w łatwy sposób wskazać ścieżkę do kolejnego miejsca mordobicia. Lokacje w Forges of Corruption są obszerne i nie raz, gdyby nie ten system nawigacji, musiałbym spędzić sporo czasu na szukaniu akurat właściwego przejścia. Nie zrozumcie mnie źle, design poziomów to jedna z najfajniejszych rzeczy w Boltgun, a Forges of Corruption robi to nawet lepiej niż oryginał. Niemniej jednak przy takiej ilości zaułków, sekretów, różnych ścieżek na dużych arenach łatwo można się zgubić. A co nam przyjdzie zwiedzać? Olbrzymie kuźnie, trujące pustkowia czy też wnętrza hal magazynowych, gdzie będziemy musieli użyć wielu wind, by dostać się na górę. Czuć ogrom potężnej kuźni, jednak monumentalizm lokacji można było też odczuwać w podstawce gry. To dalej nie jest ta nowość, której szukałem w dodatku.
Z jednej strony, nic nowego tutaj nie dostałem. Z drugiej, dostałem dokładnie to, czym była podstawka i nic więcej. Nie jestem do końca pewien, czy dodatek mi się podobał czy też nie. Powinien być oferowany jako integralna część gry, a nie oddzielny produkt za 100 zł. Dwie nowe bronie, 5 misji i paru przeciwników to trochę za mało. Nie rozumiem, czemu twórcy nie postarali się wrzucić nam więcej atrakcji oraz czegoś co sprawi, że ktoś kto kupił dodatek będzie zadowolony z tego co uzyskał. Nowe scenerie to trochę za mało, chociaż trzeba przyznać, że tryb hordy robi robotę i jest ciekawy. Tym niemniej, Forges of Corruption ukończyłem z przyjemnością, nawet pomimo tego, że nie zaoferował mi praktycznie nic więcej niż podstawka. Jeżeli podobała Wam się podstawka i chcecie zobaczyć kolejne pięć misji strzelania, to zakup Forges of Corruption jest logicznym pomysłem. Jeżeli jednak chcecie od dodatku czegoś nowego i oryginalnego, to radzę poczekać na promocję lub nawet odpuścić ten tytuł. Nic nie stracicie.
Warhammer 40000 Boltgun możecie kupić w naszym Sklepie z Grami!
Egzemplarz recenzencki Forges of Corruption do Warhammer 40000 otrzymaliśmy od Focus Entertainment. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Dwie nowe przydatne bronie
- Nowe warianty wrogów
- Tryb nawigacji
Cons
- W sumie, to nic nowego się tutaj nie dzieje
Brak komentarzy